W początkach kina dźwiękowego, a więc na przełomie lat 20. i 30. ubiegłego wieku, stosowano technologię, w której obraz zapisany był na taśmie filmowej, natomiast ścieżka dźwiękowa – na płytach gramofonowych. Nie były to jednak zwykłe płyty, jakie znamy z domowych kolekcji i jakie dostępne były w sklepach muzycznych.
Płyty z dźwiękiem do filmów były dużo większe: miały 40 cm średnicy, więc nie mieściły się na zwykłych gramofonach. Dodatkowo odtwarzane były od środka, tzn. początek nagrania mieścił się przy krawędzi etykiety, a koniec – przy brzegu płyty.
Ponieważ półtoragodzinny film zajmuje prawie 2,5 km taśmy (dokładnie 2469 metrów), konieczne było jej podzielenie na krótsze rolki zwane aktami. Jeden akt mieścił maksymalnie 300 metrów, czyli 11 minut filmu. Podobnie podzielona była także ścieżka dźwiękowa: jedna strona płyty odpowiadała jednemu aktowi taśmy. Dźwięk do całego filmu zajmował kilka takich płyt. Oznacza to, że co ok. 10 minut kinooperator musiał zmienić rolkę taśmy oraz płytę. Do odtwarzania takich filmów służyły specjalne projektory połączone z gramofonami.
Płyty wykonane były z kruchego szelaku i stosunkowo szybko się zużywały. Na etykiecie umieszczone były numery, które skreślało się po każdym seansie. Przyjmowało się, że po 40 odtworzeniach płyty były zużyte i należało wymienić je na nowe. Zsynchronizowanie obrazu z przesuwanej liniowo taśmy z dźwiękiem z obracającej się płyty było skomplikowane, płynne odtwarzanie kolejnych aktów także, więc technologia ta szybko została wycofana. Była w użytku przez zaledwie 5 lat.

Zużyte płyty wyrzucało się lub używało na przemiał, do produkcji kolejnych płyt. Dodatkowo ich bardzo duży rozmiar sprawiał, że łatwo było je złamać. W efekcie niewiele takich płyt przetrwało do naszych czasów. Pierwszy polski film dźwiękowy, Moralność pani Dulskiej, znany jest dziś w okaleczonej postaci pozbawionej dźwięku – płyty ze ścieżką dźwiękową zaginęły.
Czasem jest jednak odwrotnie. W zbiorach Muzeum Okręgowego im. L. Wyczółkowskiego zachowała się płyta ze ścieżką dźwiękową do dwóch aktów dramatu Uwiedziona z 1931 roku – filmu zaginionego. Płyta jest unikatem na skalę światową. Mimo wieloletnich poszukiwań jak dotąd nie udało się odnaleźć taśm z obrazem do Uwiedzionej, a więc zachowane dwa fragmenty ścieżki dźwiękowej to prawdopodobnie jedyne, co zostało z tego filmu.
Jeśli chcecie poznać więcej podobnych fonograficznych ciekawostek, koniecznie odwiedźcie naszą wystawę „Dźwięki spod igły. Światowa kolekcja fonograficzna Ewy i Adama Mańczaków” prezentowaną na Gdańskiej 4.
Opracowanie: Michał Pieńkowski, Sławomir Dolata
11 października 2024 roku – 1 października 2025 roku
Muzeum Okręgowe im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgoszczy
ul. Gdańska 4