Polskie filmy rysunkowe z roku… 1918! Rozmowa ze Stanisławem Dobrzyńskim, pionierem polskiego filmu rysunkowego

R.Z.
„Wiadomości Filmowe”
1 grudnia 1934, nr 23

„Kalendarz Wiadomości Filmowych” (1927)

„Republika” łódzka zamieszcza po­niższy wywiad ze St. Dobrzyńskim:

Myszka Mickey, kot Felix, panna Betty Boop, pajac Koko – to gwiaz­dy filmowe równie popularne i lubia­ne, co Greta Garbo czy Lilian Harvey. Ich ojcowie, Walt Disney, Max Fleischer, Ub Iwerks. Pat O’Sullivan i inni należą do bardzo wysoko hono­rowanych i cenionych ludzi w kine­matografii. Ich utwory – popularne „nadprogramy” rysunkowe cieszą się na całym świecie wielkim powodze­niem.

Nie wszyscy zapewne wiedzą o tym, że w Polsce robiono filmy ry­sunkowe już w roku 1918, a więc na bardzo długo przed spopularyzo­waniem się tej gałęzi.

Szczegółów dostarcza nam p. Sta­nisław Dobrzyński, popularny arty­sta-malarz, twórca pierwszych pol­skich filmów rysunkowych.

– Interesowałem się od dawna ki­nem i stykając się często z ludźmi filmu, wpadłem na pomysł zastoso­wania moich zdolności rysunkowych również na ekranie. Skomunikowa­łem się wówczas z Witoldem Kor­sak-Gołogowskim, popularnym wówczas operatorem, który jeszcze przed wojną pracował w wytwórniach mo­skiewskich.

Udaliśmy się razem do Aleksandra Hertza, który utorował karierę Poli Negri, Lyi Marze, Jad­widze Smosarskiej i któremu film polski wiele zawdzięcza. Również moją myśl potraktował bardzo przy­chylnie – i wkrótce już pracowałem wraz z Gołogowskim na pierwszym w Polsce stole trickowym i innych aparatach, specjalnie zainstalowa­nych przez Hertza.

Przez wiele tygodni pracowaliśmy żmudnie i wyczerpująco – nie ma­jąc jeszcze żadnego doświadczenia  – aż wreszcie powstał pierwszy polski film rysunkowy. Zatytułowaliśmy go Sen paskarza. W grudniu 1918 roku film ten ukazał się na ekranie kina Stylowego, jako dodatek do Tajemnicy Ochrany z Haliną Bruczówną i Józefem Węgrzynem. Była to prawdziwa niespodzianka dla polskiej publiczności.

Mów mi ty (shimmy-foxtrot). Piosenka wykonywana przez Hankę Ordonównę w teatrze Qui Pro Quo (1925). Projekt: Stanisław Dobrzyński (1897-1949).

Film był jeszcze bardzo naiwny, pełen błędów technicznych – ale pierwszy krok był zrobiony i to moc­ną nogą. Zachęcony tym sukcesem, nakręciłem serię dalszych filmów.

Moja działalność na tym polu miała jeszcze mieć znaczenie nie tylko rozrywkowe. Pracą moją zaintereso­wały się władze wojskowe, które też przydzieliły mnie do Centralnego Urzędu Filmowego. Zrealizowałem ca­la serię filmów taktycznych. Wresz­cie, przy współpracy zmarłego nie­dawno generała Stachiewicza zreali­zowałem wielki dwugodzinny film pt. Wyprawa wileńska, który był wyświetlany również w Belwederze przed Komendantem.

Obok tych filmów naukowych zre­alizowałem również cały szereg roz­rywkowych i propagandowych pod­czas plebiscytu na Górnym Śląsku. Negatyw jednego z tych filmów – Epopea Wilhelma, zakupiony zo­stał przez Anglię, gdzie też cieszył się dużym powodzeniem.

W roku 1926 udałem się do Pary­ża. Zostałem zaangażowany przez wytwórnię Pathe dla której zreali­zowałem nowość: filmy łączone – rysunki z normalnymi zdjęciami. Była to wówczas rewelacja, którą później naśladowali przez pewien czas Fleischerowie.

W tych częściach żywych brali udział znani, aktorzy francuscy, a rów­nież Polacy – jak na przykład słyn­na Janina Smolińska.

– A dzisiaj? – pytamy.

– Chętnie pracowałbym i dzisiaj na tym polu, ale niestety, warunki techniczne dla filmu rysunkowego nie polepszyły się u nas zupełnie, gdy tymczasem w Ameryce jest ona postawiona na niesłychanie wysokim poziomie. W tym stanie rzeczy nie mógłbym rywalizować z lwerks‘em.

 


Zdjęcie wprowadzające: Stanisław Dobrzyński, zdjęcie portretowe. Źródło: NAC. 

Like
2
5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments