0 Replies to “Images tagged "jego-ekscelencja-subiekt"”
Co do ostatniego akapitu dotyczącego Pana Tonchu Ru to był to Koreańczyk. Po wojnie był pierwszym wykładowcą języka koreańskiego na UW. To czlonek mojej rodziny. Jego losy to materiał na film
Czy chciałby Pan ze mną porozmawiać o p. Tonchu Ru? Zapraszam do kontaktu na mail redakcja@stare-kino.pl. Mirela Tomczyk
Boze! Dlaczego nie zobaczylam ten artykul wczesniej! Czy mozna obejrzec te wersje filmu z mniej wiecej dobrym angielskim tlumaczeniem? Dziekuje z gory! Beth Holmgren
Nie jest prawda, ze o jego smierci dowiedziano sie w 1991, w tym roku zostalo publicznie ogloszone, ze zginal w radzieckim lagrze. O jego smierci wiedziala jego siostrzenica juz w latach ’50 i w latach ’80 napisala do polskiej telewizji o jego losach. Wydaje sie, ze jej list zostal zignorowany, ona zaoferowala przekazanie pamiatek po nim, ale nikt sie z ta osoba nie skontaktowal. Trudno domniemac przyczyn. Zal wielki zal. [/spoiler]
Nie jest to prawda ze bale umarly po wojnie. W Krakowie w czasie karnawalu co sobote bylo kilka balow. Bal lekarzy, adwokatow, inzynierow, architektow itp. Bardzo uroczyscie urzadzane z wielka pompa i z wsopanialymi toaletami damskimi. Sama chodzilam na takie bale.
Nie zgadzam się.Ta powojenna jest wspaniała.Po kostiumach,tej przedwojennej wersji,widać dbałość o szczegóły.Myślę że również by mi się spodobała.Pozdrawiam
Recenzja bardzo dobra, fachowo i rzeczowo napisana.Gratuluję! dobrze, że Autor wytknął słabości filmu, bo coraz więcej w Polsce jest tak zwanych poprawiaczy, którym wydaje sie, że na wszystkim się znają. Nie zapłacę za bilet na ten film.
Po obejrzeniu, w zupełności zgadzam się z recenzją. Film ładny graficznie i tyle. Muzyka strasznie irytująca, szczególnie te przaśne wstawki. Brak dramaturgii, a za spłycenie najważniejszej sceny (rozpoznanie profesora w sądzie) powinno się ukarać winnego wielotysięczną grzywną. Nieszczególnie przeszkadzał mi Liss, któremu mocno kibicuję, ale Kuna była fatalna – tak niewłaściwie dobranej aktorki dawno nie widziałam. Lichota nie był najgorszy, ale nie był też profesorem Rafałem Wilczurem, ot co. Film niby miał stanowić powiew świeżego w kinie polskim, ale zdecydowanie zabrakło … wszystkiego, by taką bryzę przynieść.
Spłycony, ordynarny, prostacki, feministyczny i słaby merytorycznie- liczne błędy historyczne. Młodzi grają beznadziejnie. Leszek i jego rodzice nie mają nic ze szlachty. Odtwórca głównej roli dobry w grze! Film spłycony i zmodernizowany.
W najnowszej wersji Znachora nie ma postaci młynarza Prokopa. Prowadzący młyn Zośka ma parobka nazywającego się Lesień. Absolutnie nie ma on nic wspólnego z młynarzem Prokopem z powieści lub poprzednich ekranizacji. Warto obejrzeć dokładnie film, zanim poczyni się nieadekwatne do tresci uwagi.
A skąd wiadomo, że ten Lesień to parobek? W żadnym momencie nikt o tym nie mówi. Ja też odebrałam to tak, że to właściciel młyna. Parobek by się dobierał do właścicielki i jadł razem z nią przy stole?
Chociaż bardzo lubię wersję Hoffmana, ta wersja bardzo mi się podobała.
A co, nie stać na Natflixa? Wnuki nie odwiedzają i nie pokażą nawet filmu?
Mnie osobiście film się spodobał.
Film zwraca uwagę na ludzi biednych, na których uwielbiana szlachta zbiła majątki (jest piękna scena w filmie, kiedy to Marysia wypomina to Czyńskiemu: „Michał trzy lata u jaśnie pana pracuje i jakoś się nie dorobił”).
Podobała mi się muzyka – przepiękne utwory ludowe z Mazowsze – pamiętajmy, że pomysł na „Znachora” powstał po wizycie we wsi Radotki, która leży na Mazowszu. Tutaj się zgadzam z Panem Jarosławem – mogli odrzucić nazwę Radoliszki na rzecz Radotek. I czemu akcja miałby mieć miejsce na Podlasiu? Bo co? Bo piękna, polska wieś jest tylko tam?
Nie podobała mi się końcówka, bo jednak jest przekombinowana.
Wydaje mi się, że Marysia zatrzymała się u krewnych/krewnej.
Z tym Soborem to myślę, że był znakiem tamtych czasów (tak jak Pałac Kultury i Nauki dla PRL).
Uważam, że ten film będzie czekał taki sam los jak całą twórczość TDM – przez wielu wyśmiewany i niedoceniony, ale koniec końców po latach stanie się klasykiem.
Każde pokolenie powinno mieć szansę opowiedzenia tej historii po swojemu. Film Hoffmanna jest śmiertelnie poważny i smutny. Nasze pokolenie już nie chce płakać, tylko żyć! I to jest świetne, że dzisiaj wraca się do takiej literatury.
A taka wrogość na to, co nowe jest charakterystyczna dla Waszego pokolenia. Nie winię Was, bo byliście bardzo długo pod wpływem różnych indoktrynacji. Jednak miło byłoby zaprosić rodzinę w niedzielę na wspólny seans i przekonać się, czy to naprawdę to jest taki gniot (przynajmniej ja tak zrobiłam).
Pan Jarosław jako wybitny znawca tamtej epoki słusznie wypunktował słabe strony tej produkcji. I fajnie przeczytać tę recenzję, ale po obejrzeniu filmu.
Och, z kilku względów. Muszę jednak od razu zaznaczyć, że doceniam to, że po oglądnięciu serialu wielu młodych ludzi zainteresowało się kinem przedwojennym, ale mam nadzieję, że sięgnęli po inne opracowania. Też muszę uczciwie przyznać, że po czwartym odcinku wymiękłam i resztę obejrzałam wybiórczo.
Po pierwsze.
Rozumiem, że film to nie dokument biograficzny, ale wciskanie na siłę słynnych postaci historycznych, których Bodo nie spotkał (np. Pola Negri), wydaje mi się słabym zabiegiem marketingowym.
Po drugie.
Nieścisłości. Widać, że film był robiony dla laików. Np. w tle plakaty ze spektakli, które odbędą się dopiero za kilka lat.
Po trzecie.
Dowolność w interpretowaniu postaci. Antoni Fetner był złotą duszą, a nie sknerą i naciągaczem.
Po czwarte.
Bodo został pokazany jako „zimny drań”, żeby nie powiedzieć mocniej. Nie był święty. Był kochliwy i zmieniał często partnerki, ale to jak pokazali rozstanie Zuli i Bodka – robi z niego potwora. Poza tym nie ma dowodów na ten romans i jest wielce nieprawdopodobne, aby miał miejsce. Bodo bardzo przyjaźnił się z Tomem i Pogorzelską. Tak jak prawdopodobnie nie miał romansu z Norą Ney.
Po piąte.
Orgie, z narkotykami w tle, na pewno się odbywały. Ale jest nieprawdopodobne, aby Bodo w nich uczestniczył. Bodo unikał dużych imprez, ale, co najważniejsze, nie lubił tracić kontroli. Praca to jego pasja i nie potrzebował od niej uciekać. Nie jeździł na wakacje, bo bezczynność go męczyła.
Ogólnie mówiąc pokazano w tym serialu historię aktora, który przypadkowo nazywał się jak słynny polski przedwojenny artysta, który był draniem, skrzywdził wielu ludzi i tak naprawdę to zasłużył sobie na tragiczny los. Stanisław Janicki, w prywatnej rozmowie, powiedział, że zakończenie serialu, te schody z girlsami, strywializowały tragiczną i niepotrzebną śmierć Eugeniusza Bodo.
Przepraszam za używanie Tłumacza Google, ale jestem Anglikiem i nie mówię, nie czytam ani nie piszę po polsku. Proszę o pomoc w sprawie filmu Dusze W Niewoli ?
Q1. Ile trwał ekran tego filmu?
Q2. Czy Alicja Halama była tą samą Alicją Halamą, która później poślubiła tancerkę C. Konarskiego, która zasłynęła jako tancerki Halama i Konarski? Dziękuję uprzejmie za wszelką pomoc, jakiej możesz mi udzielić. Antoni Bartnik
Hello!
Original running time was approximately 2 hours, but the only known existing print is incomplete and runs about 70 minutes.
And yeas, it was the same Alicja Halama. Halamas was a famous dancers family containing 4 generations of dancers. Halama Sisters were extremely popular in late 20s and 30’s. The most famous was third sister, Loda Halama, but Alicja and Zizi were also quite successful (and they both were married to great choreographers: Alicja was married to Czesław Konarski, and Zizi was married to Feliks Parnell).
Thank you Michal. Your information about the film IS very interesting and you have helped me a lot. Alicja would only have been 16 or 17. I needed to know if it was the same Alicja because I have been doing a lot of research about her abd Konarski so thank you for confirming this for me. As dancers, Halama and Konarski were very famouse and well known in Britain when they came here with the fall of France (WW2). They featured in many musical shows and revues. They even appeared in the Royal variety show at the London Palladium (in front of the King, Queen and Princesses) in 1946. I was born in 1949 to a Polish father and we were living in Blackpool (in England).
H and K were in shows in my town in 1948 and 1949. They became friends with my parents and close enough for them to be my God Parents. Again, thank you for your help.
Antoni Bartnik
Jak to się stało, że bracia się nie znali? Bo chyba mi umknął mi ten wątek…
Przyznam, że wcześniej nie zgłębiłem jego historii życia, chociaż oczywiście Przemieniło z wiatrem uważam za znakomity film. Tymczasem okazuje się, że jego życie to materiał na ciekawy film biograficzny.
Niestety, nie kojarzę żadnego obszernego opracowania o Władysławie Grabowskim 🙁 Pozostaje jedynie nasza strona i inne strony internetowe, a także artykuły w teatralnych czasopismach, aby z tych puzzli ułożyć całość.
No cóż, należało się spodziewać, że moja recenzja nie zostanie bez echa 😊 Sama się o to prosiłam. Ale w tej żywiołowej dyskusji Tomczyk – Januszewski dostrzegam coś pozytywnego. Moim zdaniem świadczy o tym, iż wciąż niewiele wiemy o historii polskiego kina, że wciąż jest mnóstwo do zweryfikowania i, co najważniejsze, że przedwojenna kinematografia potrafi wzbudzać skrajne emocje. Ten okres polskiego rozwoju sztuki filmowej był zaniedbany przez wiele lat. Obecnie przeżywa swój renesans i oby przywrócił przedwojennemu filmowi należne mu miejsce w historii polskiego kina.
Muszę zgodzić się z niektórymi wykrzyknikami pana Januszewskiego (tak, Haver, a nie Havier – tutaj mała dygresja: Waldemar Piasecki w biografii Jana Karskiego przytacza jego wspomnienie o Inie Benicie i według niego austriacki oficer nazywał się „Haber”), ale, wciąż, z wieloma informacjami nie mogę się zgodzić.
Nie, nie, Mojżesz i Mordechaj to nie imiona, które można używać wymiennie. Towbin miał na imię Mordechaj. Błąd z imieniem Mojżesz pochodzi jeszcze z przedwojennej prasy, ale powielanie go nie zmienia faktu, że to błąd. Przyznam się, że nie śledziłam szczególnie życia zawodowego Towbina, ale z tych fragmentów prasowych, które posiadam wynika, że imienia Mojżesz użył Marian Fuks opisując porwanie Maxa Lindera (możecie o tym przeczytać na łamach „SK”), ale gdy prasa donosiła o kłopotach finansowych, to był już to Mordka Towbin. Można przyjąć, że Marian Fuks się pomylił, ale raczej chodziło o „spolszczenie” lub „oswojenie” imienia Polakom lub nobilitację (bo w końcu Mojżesz brzmi lepiej niż Mordka).
Nie, Stanisława Alicja Lili Zielińska to nie Liliana. Lili Zielińska przez pewien czas nosiła pseudonim Lili Liana. Natomiast Lili Liliana to Liliana Glasser, aktorka z „Dybuka” w reż. Michała Waszyńskiego. Jeżeli pan Januszewski w tym wypadku podpierał się wiedzą z filmpolski.pl, to mogę mu pokazać inne błędy na tym portalu. A o częstej pomyłce łączenia tych dwóch aktorek napisał swego czasu Marek Teler (https://www.facebook.com/MarekosBlog/photos/1959651397512004).
Film „Na Sybir” (1930) jest pierwszym polskim dźwiękowcem i nie ma znaczenia czy składa się z kilku czy kilkudziesięciu dialogów. Nie, nie był filmem niemym, choć dźwięk został nagrany na płytach (https://stare-kino.pl/dzwiekowiec-polski/). Autor w swojej książce nie rozróżnia „stuprocentowego” filmu dźwiękowego od… „mniej dźwiękowego”. Zresztą, moim zdaniem, ta segregacja nie ma sensu (polecam artykuł: https://stare-kino.pl/poczatki-polskiego-kina-dzwiekowego/).
Autor powołuje się znów na tytuł „Powróćmy jak za dawnych lat” i na dowód pokazuje płytę tłoczoną w latach tuż powojennych. Niestety, firma, która wypuszczała tę płytę, jak i inne, nie posiadała dokumentacji i stąd szereg błędów w opisie oraz brak wykonawców na etykiecie. Nie jest to podstawą do twierdzenia, że piosenka „Jak za dawnych lat” miała alternatywny tytuł. To raczej kolejny powielany przez lata błąd.
Itd… Nie zamierzam dalej rozwijać tej polemiki, ale gdyby kogoś interesowało, to chętnie odpowiem już indywidualnie na pytania.
Pozostaje mi wyjaśnić jeszcze jedno. Autor zarzuca mi, że bez pozwolenia umieściłam okładkę jego książki na stronie „SK”, co równa się kradzieży. Owszem, prawa majątkowe należą do wydawnictwa i w przypadku komercyjnego wykorzystania okładki, to na pewno zwróciłabym się do wydawnictwa o zgodę na jej wykorzystanie. A na nasz portal nie ma takiego charakteru. Wydawnictwo IPN, za zgodą Izabeli Matuszewskiej, pani dyrektor wydawnictwa, dobrowolnie dostarczyło mi bezpłatny egzemplarz książki w celu jej zrecenzowania oraz umieszczenia informacji o niej na naszym portalu, więc nie poczuwam się do kradzieży, o której pisze pan Januszewski. Zresztą, na prawie cytatu można wykorzystywać również i ilustracje w tekście (jeżeli zostały opublikowane w sieci i są szeroko dostępne), a do publikacji książki Bartosza Januszewskiego na „SK” zostały wykorzystane materiały prasowe (nie podlegają one prawu autorskiemu). Książka została też podlinkowana do księgarni IPN-u.
„Odeon” w Polsce nie był niemiecką firmą. Nie był też żadnym oddziałem niemieckiego Odeonu. Od 1930 roku były to Polskie zakłady Fonograficzne „Odeon” Z dużym udziałem finansowym firmy Carl Lindstrom A.G. która też pozwoliła używać nazwy i znaku „Odeon”.
Wpis bardzo interesujący, ale radził bym Redakcji wstawić fragment filmu „Parada Warszawy” pochodzący z innego źródła, np. https://youtu.be/x6uJPmdD_3s
Dlaczego? Właścicielem kanału „Muzyka Retro” (którego broń Boże nie chcę tu promować) jest niejaki Maciej Klociński, owładnięty chorobliwą, niebezpieczną z punktu widzenia innych zbieraczy manią kolekcjonowania płyt z okresu dwudziestolecia. Za dowód jego niecodziennych zamiarów niech posłuży mocno niecenzuralna wymiana komentarzy ze strony https://staremelodie.pl/piosenka/5265/Chryzantemy%20(Radoszewska,%20?)#comment_22875
Jeśli ktoś nie chce się narażać na nieprzyjemne wrażenia – niech nie odwiedza tego linku. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaPolityka prywatności
Co do ostatniego akapitu dotyczącego Pana Tonchu Ru to był to Koreańczyk. Po wojnie był pierwszym wykładowcą języka koreańskiego na UW. To czlonek mojej rodziny. Jego losy to materiał na film
Czy chciałby Pan ze mną porozmawiać o p. Tonchu Ru? Zapraszam do kontaktu na mail redakcja@stare-kino.pl. Mirela Tomczyk
Boze! Dlaczego nie zobaczylam ten artykul wczesniej! Czy mozna obejrzec te wersje filmu z mniej wiecej dobrym angielskim tlumaczeniem? Dziekuje z gory! Beth Holmgren
Byli bracmi przyrodnimi, nie znali sie, bo zyli tysiace km od siebie i nic nie wiedzieli o sobie nawzajem.
Nie jest prawda, ze o jego smierci dowiedziano sie w 1991, w tym roku zostalo publicznie ogloszone, ze zginal w radzieckim lagrze. O jego smierci wiedziala jego siostrzenica juz w latach ’50 i w latach ’80 napisala do polskiej telewizji o jego losach. Wydaje sie, ze jej list zostal zignorowany, ona zaoferowala przekazanie pamiatek po nim, ale nikt sie z ta osoba nie skontaktowal. Trudno domniemac przyczyn. Zal wielki zal. [/spoiler]
Nie jest to prawda ze bale umarly po wojnie. W Krakowie w czasie karnawalu co sobote bylo kilka balow. Bal lekarzy, adwokatow, inzynierow, architektow itp. Bardzo uroczyscie urzadzane z wielka pompa i z wsopanialymi toaletami damskimi. Sama chodzilam na takie bale.
Dziękuję za ciekawy artykuł. A przy okazji na listę lektur 2024 r. zapisuję „Makuszyñski. O jednym takim, toremu ukradziono sloñce”.
Wielka strata, ze film spłonął…. Szancer… Mistrz! Ta stara ekranizacja to byłoby coś! Niestety, powojenna nie należy do rewelacyjnych.
Nie zgadzam się.Ta powojenna jest wspaniała.Po kostiumach,tej przedwojennej wersji,widać dbałość o szczegóły.Myślę że również by mi się spodobała.Pozdrawiam
Recenzja bardzo dobra, fachowo i rzeczowo napisana.Gratuluję! dobrze, że Autor wytknął słabości filmu, bo coraz więcej w Polsce jest tak zwanych poprawiaczy, którym wydaje sie, że na wszystkim się znają. Nie zapłacę za bilet na ten film.
Po obejrzeniu, w zupełności zgadzam się z recenzją. Film ładny graficznie i tyle. Muzyka strasznie irytująca, szczególnie te przaśne wstawki. Brak dramaturgii, a za spłycenie najważniejszej sceny (rozpoznanie profesora w sądzie) powinno się ukarać winnego wielotysięczną grzywną. Nieszczególnie przeszkadzał mi Liss, któremu mocno kibicuję, ale Kuna była fatalna – tak niewłaściwie dobranej aktorki dawno nie widziałam. Lichota nie był najgorszy, ale nie był też profesorem Rafałem Wilczurem, ot co. Film niby miał stanowić powiew świeżego w kinie polskim, ale zdecydowanie zabrakło … wszystkiego, by taką bryzę przynieść.
Spłycony, ordynarny, prostacki, feministyczny i słaby merytorycznie- liczne błędy historyczne. Młodzi grają beznadziejnie. Leszek i jego rodzice nie mają nic ze szlachty. Odtwórca głównej roli dobry w grze! Film spłycony i zmodernizowany.
W najnowszej wersji Znachora nie ma postaci młynarza Prokopa. Prowadzący młyn Zośka ma parobka nazywającego się Lesień. Absolutnie nie ma on nic wspólnego z młynarzem Prokopem z powieści lub poprzednich ekranizacji. Warto obejrzeć dokładnie film, zanim poczyni się nieadekwatne do tresci uwagi.
A skąd wiadomo, że ten Lesień to parobek? W żadnym momencie nikt o tym nie mówi. Ja też odebrałam to tak, że to właściciel młyna. Parobek by się dobierał do właścicielki i jadł razem z nią przy stole?
Chociaż bardzo lubię wersję Hoffmana, ta wersja bardzo mi się podobała.
Dzięki Ci Boże że nie widziałam tego GNIOTA!
A co, nie stać na Natflixa? Wnuki nie odwiedzają i nie pokażą nawet filmu?
Mnie osobiście film się spodobał.
Film zwraca uwagę na ludzi biednych, na których uwielbiana szlachta zbiła majątki (jest piękna scena w filmie, kiedy to Marysia wypomina to Czyńskiemu: „Michał trzy lata u jaśnie pana pracuje i jakoś się nie dorobił”).
Podobała mi się muzyka – przepiękne utwory ludowe z Mazowsze – pamiętajmy, że pomysł na „Znachora” powstał po wizycie we wsi Radotki, która leży na Mazowszu. Tutaj się zgadzam z Panem Jarosławem – mogli odrzucić nazwę Radoliszki na rzecz Radotek. I czemu akcja miałby mieć miejsce na Podlasiu? Bo co? Bo piękna, polska wieś jest tylko tam?
Nie podobała mi się końcówka, bo jednak jest przekombinowana.
Wydaje mi się, że Marysia zatrzymała się u krewnych/krewnej.
Z tym Soborem to myślę, że był znakiem tamtych czasów (tak jak Pałac Kultury i Nauki dla PRL).
Uważam, że ten film będzie czekał taki sam los jak całą twórczość TDM – przez wielu wyśmiewany i niedoceniony, ale koniec końców po latach stanie się klasykiem.
Każde pokolenie powinno mieć szansę opowiedzenia tej historii po swojemu. Film Hoffmanna jest śmiertelnie poważny i smutny. Nasze pokolenie już nie chce płakać, tylko żyć! I to jest świetne, że dzisiaj wraca się do takiej literatury.
A taka wrogość na to, co nowe jest charakterystyczna dla Waszego pokolenia. Nie winię Was, bo byliście bardzo długo pod wpływem różnych indoktrynacji. Jednak miło byłoby zaprosić rodzinę w niedzielę na wspólny seans i przekonać się, czy to naprawdę to jest taki gniot (przynajmniej ja tak zrobiłam).
Pan Jarosław jako wybitny znawca tamtej epoki słusznie wypunktował słabe strony tej produkcji. I fajnie przeczytać tę recenzję, ale po obejrzeniu filmu.
Świetny, szczery tekst. Film jest ładny i tyle.
Jest jeszcze wersja Łapickiego, która mówi, że aktor na tej działce obrabiał owszem ogródek, ale pewnej studentki
Bardzo krzywdząca i nieprawdziwa wersja. Z całym szacunkiem dla dorobku artystycznego śp. Andrzeja Łapickiego. Pzdr, Olga Gaertner
Dlaczego uważa Pani, ze serial „BODO’ jest nieudany?
Och, z kilku względów. Muszę jednak od razu zaznaczyć, że doceniam to, że po oglądnięciu serialu wielu młodych ludzi zainteresowało się kinem przedwojennym, ale mam nadzieję, że sięgnęli po inne opracowania. Też muszę uczciwie przyznać, że po czwartym odcinku wymiękłam i resztę obejrzałam wybiórczo.
Po pierwsze.
Rozumiem, że film to nie dokument biograficzny, ale wciskanie na siłę słynnych postaci historycznych, których Bodo nie spotkał (np. Pola Negri), wydaje mi się słabym zabiegiem marketingowym.
Po drugie.
Nieścisłości. Widać, że film był robiony dla laików. Np. w tle plakaty ze spektakli, które odbędą się dopiero za kilka lat.
Po trzecie.
Dowolność w interpretowaniu postaci. Antoni Fetner był złotą duszą, a nie sknerą i naciągaczem.
Po czwarte.
Bodo został pokazany jako „zimny drań”, żeby nie powiedzieć mocniej. Nie był święty. Był kochliwy i zmieniał często partnerki, ale to jak pokazali rozstanie Zuli i Bodka – robi z niego potwora. Poza tym nie ma dowodów na ten romans i jest wielce nieprawdopodobne, aby miał miejsce. Bodo bardzo przyjaźnił się z Tomem i Pogorzelską. Tak jak prawdopodobnie nie miał romansu z Norą Ney.
Po piąte.
Orgie, z narkotykami w tle, na pewno się odbywały. Ale jest nieprawdopodobne, aby Bodo w nich uczestniczył. Bodo unikał dużych imprez, ale, co najważniejsze, nie lubił tracić kontroli. Praca to jego pasja i nie potrzebował od niej uciekać. Nie jeździł na wakacje, bo bezczynność go męczyła.
Ogólnie mówiąc pokazano w tym serialu historię aktora, który przypadkowo nazywał się jak słynny polski przedwojenny artysta, który był draniem, skrzywdził wielu ludzi i tak naprawdę to zasłużył sobie na tragiczny los. Stanisław Janicki, w prywatnej rozmowie, powiedział, że zakończenie serialu, te schody z girlsami, strywializowały tragiczną i niepotrzebną śmierć Eugeniusza Bodo.
Przepraszam za używanie Tłumacza Google, ale jestem Anglikiem i nie mówię, nie czytam ani nie piszę po polsku. Proszę o pomoc w sprawie filmu Dusze W Niewoli ?
Q1. Ile trwał ekran tego filmu?
Q2. Czy Alicja Halama była tą samą Alicją Halamą, która później poślubiła tancerkę C. Konarskiego, która zasłynęła jako tancerki Halama i Konarski? Dziękuję uprzejmie za wszelką pomoc, jakiej możesz mi udzielić. Antoni Bartnik
Hello!
Original running time was approximately 2 hours, but the only known existing print is incomplete and runs about 70 minutes.
And yeas, it was the same Alicja Halama. Halamas was a famous dancers family containing 4 generations of dancers. Halama Sisters were extremely popular in late 20s and 30’s. The most famous was third sister, Loda Halama, but Alicja and Zizi were also quite successful (and they both were married to great choreographers: Alicja was married to Czesław Konarski, and Zizi was married to Feliks Parnell).
Thank you Michal. Your information about the film IS very interesting and you have helped me a lot. Alicja would only have been 16 or 17. I needed to know if it was the same Alicja because I have been doing a lot of research about her abd Konarski so thank you for confirming this for me. As dancers, Halama and Konarski were very famouse and well known in Britain when they came here with the fall of France (WW2). They featured in many musical shows and revues. They even appeared in the Royal variety show at the London Palladium (in front of the King, Queen and Princesses) in 1946. I was born in 1949 to a Polish father and we were living in Blackpool (in England).
H and K were in shows in my town in 1948 and 1949. They became friends with my parents and close enough for them to be my God Parents. Again, thank you for your help.
Antoni Bartnik
Jak to się stało, że bracia się nie znali? Bo chyba mi umknął mi ten wątek…
Przyznam, że wcześniej nie zgłębiłem jego historii życia, chociaż oczywiście Przemieniło z wiatrem uważam za znakomity film. Tymczasem okazuje się, że jego życie to materiał na ciekawy film biograficzny.
Gdzie można znaleźć więcej informacji na temat Władysława Grabowskiego?
Niestety, nie kojarzę żadnego obszernego opracowania o Władysławie Grabowskim 🙁 Pozostaje jedynie nasza strona i inne strony internetowe, a także artykuły w teatralnych czasopismach, aby z tych puzzli ułożyć całość.
No cóż, należało się spodziewać, że moja recenzja nie zostanie bez echa 😊 Sama się o to prosiłam. Ale w tej żywiołowej dyskusji Tomczyk – Januszewski dostrzegam coś pozytywnego. Moim zdaniem świadczy o tym, iż wciąż niewiele wiemy o historii polskiego kina, że wciąż jest mnóstwo do zweryfikowania i, co najważniejsze, że przedwojenna kinematografia potrafi wzbudzać skrajne emocje. Ten okres polskiego rozwoju sztuki filmowej był zaniedbany przez wiele lat. Obecnie przeżywa swój renesans i oby przywrócił przedwojennemu filmowi należne mu miejsce w historii polskiego kina.
Muszę zgodzić się z niektórymi wykrzyknikami pana Januszewskiego (tak, Haver, a nie Havier – tutaj mała dygresja: Waldemar Piasecki w biografii Jana Karskiego przytacza jego wspomnienie o Inie Benicie i według niego austriacki oficer nazywał się „Haber”), ale, wciąż, z wieloma informacjami nie mogę się zgodzić.
Nie, nie, Mojżesz i Mordechaj to nie imiona, które można używać wymiennie. Towbin miał na imię Mordechaj. Błąd z imieniem Mojżesz pochodzi jeszcze z przedwojennej prasy, ale powielanie go nie zmienia faktu, że to błąd. Przyznam się, że nie śledziłam szczególnie życia zawodowego Towbina, ale z tych fragmentów prasowych, które posiadam wynika, że imienia Mojżesz użył Marian Fuks opisując porwanie Maxa Lindera (możecie o tym przeczytać na łamach „SK”), ale gdy prasa donosiła o kłopotach finansowych, to był już to Mordka Towbin. Można przyjąć, że Marian Fuks się pomylił, ale raczej chodziło o „spolszczenie” lub „oswojenie” imienia Polakom lub nobilitację (bo w końcu Mojżesz brzmi lepiej niż Mordka).
Nie, Stanisława Alicja Lili Zielińska to nie Liliana. Lili Zielińska przez pewien czas nosiła pseudonim Lili Liana. Natomiast Lili Liliana to Liliana Glasser, aktorka z „Dybuka” w reż. Michała Waszyńskiego. Jeżeli pan Januszewski w tym wypadku podpierał się wiedzą z filmpolski.pl, to mogę mu pokazać inne błędy na tym portalu. A o częstej pomyłce łączenia tych dwóch aktorek napisał swego czasu Marek Teler (https://www.facebook.com/MarekosBlog/photos/1959651397512004).
Film „Na Sybir” (1930) jest pierwszym polskim dźwiękowcem i nie ma znaczenia czy składa się z kilku czy kilkudziesięciu dialogów. Nie, nie był filmem niemym, choć dźwięk został nagrany na płytach (https://stare-kino.pl/dzwiekowiec-polski/). Autor w swojej książce nie rozróżnia „stuprocentowego” filmu dźwiękowego od… „mniej dźwiękowego”. Zresztą, moim zdaniem, ta segregacja nie ma sensu (polecam artykuł: https://stare-kino.pl/poczatki-polskiego-kina-dzwiekowego/).
Autor powołuje się znów na tytuł „Powróćmy jak za dawnych lat” i na dowód pokazuje płytę tłoczoną w latach tuż powojennych. Niestety, firma, która wypuszczała tę płytę, jak i inne, nie posiadała dokumentacji i stąd szereg błędów w opisie oraz brak wykonawców na etykiecie. Nie jest to podstawą do twierdzenia, że piosenka „Jak za dawnych lat” miała alternatywny tytuł. To raczej kolejny powielany przez lata błąd.
Itd… Nie zamierzam dalej rozwijać tej polemiki, ale gdyby kogoś interesowało, to chętnie odpowiem już indywidualnie na pytania.
Pozostaje mi wyjaśnić jeszcze jedno. Autor zarzuca mi, że bez pozwolenia umieściłam okładkę jego książki na stronie „SK”, co równa się kradzieży. Owszem, prawa majątkowe należą do wydawnictwa i w przypadku komercyjnego wykorzystania okładki, to na pewno zwróciłabym się do wydawnictwa o zgodę na jej wykorzystanie. A na nasz portal nie ma takiego charakteru. Wydawnictwo IPN, za zgodą Izabeli Matuszewskiej, pani dyrektor wydawnictwa, dobrowolnie dostarczyło mi bezpłatny egzemplarz książki w celu jej zrecenzowania oraz umieszczenia informacji o niej na naszym portalu, więc nie poczuwam się do kradzieży, o której pisze pan Januszewski. Zresztą, na prawie cytatu można wykorzystywać również i ilustracje w tekście (jeżeli zostały opublikowane w sieci i są szeroko dostępne), a do publikacji książki Bartosza Januszewskiego na „SK” zostały wykorzystane materiały prasowe (nie podlegają one prawu autorskiemu). Książka została też podlinkowana do księgarni IPN-u.
„Odeon” w Polsce nie był niemiecką firmą. Nie był też żadnym oddziałem niemieckiego Odeonu. Od 1930 roku były to Polskie zakłady Fonograficzne „Odeon” Z dużym udziałem finansowym firmy Carl Lindstrom A.G. która też pozwoliła używać nazwy i znaku „Odeon”.
Wpis bardzo interesujący, ale radził bym Redakcji wstawić fragment filmu „Parada Warszawy” pochodzący z innego źródła, np. https://youtu.be/x6uJPmdD_3s
Dlaczego? Właścicielem kanału „Muzyka Retro” (którego broń Boże nie chcę tu promować) jest niejaki Maciej Klociński, owładnięty chorobliwą, niebezpieczną z punktu widzenia innych zbieraczy manią kolekcjonowania płyt z okresu dwudziestolecia. Za dowód jego niecodziennych zamiarów niech posłuży mocno niecenzuralna wymiana komentarzy ze strony https://staremelodie.pl/piosenka/5265/Chryzantemy%20(Radoszewska,%20?)#comment_22875
Jeśli ktoś nie chce się narażać na nieprzyjemne wrażenia – niech nie odwiedza tego linku. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Pozdrawiam.