Stanisława Napiórkowska. Tancerka, aktorka, malarka.

Karol Ford
„Światowid”
28 maja 1939, nr 22

Stacia Napierkowska

Stacia de Napierkowska to francuskie wydanie językowe słynnej ongiś tancerki i aktorki filmowej Stanisławy Napiórkowskiej, która zasły­nęła na świat cały odtworzeniem roli Antinei w pierwszej wersji Atlantydy Piotra Benoit. Od dłuższego już czasu artystka ta wycofała się z czynnego życia aktorskiego i tanecznego, aby poświecić się bardziej kameralnemu zajęciu, niemniej jednak artystycznemu: malarstwu.

Gdy znalazłem się w obliczu młodej jeszcze kobiety, która własnoręcznie otworzyła mi drzwi swego mieszkania w jednym z pałaców Avenue Montaigne, od razu zadałem pytanie naturalne i nieuniknione:

– Czy Pani jest Polką?

– Mój ojciec pochodził z Polski i nauczył minie cenić kraj swoich przod­ków. Warunki życiowe nigdy nie pozwoliły mi odwiedzić kraju rodzinne­go, nie tracę jednak nadziei… Może uda mi się kiedyś urządzić w Warszawie wystawę moich obrazów. Muszę Panu powiedzieć, że znam dokładnie historię mojej rodziny, a najbardziej utkwił mi w pamięci następujący szczegół: jeden z moich przodków walczył z Prusakami i na polu bitwy stracił nogę. W uznaniu jego zasług król polski podarował mu sztuczną nogę ze złota. Co by pomyślał mój przodek, gdyby mu wtedy powiedziano, że jedna z jego prawnuczek będzie właśnie… tancerką!

Stanisława Napiórkowska
Pejzaż
fot. Roseman, Paryż
„Światowid” 1939, nr 22

– Ale Parni zarzuciła całkowicie działalność taneczną i filmową?

– Najzupełniej. Mój mąż jest naukowcem, nie bardzo więc zgadzało się to z działalnością teatralną żony… Zmiana warunków życiowych pozwoliła mi zresztą poświęcić się innej dziedzinie twórczości artystycznej. Malarstwo daje mi dużo satysfakcji.

– Śledzi pani jednak rozwój filmu, jako widz?

– Bardzo niewiele. Przyznam szczerze – może zresztą jest to u mnie jakieś wypaczenie na tle dawnej pracy – że nie lubię filmów mówionych. Nie posiadają już uroku dawnych, niemych obrazów! Gdyby się ograni­czono jedynie do dźwięku i do niewielu, koniecznych słów, wszystko byłoby cudowne, ale nadmiar dialogów zabija sztukę filmową, zabija zresztą rów­nocześnie i teatr. Natomiast przepadam za filmami dokumentarnymi i ak­tualnościami!

 


Zdjęcie wprowadzające: kadr z filmu La fable de Psyché (1909). 

 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments