30 stycznia 2019 roku
Warszawa
Pani Apolonia Łapińska (Pola Wiśniewska) urodziła się w 1929 roku i zagrała w filmie Hanka u boku Iny Benity. Film miał premierę w kwietniu 1934 roku.
Pola Wiśniewska była dziecięca gwiazdą kina. Jej postać została uwieczniona na fotosie filmowym, który znalazł się również w programie kinowym. Niestety, żadna kopia filmu nie zachowała się, a informacje o Hance są szczątkowe. Ale dzięki tym wspomnieniom możemy zajrzeć za kulisy filmu i dołożyć kolejną cegiełkę do historii polskiego kina przedwojennego.
Mirela Tomczyk: Pani Apolonio, jak Pani trafiła do filmu? Czy rodzice byli związani z filmem lub teatrem?
Apolonia Łapińska: Nie wiem skąd padła propozycja zatrudnienia mnie do filmu. Nie znam szczegółów. Rodzice nie mieli nic wspólnego z filmem czy teatrem. Teraz sięgam pamięcią do rodziny, ale też nikt nie był związany z kinem.
MT: Czasami magazyny filmowe ogłaszały konkursy, w których nagrodą był występ osoby najbardziej fotogenicznej w epizodzie jednego z filmów.
AŁ: Nie, nic takiego nie pamiętam. Też nad tym się zastanawiałam. Przypuszczam, że Ina Benita zobaczyła mnie i bardzo jej się spodobałam, bo byłam małą blondyneczką.
MT: Wygląda na to, że zagrała Pani rolę małej Hanki. Ina Benita wystąpiła w dwóch rolach: matki, która ginie i córki, która dorasta samotnie. Ze zdjęcia, na którym widać, jak Pani klęczy nad ciałem matki, można wnioskować, że właśnie Pani była „małą Iną Benitą”.
AŁ: Tak. Ja wczoraj przejrzałam albumy i znalazłam prywatne zdjęcie z moją mamą, które może być dowodem, że to wszystko się wydarzyło. Jestem w sukieneczce, w której grałam w filmie. Ja rzadko opowiadałam o tym, bo w domu nie interesowaliśmy się kinem, bo były lata wojny. Ale matka wspomniała kiedyś: „Wiesz, jak byłaś mała, to grałaś w filmie”. Ja to przyjęłam wówczas bez zainteresowania, ale z tych rozmów zapamiętałam, że grałam dziecko Iny Benity. I dopiero po latach gdzieś znów usłyszałam: „Ina Benita”. Wtedy sobie przypomniałam, że ja przecież z nią zagrałam. Przypomniały mi się te słowa: „Mamo, wstań. Krew ci leci na ręce” czy „Mamo, wstań. Krew masz na ręce”. To zapamiętałam do dzisiaj. Pamiętam również, że miałam włosy obcięte na „poleczkę”. Byłam jasną blondynką i miałam ulubioną sukienkę w niebieską kratkę. Pamiętałam, że właśnie w tej sukience odgrywałam swoją rolę. Jak porównałam zdjęcie z rodzinnego albumu, gdzie mam ją na sobie i fotos filmowy, który Pani mi przesłała, to córka od razu mnie na nim poznała. To zdjęcie było robione u fotografa i widać na sukience ten sam wzór kratki. To jest dowód, że zagrałam w filmie Hanka.
MT: To jest nie tylko dowód, ale też cenna informacja, że statyści grali we własnych ubraniach, bo studio oszczędzało!
AŁ: Prawdopodobnie. Przyznam się, że nie znam treści filmu.
MT: Niestety, film się nie zachował.
AŁ: Słuchałam niedawno wiadomości w radiu i były przedstawiane sylwetki aktorów z przedwojennych lat, m.in. Iny Benity. To z nią grałam! Znów sobie wszystko przypomniałam. Wysłuchałam do końca tej audycji. Siadłam przy biurku i postanowiłam napisać list do Polskiego Radia z prośbą, aby pomogli mi dowiedzieć się czegoś więcej o tym filmie. Nie wiedziałam, do kogo się zwrócić. List przygotowałam, ale go nie wysłałam. Mam prawie dziewięćdziesiąt lat i wystraszyłam się, że moja prośba wyda się śmieszna.
MT: Nie, po prostu jest Pani jedną z nas.
AŁ: Zadzwoniłam do córki i rozmawiałam z nią na ten temat. Nie trzeba było długo czekać, po kilku dniach (był to piątek, 18 stycznia), kupiłam „Gazetę Wyborczą” z dodatkiem, a tam był artykuł o pięciu aktorach przedwojennych oraz ich zdjęcia, między innymi Iny Benity. Jednocześnie w tym dodatku była informacja o wydaniu w styczniu br. biografii Iny Benity. Postanowiłam niezwłocznie nabyć tę biografię. O Inie Benicie córka rozmawiała z koleżanką z pracy, panią Magdą.
MT: A Magda zwróciła się do mnie.
AŁ: I od tego to wszystko się zaczęło.
MT: Mówiła Pani na początku spotkania, że pamięta Pani wielką, rozświetloną halę i tę jedną scenę. A czy mogło być więcej ujęć z Pani udziałem?
AŁ: Nie pamiętam. Wiem tylko, że to była noc, a hala była mocno rozświetlona. Wróciłam do domu dość późno z mamą. Przyniosłam wtedy do domu wielkie pudełko ciastek. Pamiętam mojego brata, który czyhał na mnie nad ranem w domu. Zadzwoniłam niedawno do niego i zapytałam się, czy pamięta ten film. „Oczywiście, że pamiętam, te ciastka zawsze będę miał przed oczami” – powiedział. Wiedział jeszcze, bo zrobiło to na nim duże wrażenie, że dostałam za tę noc trzydzieści złotych. To był tygodniowy zarobek w tamtych czasach. Brat, który miał wówczas dziewięć lat, wspominał również, że mówiłam o jakiejś lampie, ale pewnie chodziło o to intensywne światło podczas kręcenia sceny. Dla małego dziecka musiało to być uciążliwe. A ja miałam wtedy niecałe pięć lat.
MT: Nie zachowały się żadne dokumenty?
AŁ: Nie, przecież to był 1934 rok. A potem rok 1939 i lata okupacji. Nic nie zostało z mieszkania, z rzeczy.
MT: Czy widziała pani Hankę w kinie przed wojną?
AŁ: Nie, nie miałam okazji obejrzeć tego filmu. Nie byłam na premierze. Pamiętam tylko, jak stoję z matką przed kinem, nie pamiętam nazwy tego kina, i oglądam siebie na fotosach. Byłam zdziwiona, bo nagle zobaczyłam siebie na wielu zdjęciach. Chciałyśmy z mamą wejść do kina i obejrzeć ten film, ale, niestety, to był film dla dorosłych. Mama nigdy nie obejrzała tego filmu i bardzo tego żałowała. Ja również nigdy go nie zobaczyłam. Pamiętam tylko te fotosy i tę niebieską, ulubioną sukienkę.
MT: Bardzo Pani dziękuję za ciekawą rozmowę.
AŁ: Dziękuję.