Jak doniosło „Kino dla wszystkich” w numerze 12 z 1934 roku: „Loda Halama wyjechała ubiegłego tygodnia na dwu miesięczne tournée artystyczne po «kraju kwitnącej wiśni» – Japonii. Elita artystek europejskich zwerbowana przez impresario japońskiego, zebrała się w Warszawie i stąd wyruszyła po laury do Tokyo, stolicy gejsz i haszyszu”.
Trudno co prawda było Lodzie pożegnać się z Polską i z licznym gronem przyjaciół, z którymi tak zżyła się podczas nakręcania polskiego filmu Universalu pt. Kocha, lubi, szanuje Jednego żałowała Loda najbardziej, że nie będzie mogła uczestniczyć na uroczystości prapremiery warszawskiej w kinie Światowid.
Jak bardzo duszą została Loda w Polsce, świadczą liczne listy, które nadsyła do znajomych, a zwłaszcza do oddziału warszawskiego wytwórni Universal.
Z listów tych przebija tęsknota za Polską, która łagodzona jest tylko myślą, że tournée ma wszystkiego potrwać dwa miesiące.
„Przywykłam już do tempa i gwaru atelier. Nie wyobrażam sobie dłuższej bezczynności filmowej. Jestem na wskroś przeniknięta «drygiem kinematografii». Odczuwam wielki brak rażącego blasku jupiterów, dźwięku gwizdków i nawoływań do pracy… Stałam się istotą filmu i bez gry nie wyobrażam sobie piękna życia.
Wciągnięcie mnie w tryb bytowania artystki filmowej – pisze Halama w jednym z listów do twórcy komedii Universalu pt. Kocha, lubi, szanuje – Trudno jest mi odzwyczaić się od tego nawet w czasie podróży. Może to śmieszne, ale każdego ranka budzę się z myślą o atelier. Rzeczywistość zadaje jednak kłam fantazji”.
Halama poświęca wiele czasu rozmyślaniom na temat dalszej pracy przy produkcji filmowej. Prosi o przesłanie jej szczegółów przygotowanego dla niej przez Universal drugiego scenariusza. Ciekawi ją nowa rola, jaką jej powierzą. Czy będzie tak samo odpowiadała jej charakterowi i usposobieniu jak rola w Kocha, lubi, szanuje?
„Jak przyjmie publiczność mój debiut?” zapytuje rozkoszna Loda.
„Przyślijcie mi krytyki prasy. Będę choć miała złudzenie, że jestem z wami. Kreślę dzień za dniem w podręcznym kalendarzyku… Cieszę się, że coraz krótszy czas dzieli mnie od dalszej pracy filmowej…”.