W. Tom.
„Srebrny Ekran”
styczeń–luty 1938
Miły komik przyjmuje mnie w „godzinach urzędowych”. Bo Sielański jest członkiem zarządu ZASP-u i bardzo poważnie traktuje swą pracę. Począwszy od godz. 12 zamienia się w sumiennego urzędnika, którego z trudem udaje mi się namówić na małą przerwę.
– „Srebrny Ekran”? Dobrze. To pismo dla wszystkich, tak dla dorosłych, jak i dla młodzieży, więc chyba nie będę potrzebował się wstydzić.
– Wstydzić się? Czego?
– No tak. Niech pani sobie wyobrazi, że zjawiły się u mnie niedawno dwie pensjonarki po wywiad do szkolnego pisemka. Udzieliłem go chętnie, bo strasznie lubię młodzież. Aż tu nagle dziewczynki zaskoczyły mnie tak niespodziewanym pytaniem, że nie mogę go nawet Pani powtórzyć.
– I cóż pan na to?
– Niestety nie mogłem miłym panienkom sprawić satysfakcji i owe pytanie zbyłem milczeniem. Ale teraz już pani chyba rozumie dlaczego pewniejszy czuję się podczas wywiadu dla dorosłych.
– Wobec tego ja będę pana pytała o rzeczy – dziecinne. Zabawmy się w marzenia na temat „co bym zrobił, gdybym był…”.
– A kim był?
– No – dajmy na to: uczonym wynalazcą?
– Wynalazłbym jakiś środek na producentów, żeby z góry płacili aktorom gaże.
– A gdyby pan był czarodziejem?
– To bym robił dobre polskie filmy.
– Gdyby pan był dyktatorem filmowym?
– Zmusiłbym recenzentów, żeby przychodzili do atelier przyjrzeć się naszej pracy przed napisaniem recenzji.
– A piękną kobietą?
– Oj, nie chciałbym nią być, bo bym się prędko znudził i sobie, i innym.
– Gdyby pan był politykiem?
– Po co mi to, proszę pani? Przecież ja już jestem komikiem. To i tak dla nich dość silna konkurencja.
– Co panu ma przynieść Nowy Rok?
– Chciałbym, żeby sobie Lubitsch nareszcie o mnie przypomniał.
Zdjęcie wprowadzające: Stanisław Sielański na fotosie z filmu Zapomniana melodia (1938). Prawa do zdjęcia: nieokreślone / zasoby FINA.