„O czym się nie mówi” (1939)

„Prosto z mostu”
16 kwietnia 1939, nr 16

BAŁTYK: O czym się nie mówi
(wg G. Zapolskiej, film krajowy, reż. M. Krawicz).

Mieczysław Cybulski
Stanisława Angel-Engelówna
źródło: FOTOTEKA/FINA

Gdyby reżyser nazywał się nie „Krawicz”, ale po prostu „Kra­wiec”, bylibyśmy u sedna rzeczy. Scenariusz wybierają drobni skle­pikarze, reżyseruje krawiec… wszy­stko w porządku. W ten sposób po­wstają „nasze” filmy.

Koszmarna i naiwna w założeniu powieść Zapolskiej, zawierająca więcej naturalizmu, niż naturalno­ści, zupełnie niepotrzebnie została przerobiona na film. Zapolska jest pewnym przejściowym typem pisarki, zupełnie obcym na­szym czasom i naszym pojęciom; w twórczości jej jest więcej aktor­stwa, aniżeli dążenia do rzeczywi­stości – zdaje się, że to właśnie po­ciąga „naszych” producentów, gwał­tem nawracających ku Mniszków­nie i Zapolskiej, aby tylko odwró­cić uwagę ogółu od zagadnień dnia dzisiejszego. Dobrze rozumiemy tę tendencję i nie dziwimy się zbyt­nio tej gorliwości obcokrajowców, pragnących wpłynąć na nasz sposób myślenia; ale tym bardziej i tym szybciej będziemy dążyli do zdema­skowania tej bagnistej atmosfery, tego negatywizmu i bezideowości, godnej jedynie snobów i tchórzy.

Naiwny urzędniczyna, Krajewski (Cybulski) kocha się w dzie­wczynie z kabaretu (Engelówna), która nie chce go uświado­mić o swoim zawodzie; młodzieniec dowiaduje się jednak, zrywa, dzie­wczę umiera, grób, kwiaty, nad grobem Cybulski z wąsami, już ja­ko staruszek. Motywem konfliktu jest naiwność Krajewskiego i smut­na rola życiowa upadłej dziewczy­ny, która pragnie zerwać ze swoim zawodem choćby przy pomocy kłam­stwa; jest to jednak motyw nacią­gnięty, a sprawa współczucia dla upadłej kobiety pozostanie zawsze tylko – sprawą współczucia; autor­ka sama nie widzi innego wyjścia z sytuacji poza tragicznym zakoń­czeniem tej miłości.

Ina Benita
Mieczysław Cybulski
źródło: FOTOTEKA/FINA

Z pośród obsady wyróżnia się Stanisława Wysocka w roli tragicznej matki i Ewa Bonacka, aktorka dobrej szkoły: Ina Benita, SamborskiSempoliński starają się stworzyć pewne typy, zbliżone do typów Zapolskiej – a więc prze­sadne i wykrygowane; jak zwykle, najsłabsze są role główne: Engelówna brak dykcji pokrywa od­słanianiem zębów, a brak wyrazu – rozszerzaniem źrenic; Cybulski jest papierową postacią, ale jest to może głównie wina reżysera, który stara się wyzyskać jego warunki ze­wnętrzne, nie dbając o grę i wyraz. Trzeba jednak przyznać, że film ma tempo i montaż lepsze niż w innych obrazach krajowych, oprawa zaś jest utrzymana w tonie owych cza­sów. To jednak nie usprawiedliwia faktu, że obraz ten nie tylko nic no­wego nie daje, ale jest z gruntu nie­potrzebny.

P.S.  Kiedy wreszcie „Napole­on Sądek” wróci do swego rodowe­go nazwiska, tak szanowanego w dzielnicy północnej? I co za Napo­leon, u licha? Machabeusz – nie wystarczy?

 


Zdjęcie wprowadzające: Stanisława Angel-Engelówna i Mieczysław Cybulski na fotosie z filmu O czym się nie mówi. Źródło: FOTOTEKA/FINA.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments