Magdalena Gołoś
16 października 2021 roku

Qui Pro Quo (1926)
zasoby NAC
Z perspektywy lat, trudno sobie dzisiaj wyobrazić, jaką wielką rolę w życiu kulturalnym II Rzeczypospolitej odgrywały kabarety. W czasach, kiedy nie istniała telewizja, radio dopiero zdobywało popularność.
Była to rozrywka elitarna. Kierowana do wykształconych i oświeconych odbiorców posiadających jakąś część wiedzy ogólnej. Wejściówka kosztowała nie mało, a i tak, aby dostać się na przedstawienie trzeba było być na bieżąco z aktualnymi wydarzeniami politycznymi, znać nowe wydawnictwa skamandrytów oraz podobno tuż przy wejściu wypytywano jeszcze o personalia partnerek księcia Michała Radziwiłła.
Protoplastą polskich scen kabaretowych był krakowski Zielony Balonik. Powstał w 1905 roku, jako zamknięte spotkanie miejscowej cyganerii, ale nieco później przeobraził się w kabaret literacki. Na jego deskach występowali między innymi: Tadeusz Żeleński – Boy, Edward Leszczyński, Bogusław Adamowicz. Aktorzy zapewniali wysoki poziom artystyczny, dzięki czemu osiągnął wielki sukces. Mimo to nie przetrwał zbyt długo i zniknął przed wybuchem pierwszej wojny światowej, ale stanowił wzór dla przyszłych lokali powstających po jego zamknięciu.
Po zakończeniu działań wojennych w 1918 roku na warszawskich ulicach działały trzy sceny kabaretowe. Miraż, Czarny Kot oraz Sfinks. Każda z nich szczyciła się innymi gwiazdami. W mirażu grał Hanusz, Zimińska i Dymsza. Dla czarnego kota teksty pisał Konrad Tom a także Julian Tuwim. Na deskach Sfinksa brylowała Ordonówna i Sempoliński.
W kwietniu 1919 roku przy senatorskiej 29 w podziemiach galerii Luksemburga (budynek nie przetrwał do naszych czasów) zainaugurował działalność słynny kabaret Qui Pro Quo. To właśnie tak z rozmachem swoją karierę rozwinął Eugeniusz Bodo. Występował tam między innymi z Zulą Pogorzelską. Nie było w mieście człowieka, który nie znałby tego miejsca. Przetrwał do 1930 roku.

Qui Pro Quo (luty 1932)
zasoby NAC
Nowe kabarety wyrastały jak grzyby po deszczu, ale większość z nich nie była w stanie utrzymać się na fali zbyt długo. Ciągle zmieniały nazwy, właścicieli oraz kadrę. Jedyni odchodzili do konkurencji a drudzy zakładali swoje własne lokale. Różne były także źródła finansowania. Współwłaścicielem Czarnego Kota był słynny kasiarz Stanisław Cichocki („Szpicbródka”).
Przeciętny program kabaretowy trwał około dwóch godzin i miał za zadanie wylansować szlagier. Z czasem utwory nagrywano na płyty gramofonowe. Sprzedawano je potem w dniu premiery. Niektórzy nawet próbowali rozprowadzać je nieleganie, dzięki czemu powstało piractwo wydawnicze.
Premiera kabaretu odbywała się raz w miesiącu, ale zdarzało się, że nieudany spektakl schodził z afisza dosłownie po kilku dniach. Widza miał przyciągać tytuł oraz szyld kabaretu. Bez tego na próżno można było wyczekiwać sukcesu.
Najbardziej oblegane były premiery i ostatnie przedstawienia, ponieważ schodzący z afisza program miał niecodzienny przebieg. Miedzy innymi aktorzy robili sobie nawzajem kawały, przez co rozbawiali publiczność do łez i z tego powodu bilety na ostatni pokaz zawsze były wyprzedane.
Niestety jak to czasami bywa w życiu wraz z wybuchem drugiej wojny światowej kabarety powoli znikały z ulic miast w całym kraju. Nie pojawiły się ponownie po zakończeniu walk i bezpowrotnie odeszły w niepamięć, gdyż komunistyczna władza nie tolerowała tego typu rozrywki uważając ją za burżuazyjną.
Zapraszam na mój videoblog Magda G. Official, gdzie dowiecie się więcej o moich pasjach, również tych związanych z przedwojennym filmem.
Źródło: Sławomir Koper Gwiazdy drugiej Rzeczypospolitej.
Zdjęcie wprowadzające: Tadeusz Olsza i Andrzej Bogucki w skeczu Dodatki Pata w rewii Pod parasolem w kabarecie Małe Qui Pro Quo w Warszawie (luty 1939 rok). Prawa do zdjęcia: fot. Stanisław Brzozowski / Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny – Archiwum Ilustracji / zasoby Narodowego Archiwum Cyfrowego (NAC).