Leonia Jabłonkówna
„Wiadomości Literackie”
1935, nr 4
Film Córka generała Pankratowa, noszący pierwotnie tytuł Zamach na gubernatora, osnuty był na wydarzeniu historycznym: na genialnie obmyślonym, jakkolwiek w rezultacie nieudanym, zamachu na generał-gubernatora Warszawy w gorących dniach rewolucji 1905–1906 roku. Na tle perypetyj związanych z przygotowywaniem i przeprowadzeniem zamachu, rozgrywał się w filmie romans „córki Pankratowa” z pięknym rewolucjonistą. Specjalny charakter tej miłości, specjalnie tragiczne i – powiedzmy – „odrębne” zabarwienie nadawał jej fakt, że ów rewolucjonista był sprawcą zamachu na ojca ukochanej. Gdyż w pierwotnym filmie roiło się po prostu od zamachów. Ofiarą zamachu, zupełnie zresztą inaczej pomyślanego niż tamten historyczny, padał również ów generał Pankratow, szef żandarmerii rosyjskiej. Jeżeli nawet z punktu widzenia gospodarki akcentami uczuciowości, dozowania napięć, takie ujęcie nie było zbyt szczęśliwe – cała konstrukcja filmu była do tego właśnie przystosowana. Niezależnie od innych swoich plusów czy minusów film w tej pierwotnej postaci (reżyser Znamierowski) miał tę dużą zaletę, że akcja poprowadzona była zwarcie i logicznie; zamach stanowił oś centralną, a wszystkie elementy wątków pobocznych, jak np. możliwość spotkań kochającej się pary, historia wykradzenia skazanego na śmierć rewolucjonisty przez bogdankę, itp. – łączyły się konsekwentnie, chwilami bardzo zręcznie, z zagadnieniem naczelnym.
Film, przy całej banalności i specyficzności rozwiązywania problematyki „rewolucyjnej”, był interesujący, pewne fragmenty przykuwały uwagę widza bez reszty, miał przy tym fascynujący posmak autentyczności.
Cenzura zakazała odtwarzania zamachu na Skałona. Mało tego: zakazała nawet ukazania zabójstwa Pankratowa, jako dzieła obmyślonego przez organizację partyjną. Zyskał na tym może brzydzący się terrorem humanitaryzm, ale film – stracił. Stracił w ogóle wszystko – przede wszystkim rację bytu. Córka generała Pankratowa „jako taka” nie interesuje nas zupełnie. Skałon, który gdzieś pędzi powozem, zaprzężonym w rozhukane konie, gdzieś wysiada, gdzieś wchodzi (bez żadnych konsekwencyj) – jest zagadką. Najlepiej wyszedł na tych genialnych zmianach biedny Junosza-Pankratow, któremu każą na polowaniu oblegać osobiście (generałowi!) jakichś przypadkowych spiskowców w nieuniknionej w filmie polskim leśniczówce. Naturalnie, rewolucjoniści ukatrupili go – niechcący…
Nie twierdzę, że film w poprzedniej postaci był doskonały, ale miał jakiś sens. Cenzura raz jeszcze zasłużyła się sztuce ekranu – tym razem polskiej.
Zdjęcie wprowadzające: m.in. Nora Ney, Aleksander Żabczyński na fotosie do filmu Córka generała Pankratowa. Źródło: Fototeka/FINA