„Ilustrowany Kuryer Codzienny”
3 marca 1926, nr 62
Z Warszawy telefonują nam:
Pisma warszawskie donoszą o tajemniczej historii, która się wydarzyła aktorce teatrów Szyfmana, Marii Malickiej. W czasie popołudniowego przedstawienia Ładnej historii w teatrze Małym, około godz. 5, podczas antraktu wszedł za kulisy młodzieniec przyzwoicie ubrany i oświadczył, że musi się widzieć z panną Malicką w ważnej sprawie. Gdy aktorka wyszła na jego spotkanie, oświadczył jej:
– Chcę panią uprzedzić, iż gotuje się na panią napad. Przed teatrem czeka auto, a ludzie ci chcą porwać panią po przedstawieniu.
Wedle innej wersji, rozmowa miała taki przebieg:
– Grozi pani – mówił ów młodzieniec – napad. Ja musiałem ostrzec panią, choć grozi mi wyrok śmierci (!), bo…
Tu panna Malicka zapytała:
– Ale kto pan jest?
Młodzieniec odpowiedział:
– Antoni Ziół… — i znikł.
Panna Malicka, wedle zgodnej wersji, omal nie zemdlała. Aktorzy natychmiast zawiadomili o wszystkim policję. Przybył jeden komisarz i dwóch wywiadowców, i pod taką opieką panna Malicka pojechała do domu.
Czy był to żart, czy rzeczywiści jakieś planowane uprowadzanie – nie wiadomo. Służba twierdzi, jakoby pod teatrem widziała czarną limuzynę, a w niej trzech elegancko ubranych panów.
Zdjęcie wprowadzające: Maria Malicka. Źródło: „Światowid” 1926, nr 11 (84).