„Kurier Warszawski”
1932 rok, nr 8
Bezimienni bohaterowie to policja, gdy walczy z przestępcami. „Ta walka – mówi komendant szkoły policyjnej do abiturientów – nie przyniesie wam sławy ani zaszczytu”. Albowiem w części społeczeństwa polskiego żyje jeszcze, nabyte w latach niewoli, uprzedzenie przeciw policji. Bezimienni bohaterowie, ukazując pełną trudów i poświęcenia służbę, jaką pełni policja na straży bezpieczeństwa, przyczynią się do rozwiania tych niesłusznych uprzedzeń. Jest to zatem film pożyteczny. A zarazem – zajmujący i piękny.
Bardzo zręcznie nawiązana intryga trzyma widzów w napięciu, które stopniowo rośnie, osiąga punkt najwyższy w scenach końcowych i likwiduje się w pogodnym epilogu. Skorzystano tu inteligentnie z dobrych wzorów amerykańskich. W układzie scen nie ma błędów, rażących w wielu filmach krajowych, prócz może wadliwej inscenizacji śpiewu w ogrodzie zoologicznym. Tempo wytrzymane od początku do końca – oto zasadniczy plus tego filmu. Dobra technika zdjęć, obfitość plenerów, wyborne sceny uliczne, nieustające wrażenie ruchu, wreszcie – umiejętne powiązanie romansu kryminalnego z romansem miłosnym – to wszystko składa się na całość ujmującą i miłą dla oka. Wypada jeszcze dodać, że film, w niektórych tylko momentach mówiony, rozgrywa się na tle dobrej muzyki Warsa.
Co do gry dość licznego zespołu – palmę pierwszeństwa należy przyznać Eugeniuszowi Bodo w roli komisarza Szczerby. Inteligentny i wszechstronny ten artysta dał poznać się zaszczytnie w Wietrze od morza; dziś zajmuje on bezsprzecznie jedno z przodujących miejsc w kinematografii polskiej. Jaracz zabłysnął fonogeniczną dykcją w zbyt krótkim, niestety, epizodzie. Zulę Pogorzelską jeszcze raz pokrzywdzono, każąc jej odgrywać rolę groteskowej starszej damy. Wiktor Biegański przypomniał się publiczności kinowej w roli przebiegłego i eleganckiego opryszka. Brodziszowi przypadła w udziale dość bierna, lecz efektowna rola młodego policjanta, w którym kocha się czarująca Maria Bogda, która powraca na ekran po dłuższej przerwie. Maria Bogda jest ozdobą Bezimiennych bohaterów, a sceny w których występuje z Brodziszem należą do najudatniejszych i najmilszych.
Zdjęcie wprowadzające: Wiktor Biegański i Maria Bogda w filmie Bezimienni bohaterowie. Źródło: Fototeka/FINA. Tytuł artykułu nadany przez redakcję stare-kino.pl – tytuł oryginalny: „Bezimienni bohaterowie”.