„Światowid”
30 marca 1935, nr 13

Trochę przestraszona a trochę wzruszona była p. Ewa Bonacka, gdy zaproponowałem jej wywiad dla „Światowida”, jak przystało młodziutkiej „naiwnej” dramatu lwowskiego, dla której był to pierwszy wywiad w jej życiu teatralnym. Piękna adeptka, po ukończeniu warszawskiej szkoły dramatycznej Zelwerowicza, dostała się na scenę teatru lwowskiego za dyr. Czapelskiego i Schillera i z szarej poczwarki w ciągu czterech lat przemieniła się w kolorowego motyla, lecącego coraz wyżej w światło sztuki. Wdzięk młodości i szczery liryzm, to atuty młodziutkiej artystki, które zajaśniały najpiękniej w trzech polskich wodewilach Porwanej narzeczonej, w Królowej Przedmieścia i w Podróży po Warszawie, zjednując sobie publiczność i prasę Lwowa. Lecz ta słowiańska naiwna o złocistolnianych włosach i oczach jak maki, pokazała bogatą skalę swego talentu, wydobywając siłę demonicznego wyrazu w Świętym płomieniu i ujawniając mocne pazurki charakterystyczne we farsie Pod zarządem przymusowym. Świadczy to o tym, że znajduje się w doskonałych rękach, (jak powiedział Słowacki: „Póki młodzi jesteśmy, wszystko jest przed nami”) i że przed młodziutką artystką otwarte są bramy pięknej przyszłości artystycznej, do której przygotowuje się bezustannie studiami w dziedzinie sztuki, śpiewu i tańca.
Zdjęcie wprowadzające: fotos z filmu O czym się nie mówi (1939). Od prawej m.in.: Ewa Bonacka, Stanisław Sielański, Ludwik Sempoliński, Ina Benita. Źródło: Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny.