TYLKO U NAS: Pożegnanie i pogrzeb Stanisława Sielańskiego

Olga Gaertner
Mirela Tomczyk
1 września 2024 roku

Stanisław Sielański na SS Excalibur
listopad 1940 roku
źródło: Fototeka/FINA

28 kwietnia 1955 roku zmarł w Nowym Jorku na atak serca przedwojenny aktor filmowy Stanisław Sielański, urodzony 8 sierpnia 1899 roku w Łodzi jako Szlama (Salomon) Nasielski.

Nasza podróż do Nowego Jorku w sierpniu 2024 roku miała ostatecznie ustalić miejsce pochówku aktora, ponieważ w jego biografii brakowało tej informacji. Wysyłane na przestrzeni kilku miesięcy maile do zarządów cmentarzy i instytucji polonijnych pozostawały bez odzewu lub z odpowiedzią nie wnoszącą nic nowego do naszych poszukiwań.

Będąc już w Nowym Jorku udałyśmy się w pierwszej kolejności do miejsca, w którym Sielański mieszkał i gdzie zmarł. To prywatna kamienica przy 36th East 56 Street na Manhattanie, ale, niestety właściciel budynku nie potrafił nam pomóc. Od lat 50. kamienica co najmniej dwukrotnie zmieniała właściciela i rejestry lokatorów przepadły na przestrzeni lat. Drugim tropem była nekropolia Calvary Cemetery, gdzie pochowany był Jan Lechoń i skąd poetę ekshumowano w 1991 roku na cmentarz w podwarszawskich Laskach. W administracji jednak również rozłożono ręce, choć w poszukiwania zaangażowało się pół zespołu. Jeden z pracowników zasugerował, jak się później okazało słusznie, poszukiwania na cmentarzach żydowskich.

 

Kamienica przy 36th East 58 St., gdzie do 1955 roku mieszkał Sielański.
fot. Liwia Gaertner

 

Trzecim miejscem, do którego się udaliśmy był Instytut Polski im. Józefa Piłsudskiego na Brooklynie. Tam również nie było przełomu, ale pojawiła się szansa obejrzenia mikrofilmów polskiego czasopisma emigracyjnego „Nowy Świat”, w którym Stanisław Sielański publikował fragmenty swojej książki Raz na …widelec. Rzeczy własne, podsłuchane i skradzione (wyd. Book_Druk). Były to zabawne monologi i wiersze. „Nowy Świat” również chętnie informował o życiu społecznym i artystycznym Polonii.

Pech chciał, że na miejscu nie było akurat wydań, których poszukiwaliśmy tj. od kwietnia do czerwca 1955 roku. Pozostawiłyśmy więc namiary na naszą redakcję i wróciłyśmy do Warszawy, aby już tutaj kontynuować poszukiwania.

„Nowy Świat” 1955, nr 95

Ślady zaprowadziły nas do Biblioteki Narodowej, w której wreszcie mogłyśmy uzyskać ważne informacje. W archiwalnych zasobach odnalazłyśmy papierowe wydania czasopism „Nowy Świat”, gdzie zrelacjonowano ostatnie pożegnanie Sielańskiego. Ale żeby nie było za łatwo, to byłyśmy odsyłane od informacji do papierowych fiszek, by wrócić znów do informacji. W mikrofilmach, pomimo danych na stronie Biblioteki Narodowej, interesującego nas rocznika nie było. Na szczęście był to jedynie błąd w katalogu i zamiast mikrofilmów, dostałyśmy papierowe wydanie tego czasopisma.

Z doniesień prasowych dowiedziałyśmy się, że aktor wystąpił jeszcze na jubileuszu Jana Lechonia, który zaplanowany był na 24 kwietnia 1955 roku.

Od początku kwietnia 1955 roku „Nowy Świat” informował czytelników o Festiwalu Artystycznym Na Cześć Słynnego Poety Polskiego w New Yorku, który miał się rozpocząć o godz. 15.30 w sali Instytutu Technicznego 225 W. 24 St. NYC. Chodziło o uhonorowanie Jana Lechonia przy okazji wydania zbioru Poezji Zebranych Lechonia. Organizatorami wydarzenia był Polski Instytut Naukowy i Polski Komitet Imigracyjny.

Artyści, którzy mieli wziąć udział w tym festiwalu, przygotowali bogaty program pod czujnym okiem Lechonia. W przedstawieniu i  szeregu wystąpień solowych mieli wziąć udział: Maria Modzelewska, Ewa Rubinstein, Artur Rubinstein, Henryk Rozmarynowski, Zofia Nakoneczna, Ziemowit Karpiński, Marian Filar, Maria Kuncewiczowa, Jan Gorbaty, Edward Kosowicz, Edward Witanowski. Dekoracjami i kostiumami zajęła się Irena Lorentowicz.

 

„Nowy Świat” 1955, nr 94

 

Występy Stanisława Sielańskiego na tym wieczorze tak zapowiadano: „W zupełnie nowym repertuarze wystąpi ulubieniec Polonii, «król humoru» Staś Sielański”[1].

W relacji z wieczoru pojawił się w „Nowym Świecie” taki zapis:

 

Na estradzie ukazuje się Staś Sielański. Po wprowadze­niu słuchaczy „w nastrój” od­czytał nasz „król humoru pol­skiego” fragment z Pana Ta­deusza Mickiewicza. Nie trze­ba chyba dodawać, że tylko Sielański zdołał z poematu te­go wykrzesać iskry humoru, satyry i ironii, oddając słowem i kapitalną mimiką przeżycia uwodzonego Tadeusza przez sy­renę Telimenę.
Sielańskiemu przypadło w udziale przedstawienie znako­mitej polskiej pieśniarki i re­cytatorki, gwiazdy polskich i zagranicznych teatrów rewiowych Dory Kalinówny”[2].

 

Ostatnie dni życia Sielańskiego znamy także z prasy. W „Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza” z 4 maja 1955 roku, pisał Jan Lechoń:

 

„Nowy Świat”, 1955, nr 103

Trzy dni przed śmiercią występował przed polską publicznością w Nowym Jorku w czasie Wieczoru Jana Lechonia, a jeszcze na kilka godzin przed śmiercią był na swym stałym programie w telewizji. Kiedy w godzinach rannych w ubiegły czwartek jeden z przyjaciół Sielańskiego zdziwiony, że w porze, w której powinien on być w domu, telefon nie odpowiadał, udał się do jego mieszkania i otworzył je przy pomocy administratora, zastał Sielańskiego nieżywego w łóżku. Lekarz stwierdził, że śmierć nastąpiła w czasie snu z powodu ataku serca[3].

 

29 kwietnia 1955 roku na pierwszej stronie „Nowego Światu” ukazał się artykuł z tytułem: Zgon Stanisława Sielańskiego:

 

„Nowy Świat” 1955, nr 108

Śmierć zabrała nagle jednego z najbardziej popularnych aktorów charakterystycznych, który przez dziesiątki lat w Polsce niepodległej na scenach teatrów, teatrzyków i na ekranie święcił triumfy artystyczne. W czasie wojny Sielański towarzyszył II Korpusowi[8] w czołówce teatralnej. W Stanach Zjednoczonych, gdzie możliwości pracy aktora polskiego są znacznie skromniejsze niż w Polsce, stał się on ulubieńcem publiczności teatralnej, występując w wielu sztukach i na wieczorach rewiowych. Przez pewien okres czasu widzieliśmy zawsze uśmiechniętą twarz Sielańskiego na ekranach telewizyjnych, gdy w charakterystycznej roli występował raz w tygodniu podczas programu nadawanego na całą Amerykę.
Tęsknił do Polski i wierzył, że wróci do Kraju.
Datę pogrzebu śp. Stanisława Sielańskiego podamy w dniu jutrzejszym”[4].

 

Ostatnie pożegnanie popularnego aktora odbyło się 1 maja 1955 r. w żydowskim domu pogrzebowym Riverside Chapel, przy Amsterdam Avenue i 76-ej ulicy. Jak podaje czasopismo „Nowy Świat” z dnia 3 maja 1955 roku „tłumy publiczności oddały ostatnią posługę zmarłemu. (…) zebrali się przyjaciele zmarłego, jego koledzy, aktorzy i aktorki, pisarze, dziennikarze, przedstawiciele Polonii, jak i nowej emigracji polskiej”[5]. Mowy pogrzebowe wygłosili: Henryk Rozmarynowski (w imieniu aktorów) i dr Stein (w imieniu Klubu Żydów Polskich).

„Nowy Świat” z 10 maja 1955 roku przytacza całe wzruszające przemówienie Henryka Rozmarynowskiego:

 

Beth David Cemetery na Long Island
fot. Kaitlin Sullivan

Zebra­liśmy się tutaj aby pożegnać Stanisława Sielańskiego, pol­skiego aktora, przed ostatnią podróżą, na wielką nieznaną nam scenę wszechświata. Z głę­bi serca składam wszystkim tutaj obecnym podziękowanie w imieniu jego kolegów i przy­jaciół.
Staś Sielański, którego duch jeszcze znajduje się wśród nas, radować się musi, że nie został w tej podróży samotny, cho­ciaż nie miał tutaj nikogo z bliskiej rodziny. Znaliśmy go wszyscy dobrze. Ciało swoje, które teraz opuścił, oddawał przez całe życie na usługi publiczności, która przychodziła codziennie oglądać go na scenie polskiej.
Na emigracji rzadsze stały się jego występy, ale za to częstsza troska jak zostaje wypełnione zadanie, które przyjmuje na siebie każdy aktor wstępując po raz pierwszy na scenę zawodową. Wiemy, że Stanisław Sielański spełnił swoją rolę w społeczeństwie, zarówno jako dobry człowiek, dobry kolega i dobry aktor-żołnierz. Przewędrował z zespołem teatru żołnierskiego od Rumunii do Francji, tam w tym – żołnierskim teatrze rozweselał żołnierzy – braci w obozach wojskowych. Wreszcie po wojnie przegranej przez nasz Kraj przywędrował do Ameryki.
Ostatniego dnia przed odejściem rozmawiał ze mną długo i pytał, czy istnieją dalsze możliwości egzystencji dla aktora polskiego w Ameryce. Nie wiem, mówił Sielański, czy ktokolwiek rozumie, co to jest aktor, czy ktokolwiek wie, że jedno skrzywienie twarzy, które wywołuje huragany śmiechu wśród publiczności, kosztuje tyle trudu, przeżywanego w niezliczonych godzinach samotnej pracy przy studiach aktorskich. Czy kto zdaje sobie sprawę z tajemnic aktora, które mu każą spokojnie wysłuchiwać nieprawdopodobnych plotek na te­mat jego „wesołego” życia i przyjmować je z uśmiechem, kiedy naprawdę życie to jest i skromne i zapracowane. Cały ten wesoły świat poza sceną jest tylko udaniem, aby zdobyć sobie publiczność dla sceny, która uczy, wychowuje i poka­zuje prawdziwe życie aktora, którego nikt z widzów napraw­dę nie zna. Często nie wiedzą o tym nawet najbliżsi przyja­ciele, ani recenzenci, a nawet koledzy.
Dziś Twoją tajemnicę przyciągania publiczności mo­gę wyjawić, bo nie rozepchnęła ona murów naszego teatru i już tego uczynić nie zdoła, bo Ciebie zabrakło.
Nie ma nikogo, kto by mógł Twój humor zastąpić.
Nie robimy Ci wyrzutu, że odszedłeś od nas, pragniemy tylko abyś tam – na wielkiej scenie – gdzie główne role grają Od­wieczna Prawda i Sprawiedli­wość, spoczął w POKOJU.
Składamy Ci głęboki hołd, pełen szacunku i miłości”[6].

 

Ciało aktora złożono na Beth David Cemetery na Long Island, cmentarzu żydowskim, a opisał to dokładniej poeta Jan Lechoń w swoim dzienniku:

 

mapa cmentarza z oznaczeniem grobu Stanisława Sielańskiego
fot. Kaitlin Sullivan

Rozwalił mnie pogrzeb Sielańskiego i trzymałem się, jakbym był zbitym i tylko mozolnie odrutowanym garnkiem. Pogrzeb Sielańskiego – jeszcze jedno uderzenie w łeb, jakby ktoś z góry chciał nam powiedzieć: „Patrz, durniu! Oto wasze życie i wasza emigrancka śmierć!”. Myślę, że mimo urządzenia się materialnego większości – od środka coraz bardziej wyglądamy jak ta emigracja, choćby biała rosyjska w Warszawie, od której zdawaliśmy się sobie być tak inni. Sielański nie miał tu żadnej rodziny i za trumną szli obok siebie Rozmarynowski od braci aktorów i dr Aldon z Warszawy od braci-polskich Żydów[7].

 

W „Nowym Świecie” po śmierci Stanisława Sielańskiego pojawiły się kondolencje ze strony przyjaciół i współpracowników aktora.

W rejestrach cmentarnych nie ma jednak nazwiska Stasia wśród pochowanych, jednak wiemy, że jego zgon został zarejestrowany w nowojorskiej kartotece pod numerem aktu 9672 (jako Stanley Sielanski). Administracja Beth David Cemetery potwierdziła, że w rejestrze pochowanych znajduje się Stanisław Sialanski.

 

Dziękujemy Markowi Telerowi za wsparcie poszukiwań oraz Kaitlin Sullivan za fotografię grobu Stanisława Sielańskiego i złożenie biało-czerwonych róż przy nagrobku.

Dowiedzieliśmy się również od Kaitlin Sullivan, która rozmawiała dzisiaj z rabinem, że w najbliższym czasie zostanie odprawiony kaddish w intencji Stanisława Sielańskiego. 

 

[1] „Nowy Świat” 1955, nr 90.
[2] „Nowy Świat” 1955, nr 98.
[3] „Dziennik Polski i Dziennik Żołnierz” („The Polish Daily”) 1955, nr 105.
[4] „Nowy Świat” 1955, nr 101.
[5] „Nowy Świat” 1955, nr 104.
[6] „Nowy Świat” 1955, nr 110.
[7] „Dziennik” Jan Lechoń, tom 3, Warszawa 1993.
[8] Raczej chodzi o I Korpus, ponieważ II Korpus Polski (2 KP), wyższy związek taktyczny Polskich Sił Zbrojnych, powstał w 1943 roku, a wtedy Stanisław Sielański był już w Stanach Zjednoczonych Ameryki.

 

 


Zdjęcie wprowadzające: miejsce spoczynku Stanisława Sielańskiego na Beth David Cemetery na Long Island. Fot. Kaitlin Sullivan.

 

5 2 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments