Ryszard Wolański

Ryszard Wolański
Dom Wydawniczy Rebis 2019
Co to są dźwiękowce, gazety objaśniały językiem albo przystępnym, albo fachowym. Już same tytuły informowały, do kogo adresowana jest stosowna wiedza. Do gawiedzi – Dźwiękowce, czyli obrazy filmowe z dźwiękiem, Świetlisty teatr, W przededniu doniosłych zmian, i do fachowców – Czym jest właściwie film dźwiękowy?, Technika zapisu dźwięku filmowego, Dźwięk, barwa, głos.
Głos w niemym dotąd filmie zabrzmiał po raz pierwszy 6 października 1927 roku w filmie Śpiewak jazzbandu w reżyserii Alana Croslanda. Pierwsze słowa wypowiedział na ekranie gwiazdor Broadwayu Al Jolson. Film zawierał też kilka piosenek w jego wykonaniu zapisanych metodą igłową nazywaną wówczas przez eksperymentatorów wytwórni Warner Brothers witafonem. Śpiewak jazzbandu wywołał istną rewolucję w świecie filmowym. Zakończył wprawdzie erę kina niemego, ale w swej niedoskonałości trwała ona jeszcze długo.
Eksperymenty udźwiękowiania obrazu przeprowadzano wiele lat przed premierą Śpiewaka. Rzeczywistość była jednak taka sama. Nadal łączono nieme kino z „żywą” muzyką. Grali ją taperzy – kinowi pianiści, małe zespoły, niekiedy nawet duże orkiestry. Najczęściej była to muzyka improwizowana, tworzona ze świadomością jej roli w poszczególnych gatunkach filmowych. Na ich użytek już w 1913 roku powstała pierwsza kinoteka muzyczna. Gromadzono w niej charakterystyczne wyrazowo fragmenty znanych dzieł klasycznych. Kolejnym krokiem było archiwizowanie w owych kinotekach specjalnie komponowanych utworów ilustracyjnych do różnych gatunków filmowych lub pod określone sceny, np. miłosną, pogoni czy grozy.
Z czasem w katalogu konwencji pojawiły się indywidualne motywy lub tematy muzyczne. Każdy bowiem nowy film wymuszał inny rodzaj konwencji, a każdy kolejny kompozytor wzbogacał swą wyobraźnią katalog owych konwencji.

Pełnometrażową produkcję filmową z dźwiękiem, ale tylko muzycznym, pokazali bracia Warner w 1926 roku. Dwa lata później zabrzmiała sławna Ramona. Pierwszym europejskim filmem Neapol, śpiewające miasto. Grał w nim i śpiewał Jan Kiepura. W jego ślady poszła Marlena Dietrich w pierwszym niemieckim obrazie, Błękitny anioł.
Jak na tym tle prezentowały się nasze filmy? Cechowała je naiwna radość z nowego technicznego wynalazku. Poza tym było jak dawniej. Niemy film ilustrowany był „żywą” muzyką. Wtedy bilety były tańsze. W kinach, gdzie zainstalowano aparaturę dźwiękową, niemy także film pokazywano z dźwiękiem nagranym na płyty, ale bilety były znacznie droższe.
Pierwszym polskim filmem dźwiękowym była zekranizowana sztuka Gabrieli Zapolskiej Moralność pani Dulskiej z muzyką Ludomira Różyckiego. Recenzent tygodnika „Muzyka” z 1930 roku informował, że „materiał dźwiękowy filmu jest mozaiką fragmentów muzycznych najróżniejszych stylów i bardzo nierównej wartości”. Ocenił ją bardzo negatywnie, chwaląc jednocześnie realizację techniczną nagrań dokonanych przez rodzimą wytwórnię płytową Syrena Record. Jaki więc film nazywano dźwiękowcem?
Uważna lektura celuloidowych obrazów tamtych lat pozwala ustalić z całą pewnością różnicę między ówczesnym filmem dźwiękowym a dźwiękowcem. Film dźwiękowy wyposażony był przede wszystkim w dialogi, efekty specjalne oraz ilustrację muzyczną. Dźwiękowiec zaś to obraz namalowany nie tylko kamerą, ale i muzyką. Takie warunki spełniał film Na Sybir w reżyserii Henryka Szaro z muzyką Henryka Warsa. Ścieżka dźwiękowa była nowa, stworzona samodzielnie i już w scenariuszu uwzględniała treści muzyczne. Komponowana była do konkretnych obrazów opisanych w scenopisie i z grubsza zmierzonych czasowo. W skomponowanych przez Warsa partiach każdej ważniejszej postaci wtórował oddzielny motyw muzyczny grany przez inny instrument. Renie (Jadwiga Smosarska) towarzyszył temat grany na skrzypcach, Ryszardowi (Adam Brodzisz) – na wiolonczeli, a w epizodycznej roli rewolucjonisty (Eugeniusz Bodo) zagrał klarnet basowy. W większości motywy i frazy były posępne i dramatyczne, takie jak losy bohaterów filmu.

Muzyka Warsa do filmu Na Sybir nosiła wszystkie cechy pierwszego polskiego kinowego prawzoru, zarówno w stworzeniu oryginalnej ścieżki dźwiękowej, jak i w opracowaniu, trochę w konwencji kina epoki przeddźwiękowej, często aluzyjnie cytowanych motywów z polskiej klasyki, folkloru i pieśni patriotycznych.
Na nagranie muzyki pojechał Wars do Berlina, gdzie zarejestrowano ją na płyty w tamtejszej wytwórni fonograficznej UFA. Prapremiera filmu Na Sybir – niemego, lecz z zsynchronizowanym dźwiękiem odtwarzanym z płyt – odbyła się 31 października 1930 roku na Zamku Królewskim w Warszawie w obecności prezydenta Ignacego Mościckiego. Przed projekcją zebrana w kinie Apollo publiczność słuchała sentymentalnego walczyka Płomienne serca. Jego refren zbyt krótko zabrzmiał na ekranie zanucony przez Smosarską, dlatego na płytę nagrał ją Tadeusz Faliszewski, czyniąc z niej równocześnie dźwiękową reklamę filmu, pionierską wtedy, a dzisiaj stosowaną powszechnie formę promocji współczesnego filmu.
Prezydent Mościcki, wielki admirator dziesiątej muzy, zapragnął osobiście poznać i złożyć gratulacje ekipie filmowej, a szczególnie kompozytorowi. Dowiedział się wówczas o niedostatkach technicznych filmowego zaplecza. Niebawem przy jego osobistej protekcji i pomocy finansowej wytwórnia Syrena Record wyposażona została w nowoczesną aparaturę do rejestracji dźwięku na potrzeby filmu. Utrwaloną na płytach gramofonowych muzykę i efekty – jak przystało na pierwszy dźwiękowiec polski – zapisano wreszcie wraz z obrazem na taśmie celuloidowej. Wymontowano napisy, wgrano dialogi. Stało się to dopiero w 1937 roku, ale to właśnie od tego filmu zaczęło się wielkie śpiewanie na ekranie.
Dziękujemy wydawnictwu Rebis za udostępnienie fragmentu książki.