„Dewajtis” – przedwojenne próby ekranizacji

Mirela Tomczyk
5 lipca 2023 roku

„Wiadomości Filmowe” 1.01.1939, nr 1

Niedawno obiegła media wieść o ekranizacji powieści Dewajtis. W obsadzie romansu Marii Rodziewiczówny zobaczymy m.in.: Karola Dziubę, Michalinę Olszańską, Małgorzatę Pieczyńską, Marię Pakulnis, Mirosława Bakę i Stefana Pawłowskiego. Reżyserem serialu jest Filip Zylber.

Ten romans historyczny, którego bohaterowie są naznaczeni tragedią powstania styczniowego (1863), starano się przenieść na ekran już przed wojną. Nawet trzykrotnie. Niestety, pomimo mniej lub bardziej zaawansowanych projektów, nie wyszły one poza plany.

Po raz pierwszy informacja o ekranizacji Dewajtis pojawiła się na początku 1931 roku i od razu ze skandalem w tle. Otóż operator filmowy Stanisław Zawisławski pozwał reżysera Konstantego Meglickiego i aktorkę Zorikę Szymańską „o wynagrodzenie strat”[1]. Zawisławski wycenił swoje zaangażowanie i oczekiwanie, aż go zawezwą, na pięć tysięcy złotych.

Faktem jest, że Meglicki i Szymańska przystąpili do realizacji filmu, ale poza plany już nie udało im się wyjść. W euforii początkowych przygotowań zawarli z Zawisławskim ustną umowę. Reżyser „rezerwując czas i siły, nie doczekał się. Nie doczekał się też żadnej zaliczki, którą mu podobno obiecano, ani odszkodowania za zawód, który go spotkał”[2].

Dąb zwany Dewajtis w majątku Rodziewiczów w Hruszowej (fot.1937).
Źródło: Wikipedia.pl

Trzeci Sąd Pracy w Warszawie skazał strony pozwane „na zapłacenie tysiąca złotych stronie powodowej, a w pozostałej części powództwo oddalił”[3].

W kwietniu 1931 roku „Robotnik” jeszcze wspominał o planach przeniesienia Dewajtis na ekran, ale była to już raczej przeszłość[4].

W lipcu 1935 roku „Wiadomości Filmowe” informowały, że Dewajtis na warsztat wzięło studio Rymo-film[5]. I nastała cisza.

Najbardziej realną produkcją ekranizacji powieści Rodziewiczówny wydawała się być ta planowana przez wytwórnię Sfinks w 1938 roku[6]. Wtedy zapadły decyzje o zekranizowaniu dwóch powieści pisarki: Floriana i właśnie Dewajtis. Jak wiemy, Florian powstał i nie był hitem kinowym, a przeładowanie patriotycznymi scenami powoduje, że dzisiaj ogląda się go dość ciężko. W tej sytuacji należy żałować, że to nie Dewajtis trafił na stół reżyserski jako pierwszy.

„Reżyserię filmu Dewajtis powierzono niezawodnemu, najbardziej utalentowanemu reżyserowi Juliuszowi Gardanowi, który świetną realizacją filmów TrędowataWrzos dowiódł, że jest u nas bodaj jedynym, który potrafi z dzieła powieściowego wydobyć dla filmu wszystko to, co stanowi o jego istotnej wartości i decyduje o jego sukcesach wśród szerokich sfer miłośników polskiego filmu”[7] donosiły „Wiadomości Filmowe” w styczniu 1939 roku.

W lutym tego samego roku „Wiadomości Filmowe” umieściły kolejną sponsorowaną notkę prasową, w której nie szczędzono pochwał:

„Już w czasie najbliższym wytwórnia Elektro-Film-Sfinks przystąpi do realizacji nowego wielkiego filmu Dewajtis, osnutego na najcenniejszym utworze powieściowym pod tym tytułem, pióra najpoczytniejszej autorki polskiej Marii Rodziewiczówny.

Polski świat filmowy niewątpliwie powita wiadomość tę z wielkim zainteresowaniem, bowiem długoletnia działalność Sfinksa w produkcji krajowej, uwieńczona licznymi sukcesami artystycznymi i kasowymi jest żelazną gwarancją wartości nowego filmu, zwłaszcza, że realizacja jego została powierzona jednemu z najlepszych reżyserów polskich – Januszowi Gardanowi. Dewajtis, który czytany był przez kilka pokoleń z jednakowym zapałem, który zachwycał i wzruszał miliony, jest tak niesłychanie wdzięcznym tematem filmowym, że realizacja jego stała się wręcz obowiązkiem, któremu Sfinks zadośćuczyni, miejmy nadzieję, w sposób godny ogólnego uznania i przysporzy naszemu dorobkowi filmowemu dzieła o nieprzemijającej wartości artystycznej. Bliższe szczegóły wkrótce”[8].

Pomimo optymistycznych początków, w maju 1939 roku „Kino” informowało czytelniczkę „Hanyś”, że Dewajtis „nie ma jeszcze skompletowanej obsady”[9], choć Agnieszka Polanowska w swoim artykule zatytułowanym Jutro NIE idziemy do kina, czyli o filmach, które padły ofiarą wojny pisze, że w filmie mieli wziąć udział: Renata Radojewska, Jerzy Pichelski, Mieczysława Ćwiklińska i Józef Orwid. Jak widać, znów powieść nie miała szczęścia i jej ekranizacja ponownie została odłożona w czasie.

Czy warto było czekać tak długo na przeniesienie na ekran jednej z popularniejszych powieści Marii Rodziewiczówny? Ocenimy to już niedługo. Ale nam, kinomanom, fanom przedwojennego kina, pozostaje żałować, że nie doszło do realizacji pomysłu ani w 1931, ani w 1935, ani w 1939 roku.

Warto na koniec napisać, że dewajtis (inaczej dievaitis) to obiekt czci, idol lub bóstwo pogańskiej religii Bałtów[10], a w powieści to po prostu prastary dąb, który staje się oparciem psychicznym dla bohatera powieści.

 

[1] „Nowy Kurjer” 1931, nr 33.
[2] j.w.
[3] j.w.
[4] „Robotnik” 1931, nr 155.
[5] „Wiadomości Filmowe” 1935, nr 13.
[6] „Gazeta Polska” 1938, nr 196.
[7] „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 1.
[8] „Wiadomości Filmowe” 1939, nr 4.
[9] „Kino” 1939, nr 20.
[10] Internetowy słownik Žodynas (dostęp 5.07.2023)

 


Zdjęcie wprowadzające: dąb zwany Dewajtis w majątku Rodziewiczów w Hruszowej (fot.1937). Źródło: Wikipedia.pl

 

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments