Anna Mieszkowska
2 października 2020 rok
Stanisława Umińska (1901–1977) była aktorką. Jako kilkunastoletnia dziewczyna skończyła Kursy Dramatyczno-Wokalne Heleny Hryniewieckiej i debiutowała w Teatrze Polskim w Warszawie. Jej kariera artystyczna była krótka. Stanisława zagrała zaledwie 25 ról, raz wystąpiła w filmie (Pan Twardowski w reżyserii Wiktora Biegańskiego, 1921 rok) i raz w kabarecie Stańczyk w 1923 roku. Z jej występem w kabarecie łączy się ciekawa historia. Umińska wystąpiła w jednym programie razem z Hanką Ordonówną. Ale to dla Umińskiej Julian Tuwim napisał wtedy znakomity numer Mała Gigolette, tekst niestety nie zachował się. A szkoda, ponieważ aktorka zachwyciła w nim Jana Lechonia i innych życzliwych jej występowi recenzentów.
W teatrze Umińska poznała starszego o 12 lat pisarza i malarza – Jana Żyznowskiego. Byli parą. Zaręczyli się. Ale szczęście przerwała groza choroby nowotworowej młodego człowieka. Ratunku szukał Żyznowski w Paryżu. Lekarze jednak byli bezradni. Ukochana przyjechała do niego wkrótce po ostatnim swoim występie w czerwcu 1924 roku. Spędzili ze sobą ostatnie dni jego życia. W szpitalu wzięli cichy ślub, o którym nikt nie wiedział. Cierpienie było tak straszne, że Żyznowski błagał o śmierć. Miał ze sobą rewolwer. 15 lipca 1924 roku, o czwartej nad ranem, Stanisława przerwała życie ukochanego jednym strzałem w jego głowę. Pół roku przebywała jeszcze we Francji. Sąd francuski uniewinnił młodą kobietę od zarzutu zabójstwa.
Ale ona sama nigdy sobie tego co zrobiła nie wybaczyła. Wróciła do Polski. Odeszła ze środowiska teatralnego. Wiele miesięcy depresji i osamotnienia przerwała dopiero propozycja zaprzyjaźnionego księdza, aby poświęciła się pracy z chorymi. Z beznadziejnie chorymi. Umińska wstąpiła do Zakonu Samarytanek. Przyjęła imię Siostry Benigny. W latach trzydziestych podjęła pracę w Zakładzie Rehabilitacyjnym dla nieletnich przestępczyń i prostytutek.
Zakład o nazwie „Przystań” mieścił się w Henrykowie, ok. 20 kilometrów od centrum Warszawy. W pięknej okolicy, w pobliżu Jabłonnej, przy głównej ulicy, Modlińskiej 257. Ten dom istnieje do dziś. Jest prawie ruiną. Czeka na rewitalizację. Dlaczego to takie ważne, aby uratować dla przyszłych pokoleń jeszcze jedną starą, ponad stuletnią kamienicę? Ponieważ dom przy Modlińskiej 257 to miejsce magiczne. W czasie okupacji miały tu miejsce niezwykłe zdarzenia.
Siostry, z którymi siostra Benigna opiekowała się 80 pensjonariuszkami prowadziły także działalność konspiracyjną. Na terenie zakładu ukrywana była broń, przebywali czasem ranni partyzanci, spokój i bezpieczeństwo znajdowały dziewczynki wyprowadzone z warszawskiego getta. To nie wszystko. Resocjalizacja młodych przestępczyń według modelu wypracowanego przez siostrę Benignę przebiegała nie tylko poprzez pracę, edukację, naukę praktycznego zawodu, ale także przez sztukę. Muzyka, poezja łagodzi obyczaje. Tak było i wtedy. Jesienią 1942 roku siostra Benigna zwróciła się bezpośrednim listem do Leona Schillera z prośbą o udostępnienie manuskryptu Pastorałki. Chciano wystawić ten utwór na Boże Narodzenie. Leon Schiller spontanicznie zaofiarował się z pomocą. W ciągu trzech tygodni z amatorkami przygotował przedstawienie, które przeszło do historii teatru czasu wojny.
Premiera odbyła się tuż po Bożym Narodzeniu, brali w niej udział mieszkańcy Henrykowa. W Nowy Rok 1943 roku, przed południem odbyło się drugie przedstawienie, na które przyjechała elita kulturalna z Warszawy. Aktorzy, reżyserzy, pisarze, poeci, muzycy. Obecni byli m.in. Elżbieta Barszczewska, Jadwiga Gosławska, Maria Żabczyńska, Andrzej Łapicki, Marian Wyrzykowski, Bohdan Korzeniewski, Jerzy Andrzejewski, Czesław Miłosz, Andrzej Trzebiński i Witold Lutosławski. Kilka z tych osób zostawiło świadectwa przeżyć, których doświadczyli podczas tego niezwykłego spotkania ze Sztuką.
Wykonawczyniami były młode dziewczęta, o których zapomnieć chciał świat. Akompaniował im najwybitniejszy twórca teatru XX wieku, sam Leon Schiller. Po Pastorałce, Schiller wystawił jeszcze w Henrykowie Gody weselne (1943) i Wielkanoc (1944). W sumie w domu przy ulicy Modlińskiej 257 w latach 1942–1944 odbyło się dwadzieścia kilka przedstawień, które zobaczyło dwa tysiące widzów. Powstanie warszawskie w tej okolicy miało także dramatyczne konsekwencje dla mieszkańców Henrykowa i sióstr, które w pośpiechu musiały opuścić swoją siedzibę. Nigdy już do tego domu nie wróciły. Siostra Benigna po wojnie mieszkała w różnych miejscach, zajmowała się chorymi, niepełnosprawnymi dziećmi. W kolejnych miejscach swojego pobytu przez wiele lat wracała do wystawiania Pastorałki.
Stanisława Umińska, Matka Benigna zmarła w 1977 roku w Fiszorze. Jej życie to gotowy scenariusz na film. A nawet na dwa filmy: dokument i fabułę. Wierzę, że takie filmy powstaną. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy brak autorytetów moralnych, historia Stanisławy Umińskiej uczy pokory, tolerancji i miłości bliźniego. Wskazuje drogę, którą powinniśmy iść.
Pomocne w pracach nad scenariuszem mogą być dwie publikacje: dokumentalna – Modlińska 257 (Anny Mieszkowskiej i Bartłomieja Włodkowskiego) oraz opowieść fabularyzowana Przystań Mariki Krajniewskiej. Obie wydane zostały nakładem Fundacji Ave.
Zdjęcie wprowadzające: siedziba „Przystani” prowadzonej przez Zakon Samarytanek na ul. Modlińskiej 257.