Smosarska przed sądem za nieposzanowanie władzy
„Hasło Łódzkie”
1927, nr 1
WARSZAWA, 15.9. (Tel. wł.).
W jednym z sądów pokoju w Warszawie, znalazła się na wokandzie interesująca sprawa, wytoczona przeciwko znanej aktorce filmowej, p. Jadwidze Smosarskiej, oskarżonej o nieposzanowanie władzy.
Smosarska, ucząc się prowadzić auto na jednej z ulic przedmiejskich została zatrzymana przez posterunkowego, którego zaniepokoił nierówny bieg samochodu. Oskarżyciel stwierdził, że w czasie rozmowy z policjantem p. Smosarska dopuściła się występku nieposzanowania władzy.
Niestety, ciekawa ta sprawa nie znalazła wczoraj epilogu, została bowiem odroczona ze względu na konieczność zbadania świadków zajścia.
Niemiły debiut szoferski artystki filmowej
„Ilustrowany Kuryer Codzienny”
1927, nr 257
Z Warszawy donoszą:
Znaną artystkę, Jadwigę Smosarska, spotkała następująca przygoda. Pani Smosarska uczyła się szoferki w związku z przygotowywanym przez jedną z wytwórni kinematograficznych filmem pt. Ziemia obiecana.
Dnia 18 lipca b. r. w Warszawie samochód kierowany niewprawną jeszcze dłonią artystki mknął właśnie ulicą Grójecką, gdy stojący w pobliżu przodownik policji Eugeniusz Jałoszyński, w pewnym momencie skinieniem ręki polecił samochód zatrzymać.
Przedstawiciel władzy zażądał od p. Smosarskiej, która nie posiadała prawa jazdy okazania dowodu osobistego. Nie pomogły oświadczenia siedzącego obok artystki właściwego kierowcy, iż „ta pani się uczy”. Wykonywający swą władzę policjant twardo zażądał dowodu. „Pierwszy lepszy przechodzień powie panu kto ja jestem – zawołała wreszcie podniesionym głosem artystka – ja zapamiętam sobie dobrze twarz i numer policjanta tak niegrzecznego wobec kobiety”.
Epilog powyższej wymiany zdań rozegrać się ma przed sądem pokoju w Warszawie, do którego zwrócił się policjant o ukaranie artystki za zniewagę, jakiej się wobec niego dopuściła.
Sprawa znalazła się w dniu wczorajszym na wokandzie sądu pokoju w Warszawie.
Przodownik Jałoszyński postawił wniosek o powołanie świadków, skutkiem czego sprawa uległa odroczeniu.
Wojna artystek warszawskich z policją
„Ilustrowany Kuryer Codzienny”
1927, nr 313
Znana artystka filmowa, p. Jadwiga Smosarska, stanęła wczoraj w sali sądowej na Woli. Był to występ naszej gwiazdy filmowej zupełnie mimowolny, bez współudziału p. Hertza i reżysera Ordyńskiego. Aranżowała go po prostu policja warszawska, a obiektyw stanowiły twarze sędziów.
Ot, taki niemiły incydent życiowy…
Pani Smosarska, jako kobieta z krwi i kości, postanowiła nauczyć się kierować samochodem. Białe rączki artystki chwyciły za wolant, a samochód zaczął zataczać tak kręte i dziwaczne linie, jak humor i łaski artystki. Nagle tuż przed chłodnicą samochodu wyrósł policjant. Pani Smolarska musiała nóżką nacisnąć na pedał i samochód zatrzymać. Równocześnie piękne brwi artystki ułożyły się w groźny łuk:
– Jakim prawem zatrzymuje pan mój samochód? – spytała groźnie artystka, nieprzyzwyczajona do oporu mężczyzn.
– Prawem policjanta.
– Pan jesteś źle wychowany. Cham.
– Zapiszę sobie pani słowa do mego pamiętnika…
I policjant zapisał. Na skutek tego stanęła p. Smosarska wczoraj przed groźnym jupiterem oczu sędziów na Woli. Zeznawał szereg świadków, przeważnie z kół wielbicieli talentu p. Smosarskiej. Wszyscy z gorącym entuzjazmem w oczach zeznawali, że tak łagodnej kobiety, jak pani Jadwiga, nie ma na świecie i wprost wykluczone jest, aby p. Smosarska mogła mężczyźnie powiedzieć: cham.
Cóż miał robić sąd? Uwolnił gwiazdę.
Zdjęcie wprowadzające: Jadwiga Smosarska i Janina Romanówna siedzą w samochodzie osobowym La Salle (kwiecień 1934 roku). Prawa do zdjęcia: domena publiczna / Koncern Ilustrowany Kurier Codzienny – Archiwum Ilustracji / NAC.