Mirela Tomczyk
6 lutego 2022 roku
aktualizacja: 18 września 2023 roku

„Kino” 28.02.1932, nr 9
Pseudonim artystyczny Bodo wymyślił Bodek z połączenia dwóch liter: swojego pierwszego imienia Bogdan i imienia swojej ukochanej matki Doroty.
Zamierzam z całą świadomością włożyć kij w to mrowisko. A właściwie zburzyć tę odwieczną narrację, że Bogdan (lub Bohdan) Eugène Junod znany jako Eugeniusz Bodo sam wymyślił ten pseudonim jako dorosły mężczyzna. I że ma on coś wspólnego z połączeniem jego imienia i imienia jego matki.
Bogdan jest pierwszym imieniem naszego bohatera, więc z dużym prawdopodobieństwem wołano do niego w domu: Bodzio, Bodo. Oczywiście nie jest to przeważający argument, ale tutaj najważniejsze są wspomnienia Ludwika Starskiego[1], w których pisze: „A Bodo – to po prostu imię chłopca, zdrobnienie od imienia Bogdan. Za niespełna 8 lat imię to miało się przekształcić w nazwisko”.
Ludwik Starski, scenarzysta i autor piosenek, znał Eugeniusza Bodo bardzo blisko. Razem współpracowali przy czterech filmach: Pieśniarz Warszawy (1934), Dwa dni w raju (1936), Piętro wyżej (1937) i Paweł i Gaweł (1938). Ale, co ważne, zetknął się ze swoim idolem dużo wcześniej niż w 1934 roku.
Otóż Ludwik Starski pochodził z Łodzi, tam, gdzie na scenie Uranii, u swego ojca Théodore Junod, stawiał pierwsze sceniczne kroki mały Bodo.
Starski bardzo szczegółowo opisuje spotkanie ze swoim bohaterem w Łodzi. A właściwie pierwsze w swoim życiu przedstawienie, w którym wziął udział jako widz. Było to w 1910 roku, gdy miał około siedmiu lat. Starski przyznaje, że niewiele pamięta i niewiele zrozumiał z tego całego występu cyrkowców, kabareciarzy i piosenkarzy, ale doskonale zapamiętał numer końcowy, gdzie wystąpił, nie kto inny, jak nasz późniejszy wybitny aktor filmowy i kabaretowy Eugeniusz Bodo.

projekt plakatu z lutego 2022 roku
Tak naprawdę to zachwycił mnie dopiero numer nazwany: 10-letni kowboj Bodo – cudowne dziecko XX wieku.
Kto nie widział, mógł pomyśleć, że ten chłopiec w kowbojskim kostiumie, który wyskoczył zgrabnie zza kulis na scenę, to prawdziwy kowboj, tyle, że niewyrośnięty, jak eleputia, czyli liliput cyrkowy. Ale ja wiedziałem, bo mi ojciec powiedział, że to nie żaden kowboj ani liliput, tylko syn właściciela Uranii, pana Junod.
I dalej snuje wspomnienia:
Kowboj Bodo był rzeczywiście cudownym dzieckiem dwudziestego wieku: kunsztyki jakie wyczyniał z prawdziwym kowbojskim lasem budziły zachwyt całej sali. Podrzucał na przykład jeden koniec lassa wysoko w górę i jak zaczął kręcić drugim końcem, który trzymał w dłoni, pętla lassa sztywniała w powietrzu i długo wirowała w kształcie koła nad jego głową i ani razu nie spadła. Potem zatańczył dżiga (ale jak!), zaśpiewał ładnym głosem Yankee-Doodle[2], a na zakończenie wyciągnął zza kowbojskiego pasa rewolwer i kilka razy wystrzelił do góry, ma się rozumieć prawdziwymi kulami, bo wyraźnie było widać jak z lufy wyskakują dym i ogień.
James Cagney wykonuje piosenkę Yankee Doodle
Yankee Doodle Dandy (1942), reż. Michael Curtiz
Przytaczam ten szczegółowy zapis Starskiego jako dowód, że pomimo iż miał tylko siedem lat, to na tyle silnie wbił mu się ten numer w pamięć, że te wspomnienia są, moim zdaniem, wiarygodne. Niewykluczone, że dla dziecka występ na scenie innego dziecka był silnym bodźcem. Możemy tutaj dywagować, czy Bodo miał podczas tego występu rzeczywiście 10 lat, czy jednak 13 (Bodo urodził się w grudniu 1899) i czy rzeczywiście był to 1910 rok? Ale nie sądzę, aby Bodo był starszy, ponieważ nie miał drobnej budowy ciała i raczej jest mało prawdopodobne, aby 15-latek udawał 10-latka.
Być może wspomnienia siedmiolatka nie wszystkich przekonają, ale ta historia ma swój ciąg dalszy. Gdy Bodo zaproponował Ludwikowi Starskiemu wspólne napisanie scenariusza do jego nowego filmu (bardziej chodziło o to, że Bodo rzucał pomysłami, a Starski miał to wszystko przelać na papier), to zaprosił go do swojego mieszkania na ul. Wareckiej 9 mieszkania 77. Gdy Starski przekroczył próg (miał wtedy 31 lat) i znalazł się w mrocznym przedpokoju to wzrok mu padł na „ręcznie malowany wielokolorowy plakat” zawieszony na ścianie.

projekt plakatu z lutego 2022 roku
Pożółkł i zestarzał się – ile to już lat poleciało od czasu, kiedy wisiał nad kasą Uranii reklamując występ fenomenalnego 10-letniego kowboja, imieniem Bodo? Właśnie imieniem, bo wtedy to nie było jeszcze jego nazwisko. Nazywał się Junod, Eugeniusz Bogdan Junod. […] Domownicy wołali nań: Bodo.
Wielkie litery na plakacie nie straciły wyrazistości, tak samo nie naruszony pozostał wizerunek chłopca w prawdziwym stroju kowbojskim. Stoi na szeroko rozstawionych nogach, w bohaterskiej pozie, jedną ręką strzela z rewolweru jasnymi błyskami, a drugą – kręci lassem nad głową. Plakat oprawiony w drewnianą ramkę i pod szkłem zdobi teraz ścianę przedpokoju w charakterze pamiątki rodzinnej.
Chyba już nie budzi wątpliwości fakt u nikogo, że około 1910 roku na scenie pojawił się aktor dziecięcy o imieniu Bodo. I jednocześnie budzi wątpliwość, przynajmniej we mnie, aby ten 10-latek sam wymyślał sobie pseudonim i wykombinował, że połączy swoje imię z imieniem matki. Tutaj mała dygresja – imię Dorota było „nabytym” imieniem Jadwigi Anny Dylewskiej, a nie nadanym na chrzcie. Tak na nią wołano w domu.
Tomasz Zapert w swoim artykule z 1999 roku napisał, że Bodo przyjął drugie imię Eugeniusz jako pierwsze, ze względu na swojego ulubionego pisarza Eugène Sue, autora Tajemnic Paryża[4]. Należy dodać, że Sue zmarł w 1857 roku, czyli 42 lata przed narodzinami Bodka. Bodo raczej nie lubił czytać książek, a jeżeli już to książki o przyszłości, a nie przeszłości (w jednym z wywiadów przyznał się, że czyta Boczną antenę Bruno Winawera). Zapamiętałam to, choć w żadnym innym opracowaniu nie spotkałam się z tą teorią, ponieważ bardzo lubiłam tę powieść jako nastolatka, ale ta interpretacja wydaje mi się dzisiaj bardzo mało wiarygodna. Raczej upatrywałabym w tym poszukiwanie w wybrzmieniu nazwiska, ponieważ na początku swojej kariery Bodo przemiennie podpisywał się: Bogdan Junod i Bogdan Bodo, by stać się w końcu Eugeniuszem Bodo.
Na koniec poruszę jeszcze jeden temat związany z pseudonimem Bodo. Dzisiaj, jak również czasami przed wojną, niektórzy odmieniają Bodo według polskiej deklinacji i możemy usłyszeć np. „u Boda”, „film Boda” itd. Otóż nie, pseudonim Bodo się nie odmienia, ale nie ze względu, że to pseudonim, tylko jak wyjaśnia Poradnia Językowa PWN:
O pozostawianiu go w formie mianownikowej zadecydował zapewne po części zwyczaj, a po części brak rozpoznania co do jej pochodzenia. Nie wiemy, czy traktować ją jako nazwę słowiańską (wówczas zastosowalibyśmy wzorzec żeński: Bodo, Body, Bodzie itd.) czy niesłowiańską (wówczas posłużylibyśmy się wzorcem męskim: Bodo, Boda, Bodowi / Bodu itd.). Aktor był, jak wiadomo, pół Polakiem pół Szwajcarem, a więc w grę wchodzą obie możliwości.
Zresztą, w popularnej rubryce „Kina” Między nami redakcja rozwiewa te wątpliwości i odpowiada osobie o inicjałach „L.W.”: „Nazwiska Bodo nie odmienia się. Pełne brzmienie Eugeniusz Bodo-Junod”[3].
[1] L. Starski Niedokończone wspomnienia w: A. Starski Starski. Droga do Oscara, Warszawa 1998.
[2] Yankee Doodle – piosenka pochodzenia brytyjskiego popularna w Stanach Zjednoczonych Ameryki w czasie wojny o niepodległość. Melodia Yankee Doodle była już dobrze znana w latach pięćdziesiątych XVIII wieku, ale tradycja mówi, że w 1755 roku brytyjski lekarz Richard Schuckburg napisał nowe słowa, by kpić ze swoich amerykańskich sojuszników. Przedstawiał kolonistów jako niegrzecznych, prymitywnych i tchórzliwych.
[3] „Kino” 1938, nr 24.
[4] T.Z. Zapert Cudowne dziecko polskiego kina, „Rzeczpospolita” 1999, nr 300.
Zdjęcie wprowadzające: fragment programu kinowego Bohaterów Sybiru (1936).