„Kino i Rewja dla Wszystkich”
28 października 1934, nr 10
Ziuta Heymanówna, jako reporterka „Kina i Rewii dla Wszystkich” gościła na wielu planach filmowych, podglądając pracę ekipy. W 1934 roku, miała sposobność przyjrzeć się zmaganiom realizatorów Czarnej perły i porozmawiać z mistrzem Michałem Waszyńskim, który co nieco zdradził na temat współscenarzysty i głównej gwiazdy filmu – Eugeniusza Bodo:
– W atelier rojno, gwarno i wesoło. Panuje wszechpotężny humor. Nic dziwnego, zdjęcia jedne po drugich udają się świetnie, nie potrzeba parokrotnie ich powtarzać, dekoracje wzbudzają podziw imponującym swym wyglądem, reżyser Waszyński zadowolony, jak nigdy dotąd – a para głównych wykonawców tego się trzyma. Reri i Bodo – to zuchy, opowiada mi sympatyczny Misza. Pracujemy od 8-ej rano do 11-ej bez wytchnienia, a oni nie uskarżają się na zmęczenie i nie kapryszą jak reszta ich kolegów. Przyjemność pracować z takimi ludźmi.
– Co racja to racja, odzywa się Woskowski, ale gdyby tylko Bodo nie był taki niebezpieczny.
– A co on robi takiego? – pytam zaciekawiona.
– Kiedy chciał wyciąć nożem miejsce na mojej ręce, ukąszone przez węża, tak się przejął swoją rolą, że o mały włos nie pokaleczył mi skóry. O, zapewniam panią, że mniej bałem się owijającego mnie węża, niż jego.
– No, no proszę nie przesadzać, – wtrącił się do rozmowy dekorator Noris – na sam widok węża powstała panika i ucieczka z panem na czele. Ale trudna była rada. Musiał się pan z nim bliżej zaznajomić.
– Porzućmy „wężowy” temat, mówię, niech mi panowie powiedzą lepiej, kto w garderobie tak wesoło sobie przyśpiewuje?
– To Reri – śpiewa, tańczy i wnosi tu życie i humor. Zresztą uczy się polskiej piosenki, którą będzie w filmie śpiewać – zobaczy pani jak ta znakomita tancerka odtańczy taniec tahitański, amerykański i rumbę! – Aż miło będzie popatrzeć.
– Ale dobrze, że mi się przypomniało. Podobno była tu taka bijatyka w knajpie. Czy to prawda?
– I o tym już pani wie? – pyta zdumiony Misza. – Tłukli się za wszystkie czasy. Była to istna spelunka sportowa. Zapełniona ludźmi z różnych krajów. A więc bili się ze sobą Polak z Francuzem, Czesi z Chińczykami, tancerki z marynarzami – słowem wszyscy. Reri i Monica Carlo, tak były potłuczone, że 2 dni musiały po tej scenie leżeć w łóżku.
Zadźwięczał sygnał.
– Bodo i Reri na plan! – zabrzmiał głos reżysera. – Cisza! Zaczynamy!
Wyszłam zdumiona i zaciekawiona. Takich dekoracji jeszcze nigdy w polskim filmie nie widziałam, takiego rozmachu i tempa pracy nie było dotąd u nas.
Warto byłoby, gdyby reszta producentów zobaczyła te wszystkie cuda.
Bodo to producent młody wiekiem, ale zdolny, przedsiębiorczy, energiczny – wytrwały. – Żeby tworzyć podobny film. Trzeba być naprawdę (bez komplementów) tylko Eugeniuszem Bodo!
Czy mam rację? Zobaczą wszyscy po premierze.