Michał Pieńkowski
13 stycznia 2025 roku
Z wielkim smutkiem przyjąłem wiadomość o śmierci Anny Mieszkowskiej.
Znaliśmy się ponad 20 lat. Poznaliśmy się w 2003 roku i dla nastoletniego dzieciaka, który dopiero zaczynał swoją przygodę z historią show biznesu to było niezwykłe spotkanie. Znałem kilka Jej książek, ale wtedy byłem jeszcze za młody, żeby je w pełni docenić. Już kilka lat później dotarło do mnie, jak wspaniałą zrobiła robotę, a po jakimś czasie przekonałem się, że wówczas dopiero się rozkręcała.
Z wszystkich autorów, którzy pisali o latach międzywojennych, do Niej miałem największe zaufanie. Nieraz rozmawialiśmy ze znajomymi o tym, że Ona jedna jest tak rzetelna i w 100% wiarygodna. Jeżeli pani Anna napisała coś w swojej książce, to to był pewniak i nie było potrzeby sprawdzania tego w innych źródłach.

i Michał Pieńkowski
Pałac Staszica (PAN)
8 marca 2017 roku
fot. Mirela Tomczyk
Była chodzącą encyklopedią polskiego międzywojnia, ale najbardziej upodobała sobie teatr na emigracji. Gdyby nie Ona, pewnie nie dowiedzielibyśmy się o tym, jak bogate było życie teatralne Polonii, a z pewnością nie wiedzielibyśmy o nim tak dużo. Jako dzieciak rozmiłowany w przedwojennych piosenkach już zdawałem sobie sprawę, że polski Londyn lat 40-tych i 50-tych był przedłużeniem i kontynuacją kultury dwudziestolecia, ale to dzięki pani Annie poznałem twórczość Hemara czy Ref-Rena i odkryłem ten fascynujący świat polonijnego teatru i estrady, o którym wcześniej nie wiedziałem prawie nic.
Z panią Anną nie widywaliśmy się zbyt często, ale kiedy już nadarzyła się okazja, zawsze były to niezwykle miłe spotkania, przepełnione serdecznością i, jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, pełne uśmiechu – bo pani Anny zawsze słuchało się z uśmiechem, a entuzjazm i pasja z jaką opowiadała, były po prostu zaraźliwe. I właśnie dzięki tej pasji udało jej się zrobić rzecz wielką: wykształcić kolejne pokolenie, a teraz nawet i dwa pokolenia entuzjastów, zafascynowanych tym wszystkim, co było jej tak drogie. Podczas spotkań z czytelnikami wielokrotnie podkreślała, że bardzo zależy jej na przywróceniu pamięci o niesłusznie zapomnianych artystach. PAMIĘĆ – to słowo bardzo często padało z jej ust.
Dziś historia polskiego teatru poniosła ogromną stratę. Niewielu było tak rzetelnych i tak skrupulatnych kronikarzy. Ja jednak jestem wdzięczny losowi, że miałem okazję spotkać na swojej drodze panią Annę. I na pewno będę o niej zawsze pamiętać, bo takich mentorów i tak niezwykłych ludzi nie sposób zapomnieć.
Zdjęcie wprowadzające: Anna Mieszkowska i Michał Pieńkowski w Radio Café (fot. Mirela Tomczyk). 23 marca 2019 roku odbyła się promocja książki Anny Mieszkowskiej Hanna Ordonówna. Miłość jej wszystko wybaczy.