„Tygodnik Illustrowany”
6 grudnia 1930, nr 49
Znakomita artystka scen warszawskich, Mieczysława Ćwiklińska, jest wielce zajęta próbami, niemniej jednak znajduje chwilę czasu, aby podzielić się z „Tygodnikiem Illustrowanym” refleksjami oszczędnościowymi. Czyni to krótko, zwięźle, treściwie, jak przystało na kobietę XX wieku.
– Nigdy nie umiałam oszczędzać – ani uczuć – ani zdrowia – ani pieniędzy. – Życie nauczyło mnie rozumu i teraz – mam już 100 złotych w kasie oszczędności.
***
Kazimierza Junoszę-Stępowskiego zastajemy w garderobie teatru Narodowego, podczas przerwy w przedstawieniu Młodego lasu Hertza. Jak wiadomo, znakomity artysta kreuje w sztuce Hertza rolę inspektora Pakotina. W pierwszej chwili trudno poznać Stępowskiego pod powloką Pakotina. Dopiero glos artysty upewnia nas o tożsamości osoby:
– O oszczędności? Ze mną? – dziwi się Stępowski.
– Właśnie. Chcemy dać czytelnikom wypowiedzi osób znanych, popularnych, wybitnych. Umyślnie jednak pomijamy tutaj fachowców, specjalistów od ekonomii i polityki. Nie chodzi nam bowiem o jakieś formułki ekonomiczne, tylko o osobiste wynurzenia… Zaznaczam, że nie zamierzamy wnikać w czyjeś pozycje budżetowe. Prosimy tylko o wypowiedzenie własnego zdania na temat oszczędności, jej zalet czy też stron ujemnych…
– Doprawdy trudno mi jest coś powiedzieć w tej materii. Mój zawód, wymagający ciągłych, znacznych wydatków, na ogół nie sprzyja oszczędnościom, Zwłaszcza, że oszczędności są możliwe tylko przy odpowiednich wynagrodzeniach… Najlepiej niech pan oświadczy, że będę mógł powiedzieć coś więcej o tej sprawie, gdy zaoszczędzę pierwszych dziesięć złotych.
***
– Dymsza jest pyszny! – Dymsza jest nieporównany! – takie sądy słyszy się często wśród publiczności, oklaskującej utalentowanego artystę w Qui pro quo. Dymsza jest postacią popularną nie tylko w podziemiach Galerii Luksemburga. Należy on również do znanych osobistości w świecie sportowym. Na meczach piłkarskich niejednokrotnie głos jego rozlega się na trybunach, zachęcając graczy do intensywniejszej akcji: „Allez, allez!” – krzyczy Dymsza. – I prawoskrzydłowy „ciągnie” z impetem na bramkę przeciwnika.
– Jak tam z oszczędnościami, panie Dymsza?
– Jestem zwolennikiem oszczędności. Oszczędności — w każdej dziedzinie. Wynająłem mieszkanie na VI-tym piętrze w domu, w którym winda chronicznie nie działa. W ten sposób, idąc po schodach, oszczędzam… elektryczność. Jedyna rzecz, której nie oszczędzam, to jest moja żona.
– Rozumiem. Wobec uroczej małżonki jest pan do szaleństwa, do utraty tchu, rozrzutny. Nie dziwię się…
Na początku każdego sezonu, pp. Dymszowie postanawiają gromadzić kapitały. Ale mieć samochód to przecież także… oszczędność sił i czasu. Więc – kupujemy auto. Postanawiamy na nowo oszczędzać pieniądze. Cóż, kiedy… wypadki samochodowe są kosztowne. Ulice bywają śliskie. A długie wiadukty zachęcają do wzmożenia „tempa”. A samochód ma nierozsądny zwyczaj ślizgania się niekiedy na szynach i na mokrej kostce drewnianej. Trzeba o tym pamiętać. Ale nie zawsze pamięta się o tym, co należy… Wówczas bariera mostu okazuje się silniejszą (na szczęście!) od wozu. Wóz – musi iść na dłuższą, kosztowną kurację do warsztatów. I znowu… oszczędności topnieją, topnieją zastraszająco.
Zdjęcie wprowadzające: reklama PKO zamieszczona w „Ilustrowanym Kuryerze Codziennym” 1937, nr 302.