Tajemnicze zaginięcie tancerki. Popularna tancerka rewiowa Loda Halama popełniła samobójstwo?
„Głos Poranny” 13 sierpnia 1933, nr 222
Warsz. kor. „Głosu Porannego” telefonuje:
Wczoraj rozeszła się w Warszawie wiadomość o zagadkowym zaginięciu znanej tancerki, Lody Halamy, hr. Andrzejowej Dembińskiej.
OSTATNI RAZ
widziano Halamę w czwartej wieczorem około godz. 7-ej, gdy silnie zdenerwowana przyszła do teatru Rex, zapytując o baletmistrza Koszutskiego. W kilkanaście minut później Halama po raz drugi przybyła do teatru, szukając p. Koszutskiego. Po chwili silnie wyburzona wyszła i od tego czasu wszelki ślad po niej zaginął.
POSZUKIWANIA
dyrekcji teatru oraz męża zaginionej, Andrzeja hr. Dembińskiego, wśród rodziny i znajomych nie dały wyników. Przypuszczano początkowo, że Loda Halama udała się do siostry swej, Zizi, zamieszkałej wraz z mężem, p. Parnellem, na letnisku w Aninie. Telefonowano również do majątku Sokołów pod Gostyninem, gdzie mieszka z mężem, płk. Bardzińskim, druga siostra zaginionej, Alicja, oraz matka jej, przypuszczając, iż Loda Halama wyjechała do rodziny.
Zagadkę tajemniczego zniknięcia Lody Halamy powiększa
DZIWNE JEJ ZACHOWANIE SIĘ
w ciągu ostatnich trzech dni, tj. we wtorek, środę i czwartek. Zwykle wesoła i rozmowna, skarżyła się swej gospodyni, iż źle się czuje i boli ją serce; nie chciała nic jeść i często płakała.
Wychodząc w czwartek wieczorem z domu nie zgodziła się na propozycję męża, który chciał ją odwieźć samochodem do teatru. Wróciwszy po kilkunastu minutach do domu, przy powtórnym wyjściu zostawiła dozorcy domu kartkę z poleceniem doręczenia jej gospodyni dopiero w piątek rano.
TAJEMNICZA KARTKA.
Treść tej kartki jest bardzo zagadkowa. Pisana jest dużymi literami, nerwowym pismem: „Władziu, proszę się nie martwić i mnie nie szukać”.
P. Halama, wychodząc z domu, oświadczyła gospodyni, że idzie do teatru. Ubrana była w kapelusz sportowy i płaszcz podróżny. Klucze od mieszkania pozostawiła na stole w pokoju. Większej sumy pieniędzy przy sobie nie miała, poza 1-dniową gażą otrzymaną w teatrze.
Niejednokrotnie Loda Halama miała zwyczaj w czasie silnego zdenerwowania
GINĄĆ Z DOMU,
jednak trwało to zawsze najwyżej kilka godzin, po których uspokojona wracała zwykle do mieszkania swej matki przy ul. Piusa XI, 11-B, gdzie ostatnio od kilku tygodni mieszkała.
Podobno tegoż wieczoru przed udaniem się do teatru otworzyła szufladkę przy nocnym stoliku, w której zwykła trzymać pieniądze i wzięła stamtąd jakąś sumę. Biżuterii, ani kosztowności ze sobą zabrała.
W sferach teatralnych utrzymuje siej wersja, że zaginięcie Lody Halamy ma
TŁO ROMANTYCZNE.
Opowiadają, iż tancerka przed kilku miesiącami rozeszła się ze swoim mężem i przeprowadziła się do mieszkania swej matki.
Raz po raz mistrz jej Koszutski, nauczyciel i stary przyjaciel, zauważał, że wykonuje swe numery gorzej, z dziwnym zaniedbaniem, bez ochoty. Zwrócił jej na to uwagę. Odpowiedziała mu, że ma tak wielkie zmartwienia, iż nie jest w stanie myśleć o tańcu. Jakie to zmartwienia – nie powiedziała.
Jak spędziła dzień Loda Halama
BEZPOŚREDNIO PRZED ZAGINIĘCIEM?
O godz. 12-ej w południu była w teatrze Cyganeria, w gmachu Morskiego Oka. Umówiła się, że przyjdzie do teatru o 3-ej po południu, by podpisać kontrakt. Z pewnym opóźnieniem przyszła i podpisała kontrakt. Wraz z dyrektorami teatru udała się na śniadanie, skąd jeden z dyrektorów odwiózł ją do domu taksówką.
Koło godz. 6-ej była w ZASP-ie gdzie rozmawiała z aktorem Boneckim. Dowiadywała się tam, czy teatr Cyganeria ma konwencję i czy można z nim podpisać kontrakt. Wprost z ZASP-u udała sic do teatru Rex, stamtąd zaś do domu. Później
WSZELKI ŚLAD PO NIEJ ZAGINĄŁ.
Natychmiast po otrzymaniu wiadomości o zaginięciu Lody Halamy, stołeczny urząd śledczy rozpoczął
ENERGICZNE POSZUKIWANA.
Rozesłano telefonogramy do wszystkich posterunków policyjnych z podaniem dokładnego rysopisu zaginionej. Zawiadomiono wszystkie posterunki na dworcach kolejowych oraz posterunki rzeczne. Przede wszystkim poszukiwania prowadzi komisariat rzeczny w Warszawie, patrolując brzegi Wisły w górę rzeki, ponieważ krąży pogłoska, że zaginiona mogła utopić się w Wiśle. Władze poszukują, szofera, który w czwartek wieczorem odwoził Lodę Halamę do teatru i następnie z pod teatru do domu i odwrotnie.
ANI ŚLADU!
Wczoraj w południe mąż zaginionej, hr. Andrzej Dembiński, rozesłał depesze do wszystkich miejscowości, gdzie mogła się znajdować Halama, z zapytaniem, czy przypadkiem tam jej nie ma.
Do godz. 1-ej po południu ani policja, ani komisariat rzeczny nie otrzymały żadnej wiadomości o dalszych losach zaginionej.
Początkowe przypuszczenia, że jest to trik reklamowy, odpadły. Utrzymuje się coraz uporczywej hipoteza samobójstwa, tym bardziej, że widziano Halamę jak biegła w stronę Wisły bardzo zaaferowana, z rozwianym włosem – kapelusz trzymała w ręku.
W teatrze wśród koleżanek i kolegów zapanowała prawdziwa żałoba. Na ogół złe przeczucia panują wśród braci artystycznej, która zna bliżej tło ostatnich ciężkich przeżyć Lody.
– Mam już dość wszystkiego, nie chcę żyć.
To słowa powiedziała Halama do swej imienniczki Lody Niemirzanki.
ŚWIAT ARTYSTYCZNY W URZĘDZIE ŚLEDCZYM
Warsz. koresp. „Głosu Porannego” telefonuje:
Wczoraj wieczorem w sprawię zaginięcia Lody Halamy objął śledztwo zastępca naczelnika urzędu śledczego, komisarz Przygoda. Komisarz Przygoda wezwał na przesłuchanie kilka osób, które, zdaniem władz policyjnych mogą wnieść wiele nowego do wyjaśniania sprawy w pierwszym rzędzie wezwany został współwłaściciel teatru Cyganeria, Teodor Sakowski. Jak ustalono, Sakowski właśnie podpisał kontrakt z Lodą Halamą, który stał się źródłem dalszych nieporozumień. Po podpisaniu kontraktu Sakowski w środę był na obiedzie z Halamą w Nowej Gospodzie i miał się widzieć z nią w czwartek. Nadto wezwany został aktor rewiowy, Żabczyński, z którego osobą, wiąże się cały szereg domysłów.
Poza tym przesłuchano osoby z otoczenia Lody Halamy: jej ex-męża hr. Dembińskiego, tancerza Parnella, siostrę zaginionej Zizi Halamę, baletmistrza Koszutskiego, artystkę Żelichowską i in. Przesłuchiwanie trwało 4 godziny. Urząd śledczy postanowił wszcząć poszukiwania na całym terenie kraju. W tym celu zostały powiadomione m in. wszystkie posterunki graniczne.
Cała Warszawa szuka p. Lody Halamy
„Ilustrowany Kuryer Codzienny” 14 sierpień 1933, nr 224
Z Warszawy donosi (Mig). Sprawa zniknięcia Lody Halamy otoczona jest dotychczas tajemnicą.
Z początku nie wierzono temu, że Halama naprawdę zaginęła. Przypuszczano, że to może żart, nieporozumienie, że zniknięcie Lody Halamy pozostaje w związku z zatarciem jaki jej szwagier Feliks Parnell, mąż Zizi Halamy miał w teatrze Rex. Ale okazało się, że p. Halamy istotnie nie ma. Dnia 10 bm. o godz. do XI komisariatu miasta Warszawy zgłosił się mąż Lody Halamy Andrzej hr. Dembiński i oficjalnie złożył doniesienie, że żona jego wyszła z domu przy ul. Pięknej 11, udając się na przedstawienie do Rexu. Z teatru wybiegła przed spektaklem już ucharakteryzowana, trzymając na ręku płaszcz. Artystka miała przy sobie 90 zł, z czego wynika, że daleko zajechać nie mogła. Loda Halama od dłuższego czasu zdradzała na tle przeżyć zawodowych i osobistych silną depresję psychiczną. Mówiła, że jest tak zdenerwowana, że nie może myśleć o tańcu. Na dwa dni przed zaginięciem, Loda Halama płakała ciągle w garderobie. Jedna z koleżanek zaczęła ją pocieszać, a wówczas Halama odpowiedziała: „Nie warto żyć”.
Oczywiście odpowiedź ta świadcząca o silnym zdenerwowaniu, to nie stanowi dowodu iż Halama popełniła zamach samobójczy. Ojciec występującej obecnie w Rexie tancerki Violi Dobos widział Lodę Halamę biegnącą ulicą Karową w stronę Wisły. Artystka miała rozwiane włosy i kapelusz trzymała w ręce. Jednakowoż nie należy zapominać, że mogła się również skierować do stacji taksówek. Kartka, jaką Halama zostawiła u dozorcy dla swojej służącej ma treść następującą: „Jadziu! Proszę się nie martwić i mnie nie szukać!” Pismo na tej kartce jest zupełnie różne od normalnego pisma Halamy, jest to typowo pismo osoby znajdującej się w stanie niezwykłego zdenerwowania.
Wszystkie te pogłoski okazały się nieprawdziwe. Ostatnio rozeszła się pogłoska, iż jakaś osoba z polecenia Halamy telefonowała do Rexu z oświadczeniem, iż artystka znajduje się na wsi pod Warszawą dokąd wyjechała, pod wpływem silnego zdenerwowaniu i że jutro ma wystąpić w rewii w Rexie. Wersja ta jednak dotychczas nie potwierdziła się.
Nie wiadomo, gdzie się znajduje Halama i co się z nią stało. Cala Warszawa pragnie, aby zakończenie tej sensacyjnej historii było szczęśliwe i abyśmy istotnie Halamę wkrótce mogli oglądać na scenie.
P. Halama przed kilku dniami rozwiązała swój kontrakt z Rexem i podpisała kontrakt z nowopowstającym teatrem rewiowym Cyganeria. Sprawa ta stała się nawet powodem pewnego nieporozumienia między ZASP-em a Halamą.
Co mówi jasnowidz inż. Ossowiecki?
Na życzenie kilku dziennikarzy warszawskich zajął się głośny jasnowidz, inż. Ossowiecki, sprawą zaginięcia Halamy. Dowiedział się on o tym, dopiero od dziennikarzy i nie znał zupełnie szczegółów sprawy. Wręczono mu ołówek, należący do tancerki, którym jeszcze we środę wieczorem charakteryzowała się w swej garderobie. Ossowiecki wziął ołówek do ręki i wpatrując się w jeden punkt, począł z wolna mówić:
„Widzę Lodę Halamę. Było to w czwartek wieczorem. Jest strasznie podenerwowana. Wpadła na chwilę do teatru… za kulisy przed początkiem jakiegoś przedstawienia. Zapytała n kogoś. Chciała tego dnia wystąpić, ale mus wewnętrzny jej na to nie pozwalał. Była zbyt podniecona i podenerwowana. Widzę, jak jedzie do domu. Jest tylko służąca. Jest to osoba niska i tęga. Widzę, jak się wita z panią. Loda jest silnie podniecono. Walczy ze sobą. Rozczarowało ją życie. Straciła w nie wiarę. Widzę, jak od dwóch dni błąkała się po ulicach Warszawy, bądź piechotą, bądź taksówką, nieświadoma swych czynów i kroków. W jej sercu dojrzewało pragnienie nowego życia”. W dalszym ciągu opisał jasnowidz przytoczone już wyżej szczegóły, dodając, że wsiadła do taksówki i pojechała w kierunku Wisły.
„Widzę – mówił Ossowiecki – jak jedzie. Jest ciemno, coraz trudniej mogę dostrzec jej twarz. Ślady giną. Jest ciemno…”. Po czym oświadczył, że jest bardzo zmęczony i przerywa seans. Dodać należy, że służąca Lody Halamy wygląda zupełnie tak samo, jak ją opisał jasnowidz.
Loda Halama znalazła się.
Artystka podobno dwa dni spędziła na Jasnej Górze.
Krążą wersje, że cała ta afera była trickiem reklamowym
„Głos Poranny” 14 sierpnia 1933, nr 223
Warsza. koresp. „Głosu Porannego” telefonuje:
W sobotę późnym wieczorem w mieszkaniu Lody Halamy w stolicy odezwał się telefon stacji zamiejskiej. Jak się okazało mówiła Loda Halama z Częstochowy, zapowiadając swój przyjazd do Warszawy jednym z pociągów popołudniowych w niedzielę.
Jak się okazało, dwa dni Halama spędziła w klasztorze na Jasnej Górze w Częstochowie. Wiadomość o odnalezieniu się Halamy wywołała w stolicy wielkie poruszenie. Na dworcu zebrało się kilkaset osób oczekując na pociąg, którym przybyła Halama. M.in. na dworcu oczekiwał na Lodę Halamę jej mąż hr. Dembiński.
Halama jest niezwykle zmęczona i absolutnie z nikim nie chciała rozmawiać, również odmówiła wszelkich wyjaśnień dziennikarzom. Halama wraz z mężem udała się z dworca do pałacyku jednego z przyjaciół hr. Dembińskiego przy ul. Miodowej, gdzie się ma zatrzymać na dłuższy wypoczynek. W mieszkaniu Lody Halamy odbyła się wieczorna narada familijna, na której zdecydowano nie wysyłać Halamy do żadnego z sanatoriów, lecz do prywatnego majątku męża siostry Halamy, płk. Bardzińskiego. Majątek ten znajduje się pod Sokołowem.
Wczoraj hr. Dembiński odwołał w urzędzie śledczym swe zameldowanie o zniknięciu żony, jednakże jak się dowiadujemy, urząd śledczy ma wszcząć dochodzenie celem stwierdzenie przyczyn tajemniczego i na nagłego zniknięcia popularnej artystki.
Niektóre osoby wtajemniczone twierdzą, że zniknięcie Lody Halamy było zwykłym trickiem reklamowym.
Loda Halama odnalazła się w Częstochowie na Jasnej Górze
„Ilustrowany Kuryer Codzienny” 15 sierpnia 1933, nr 225
Z Częstochowy telefonuje (SS): Od kijku dni prasa nie tylko polska, ale i zagraniczna interesuje się żywo losem niespodziewanie zaginionej, sławnej artystki polskiej Lody Halamy. Na tle tego sensacyjnego zniknięcia snuto najrozmaitsze wersje, a tymczasem w dniu dzisiejszym rano na dworzec kolejowy w Częstochowie przybyła z miasta jakaś młoda osoba o znużonej, lecz spokojnej twarzy, zamierzając nadać depesze do Warszawy. Po namyśle jednak poprosiła o połączenie telefoniczne z Warszawą. Rozmowa prowadzona z telefonu publicznego trwała krótko. Pani owa rzekła: „Tu mówi Loda, Andrzeju, przyjeżdżam dzisiaj do Warszawy”.
Potem Halama, ona to bowiem była, skierowała się ku kasie biletowej, gdzie nabyła bilet drugiej klasy do Warszawy na pociąg pospieszny, odjeżdżający o g. 9.30. Zainterpelowana przez Waszego korespondenta Loda Halama, w sposób nadzwyczaj ujmujący, prosiła, aby nie mówić z nią o jej ostatnich przeżyciach prywatnych, natomiast oświadczyła, że w dniu dzisiejszym wczesnym rankiem była na Jasnej Górze, Kaplica Jasnogórska z olbrzymim płaczącym tłumem pątników, uczyniła na artystce wielkie, niezapomniane wrażenie.
Tak więc okazało się, że sławna artystka, przeżywająca jeden z momentów psychicznych, kiedy załamują się wielcy i mali, po prostu odseparowała się na kilka dni od świata, szukając ukojenia, tam gdzie najpewniej można je znaleźć. Żegnana przez Waszego korespondenta na peronie częstochowskim, Halama wzięła z rąk jego na drogę „Tempo Dnia“, w którym były ostatnie wiadomości o jej zaginięciu.
Jak Halamę powitano w Warszawie.
Z Warszawy donosi (Mig): Loda Halama znalazła się.
Dręcząca Warszawę oraz rodzinę artystki zagadka, została rozwiązana. W sobotę 12 h. m. o g. 22.30 nadszedł do dyrekcji teatru Rex telegram następującej treści: „Widziałem p. Halamę na Jasnej Górze w Częstochowie”. Podpisy nie było. Depeszę nadano z Radomska o g. 21.20. Tekst depeszy zakomunikowano natychmiast władzom śledczym, które oświadczyły, że wyślą telefonogram do Częstochowy. Ponieważ w tej sprawie było szereg fałszywych pogłosek i fałszywych wskazówek, więc nie ufano całkowicie tej anonimowej depeszy.
W niedzielę 13 b. m. o g. 8-ej rano zadzwonił telefon w mieszkaniu matki Lody Halamy, przy ul. Pięknej. Zaznaczyć należy, że starsza p. Halama przyjechała do Warszawy z Sokołowa, gdzie przebywała na wywczasach u młodszej córki Alicji, zamężnej za płk. Bardzińskim. Do telefonu podszedł mąż Lody Halamy hr. Andrzej Dembiński. Telefonistka centrali międzymiastowej oświadczyła mu, że łączy Częstochowę. Za chwilę w telefonie odezwał się głos Lody Halamy.
– Czy to Andrzej? Ta mówi Loda. Jestem w Częstochowie. Przyjeżdżam najbliższym pociągiem.
– Mama przyjechała – powiedział hr. Dembiński. – Czy chcesz mówić z mamą? Ale Loda Halama już położyła słuchawkę. Pociągiem pospiesznym przybywającym do Warszawy o godz. 12.40 powróciła Loda Halama do stolicy. Ponieważ wiele osób dowiedziało się już o depeszy i telefonie z Częstochowy, na dworcu zebrało się spore grono osób. A więc przede wszystkim matka Lody Halamy, maż jej, dyrektorowie teatru Cyganeria pp. Sakowski, Treuman, prowadzący śledztwo komisarz Przygoda, kilku dziennikarzy i fotografów, oraz przyjaciółka Lody Halamy, p. Aniela Kraskowska. Loda Halama wysiada z wagonu w jasnym sportowym płaszczu, jest bardzo bladą, mizerna, robi wrażenie chorej i przy gnębionej. Podbiega do niej rodzina. Loda zamienia z najbliższymi zaledwie pars słów. Na twarzy jej maluje się widoczne wyczerpanie. Wszyscy obcy trzymają się dyskretnie na uboczu. Loda Halama wsiada przed dworcem do auta w towarzystwie męża. Auto okólnemi drogami prawdopodobnie dla zmylenia ciekawych, skierowało się nie do mieszkania artystki na ul. Pięknej, ani do mieszkania jej męża, ale do pałacu hr. Krystyna Ostrowskiego na ul. Miodowej. W pałacu tym zamieszkała obecnie Halama.
– Loda jest chora i wyczerpana zupełnie nerwowo – mówi starsza p. Halama. – Potrzebuje spokoju, odpoczynku i samotności.
Loda Halama ciężko chora.
Z Warszawy donosi (Mig): Loda Halama o godz. 15.25 w niedzielę wyjechała z Warszawy pociągiem do Kutna, skąd udaje siej do majątku Sokołów, do swojej siostry. Towarzyszy jej matka. Loda Halama znajduje się w stanie najwyższego rozstroju nerwowego. Jedno spojrzenie na jej twarzy o cerze żółtej, oczach podpuchniętych i wpółprzytomnie tylko spoglądających, świadczy, że jest to osoba chora wskutek ciężkich przeżyć psychicznych.
Na zapytania rodziny i przyjaciół, co się z nią działo, co ją skłoniło do tego kroku, tancerka odpowiada jedynie: „Dajcie mi spokój, nie męczcie mnie, nic nie wiem”.
Mistyfikacja w obliczu śmierci.
Z Częstochowy telefonuje (SS): O zaginięciu sławnej artystki Lody Halamy krążyły najpotworniejsze plotki. Oto w dnia wczorajszym pod pociąg, odchodzący a Warszawy o godz. 17-tej do Wiednia, rzuciła się na dworcu głównym jakaś kobieta, której kola wagonów odcięły nogę i rękę. Zapytana o nazwisko miała rzekomo odpowiedzieć: „Jestem Loda Halama”. Jak się okazuje wiadomość ta była wyssana z palca, i młoda kobieta, która rzuciła się pod pociąg chciała najwidoczniej ukryć swoje nazwisko, podając nazwisko słynnej artystki.
Dwa tricki reklamowe. Karol Lindbergh i Loda Halama
„Głos Poranny” 15 sierpnia 1933, nr 224
[…]
Z podobnym faktem, choć na daleko mniejszy skalę, mieliśmy do czynienia w związku z zaginięciem Lody Halamy, o której odnalezieniu doniósł wczorajszy „Głos Poranny”.
Dwa dni żyła Warszawa domysłami i niepokojem, wywołanym zagadkowym zniknięciem znakomitej i popularnej tancerki.
Część prasy stołecznej rozpuściła wodze swej fantazji, tej pośledniejszej, obliczonej na szeroki zbyt i „obrabiała” najbardziej intymne strony życia artystki bez najmniejszego rumieńca wstydu, żeniąc i rozwodząc nic tylko zaginioną, ale nawet bliższą i dalszą jej rodzinę. I trwałoby to nie wiadomo jak długo i nie wiadomo jakie jeszcze „sensacje” wyssałaby z palca na temat Halamy, gdyby nie nieszczęście…, że p. Loda wróciła.
Od pierwszej jednak chwili – do chwili obecnej wiele osób sądziło, że sprawa pani Lody Halamy jest zwykłym dobrze obmyślanym reklamowym trickiem.
W niedzielę o godz. 2 min. 40 po poł. pociągiem z Częstochowy przyjechała pani Halama. Na dworcu oczekiwał ją mąż hr. Dembiński, grono najbliższych krewnych, kolegów, koleżanek, nadto reporterów pism stołecznych i 20 fotografów.
Po dokonaniu licznych zajęć na peronie i na ulicy, pani Halama wsiadła ze swym mężem do taksówki i odjechała do domu
Wszystko razem czyni wrażenie, że był to dość sprytnie pomyślany trick reklamowy w celu przysporzenia sławy artystce lub też jakiejś imprezie. Jak wiadomo, z początkiem sezonu otwiera się w stolicy szereg nowych teatrzyków, m.in. kabaret artystyczny Cyganeria, do którego p. Loda Halama została zaangażowana na 4 dni przed tajemniczym zniknięciem.
W każdym razie warszawskie władze bezpieczeństwa, które prowadziły śledztwo w sprawie zaginięcia Halamy, obecnie kontynuują swą akcję w celu całkowitego wyświetlenia afery.
Zwracają uwagę na spokojne zachowanie się siostry i szwagra Lody Halamy w czasie jej zaginięcia i na stałe powtarzanie przez Parnella, że
„Loda na pewno wróci”.
Stąd podejrzenia, że najbliższa rodzina wiedziała więcej, niż mówiła.
Wobec tego władze policyjne. które na wiadomość o zaginięciu Lody Halamy postawiły na nogi całą służbę wywiadowczą w Polsce, obecnie prowadzą śledztwo, czy nie została tu zarówno opinia publiczna, jak i policja świadomie wprowadzona w błąd.
Sprawa ta wymaga wyjaśnienia. Jak słychać, dochodzenie również ma podjąć ZASP[1].
Przedmiotem dochodzeń ma być również anonimowy telegram, jaki otrzymała onegdaj dyrekcja teatru Rex, a zawiadamiający właśnie o tym że Loda Halama znajduje się w Częstochowie.
[1] Loda Halama podpisała umowę na występy w Cyganerii zrywając podpisaną w sierpniu 1933 roku umowę z Andrzejem Włastem na występy w Rexie. Za niespodziewane zerwanie kontraktu groziła kara nakładana przez prawo.
(opracowanie/materiały prasowe z archiwum Mireli Tomczyk)
Zdjęcie wprowadzające: Aleksander Żabczyński i Loda Halama w filmie Manewry miłosne (1935). Prawa do zdjęcia: fot. Leonard Zajączkowski / nieokreślone / zasoby FINA.