M. Tomska
„Kino”
8 grudnia 1935, nr 49

– Żaba! Gdzie jest Żaba? Dawajcie Żabę! – rozległo się pewnego wieczoru za kulisami teatru Hollywood.
„Żaby” nie było ani na scenie, ani w garderobie, ani nawet w dyrekcji. Przepadł jak żaba w wodzie. I dopiero po dłuższym czasie zjawił się wytworny, promieniejący, wesoły.
– Wywiad? – skłonił się uprzejmie – Proszę bardzo! Oto ostatnie nowości: zrywam z rewią i przenoszę się do dramatu. Ale proszę o tym nie mówić Włastowi. Po co go martwić?
Co do filmu, to skończyłem niedawno Manewry miłosne, a teraz czekam na dalsze „korzystne” propozycje. O moim życiu prywatnym? Służę! Mam psa. Nazywa się Buza i jest cudowne bydlę, czyli „wunder pies”, bo żywi się wiecznymi piórami i paszportami zagranicznymi. Czasem dla odmiany zje gruszkę lub śliwkę, ale to tylko w drodze wyjątku, gdy mi piór i paszportów zabraknie.
W tym miejscu do garderoby wpadła buza, która poszczekując spojrzała tak pożądliwie na moje wieczne pióro, że… pośpieszyłam wywiad zakończyć.
Zdjęcie wprowadzające: fotos z filmu Zapomniana melodia (1938). Fot. Leonard Zajączkowski. Prawa do zdjęcia: nieokreślone /zasoby FINA.