H.L.
„Głos Poranny”
12 września 1931, nr 249
Przez jakiś czas widywano znakomitego artystę dramatycznego i filmowego, Bogusława Samborskiego, paradującego z bródką.
– Dlaczego to tak nagle, mistrzu Bogusławie? – zapytujemy.
– Zapuściłem brodę, bo tego wymagała moja rola pułkownika żandarmerii Maksymowa w filmie: Dziesięciu z Pawiaka, produkcji Blok-Muzafilm.
– Dorobić nie można było?
– Nie znoszę dorabianych bród – odparł Samborski – i choć muszę przez jakiś czas się nie golić, choć naturalna broda drapie, po nocach spać nie daje… jednak wolę to, niż żyć w nieustannej obawie, że broda może się wydać nienaturalna. Postępuję tak nawet w teatrze, a cóż dopiero na filmie, gdzie się widzi twarz w powiększeniu i że wszystkimi szczególikami… W ogóle nie uznaję charakteryzacji.
– Jak to? Zupełnie?
– Niech pan sobie wyobrazi, że tak…. muszę być widocznie wielce fotogeniczny, wychodzę na filmie zupełnie naturalnie, a jestem bodaj jedynym aktorem filmowym na świecie, który zupełnie się nie charakteryzuje, nawet „podkładu” żadnego sobie nie robię…
– Nie wyobrażam sobie. Przecież kolor twarzy wychodzi zbyt ciemno albo nieładnie…
– Może u innych… Dlatego też jedni się malują na żółto, inni na liliowo, niektórzy na różowo lub zgoła na bordo… Ja nie. Zachowuję naturalny kolor mojej twarzy i jest mi z nim na ekranie zupełnie dobrze… Więcej panu powiem: nie ruszam brwi ani rzęs, które sobie wszyscy podrysowują… Nawet się nie pudruję…
– To już szczyt wszystkiego… Ale to z pana rzeczywiście unikat wśród aktorstwa… To musi nawet być bardzo wygodne…
– Niezmiernie… Zazdroszczą mi tego wszyscy… Mogę się pocić, kichać, jeść bez obawy o charakteryzację… Tak mi zawsze żal kolegów i koleżanek, którzy nie mogą podczas zdjęć nawet się „wysmarkać”.
– A pańskie wrażenia z zagranicznych prac synchronizacyjnych?
– Jak najlepsze. Zarówno głos Węgrzyna, jak mój wypadły doskonale.
– Więc jednak tam lepiej pracują?
– Niech pan nie myśli, że robią cuda. I my moglibyśmy mieć takie same aparaty, gdyby były… pieniądze… Nawet dziwię się, że się nie znajdzie jaki kapitalista. Bo przecież każda wytwórnia chętnie synchronizowałaby tu, zamiast ponosić olbrzymie koszta, związane z pobytem tylu osób zagranicą.
– I ja się dziwię…
– W ogóle nasz przemysł filmowy rozwinąłby się znacznie okazalej, gdyby był poparty odpowiednim kapitałem. Sił artystycznych nam nie brak, technicznych również nie, chodzi tylko o… gotóweczkę…
I w tym celu właśnie… Bogusław Samborski wyruszył na tournée po prowincji. Teatry w stolicy nieczynne, a tu trzeba żyć… Należy się spodziewać, że prowincja skorzysta z okazji, aby podziwiać tego gwiazdora sceny, którego wnet ujrzy w jego najnowszej i najwspanialszej kreacji, a mianowicie jako pułkownika Maksymowa w Dziesięciu z Pawiaka.
Zdjęcie wprowadzające: Bogusław Samborski jako generał żandarmerii Maksimow w filmie Dziesięciu z Pawiaka. Źródło: Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny – Archiwum Ilustracji / Narodowe Archiwum Cyfrowe (NAC).