Mirela Tomczyk
20 sierpnia 2019 roku

na zdjęciu: Seweryn Steinwurzel, Feliks Matuszelański, Henryk Rzętkowski, Janusz Ziejewski, Stefan Szwarc, FINA
Dzisiaj Seweryn Steinwurzel jest uznawany za najbardziej utalentowanego operatora okresu dwudziestolecia międzywojennego. Jednak, gdy w 1933 roku „Wiadomości Filmowe” ogłosiły „Konkurs popularnych”, to nie było takie oczywiste. Na Seweryna Steinwurzla oddano głosów 264, a na operatora Zbigniewa Gniazdowskiego 309. Trudno się temu dziwić, ponieważ w tym czasie Gniazdowski miał dużo większy dorobek artystyczny niż Steinwurzel.
Seweryn Steinwurzel urodził się 18 stycznia 1898 roku w Warszawie w rodzinie fotografików. Jego dziadek portretował powstańców 1863 roku, a ojciec prowadził zakład fotograficzny Raphael. Swoją edukację rozpoczął od szkół w Szwajcarii i Warszawie, by następnie podjąć studia budowy maszyn w Szkole Mechaniczno-Technicznej Hipolita Wawelberga i Stanisława Rotwanda. Rodziców nie było stać na opłacanie nauki syna, więc Seweryn znalazł pracę w kinach jako mechanik. Film zmieniał się co dwa tygodnie, młody student nie miał zatem zbyt wielu zajęć. Praca ta jednak pozwoliła mu połączyć naukę z praktyką i wprowadzić pewne udoskonalenia w urządzenia techniczne, które obsługiwał. Dyplom inżyniera uzyskał już na Politechnice paryskiej, na wydziale mechanicznym.
W latach 1918–1920 służył w Wojsku Polskim.
Steinwurzel w 1937 roku udzielił dziennikarzowi „Wiadomości Filmowych” wywiadu, w którym wspominał swoje początki: „Podczas pracy w kabinie projekcyjnej obejrzałem kilkaset filmów, przeważnie zagranicznych (zmiana programu odbywała się dwa razy w tygodniu). Zacząłem interesować się techniką zdjęciową i wreszcie postanowiłem przy współpracy kolegi mego B. Bredszneidera wziąć się do produkcji. Za uciułane pieniądze kupiłem amatorski aparat do zdjęć Ernemana, trochę taśmy, no i zaczęliśmy… Pierwszy nasz film nazywał się Ludzie mroku. I był podobno udany, pomimo że składał się w 90% z plenerów i 10% atelier, nakręconego w atelier fotograficznym. Został nawet sprzedany do Ameryki. Następnie wspólnie z p. Leonem Forbertem zorganizowaliśmy wytwórnię o «planowej» produkcji. Wytwórnia ta, po całym szeregu przeobrażeń, jest dzisiaj znaną wytwórnią Leo-Film. Od tego czasu jako operator nakręciłem około trzydziestu pełnoprogramowych filmów.”.
W 1922 roku razem z Bruno Bredszneiderem i kuzynem Leo Forbertem założyli wytwórnię filmową Meteor, która nakręciła dwa filmy: Ludzie mroku i Syn szatana.

na zdjęciu: Juliusz Gardan, Seweryn Steinwurzel, FINA
Pomimo sprzedania kopii Ludzi mroku (premiera odbyła się w kinie Majestic 6 kwietnia 1923 roku) do USA i pozytywnych recenzji film nie odniósł sukcesu. Ale w „Kurierze Warszawskim” z 1923 roku recenzent podpisujący się inicjałem K. pisał: „W obrazie tym (nieco zagmatwanym i przydługim scenariuszu) uderza przede wszystkim sprawność operatora i reżysera, którzy uczynili chwalebny wysiłek w celu stworzenia interesującej całości. Zdjęcia są na ogół bardzo dobre (…). Reżyser Bredszneider zdaje sobie snadź sprawę z tego, czym jest ekran i jakie są jego zadania i cele. Toż samo da się powiedzieć o operatorze inż. Heinwarzlu [pisownia oryginalna – M.T.]”.
Kolejnym filmem był Syn szatana i Steinwurzel znów zebrał pozytywne recenzje. Tym razem dziennikarz „Ekranu i Sceny” z 1924 roku napisał jego nazwisko poprawnie: „Ludzie, którzy ten film tworzyli umieją przemawiać językiem kina. P. Steinwurzel jako operator wykazał nieprzeciętny talent. Jego diafragmowanie było urozmaicone, jego wiraże ostre, jego bliskie i dalekie plany wyraźne i kolorowe”.
Pomimo świetnego startu i pozytywnych opinii o wyprodukowanych filmach wytwórnia Meteor zbankrutowała. Seweryn Steinwurzel otrzymał propozycję przygotowania serii wykładów dla wytwórni Reklama Powszechna-Film, gdzie zrealizował dwie etiudy filmowe Atakualpa (1924 rok) i Wieczną miłość (1926 rok). Oba filmy nigdy nie weszły do dystrybucji.
W sierpniu 1924 roku teatrzyk Stańczyk w Warszawie wystawił z ogromnym powodzeniem dwie jednoaktówki Mikołaja Jewreinowa. Do jednej z nich, stylizowanej arlekinady Wesoła śmierć, z udziałem m.in. Eugeniusza Bodo (Arlekin), Steinwurzel przygotował zdjęcia kinematograficzne („Kurier Warszawski” 1924).
W założonej wspólnie z Leo Forbertem wytwórni Efes-Film, Seweryn Steinwurzel zrealizował dwa filmy fabularne o tematyce żydowskiej: Ślubowanie (Tkhijes Khaf ) i Jeden z 36 (Łamed Wow) oraz dokumentalny Nowa Palestyna i otwarcie Uniwersytetu w Jerozolimie.
„Głos Polski” z 1924 roku wychwalał Ślubowanie: „Należy stwierdzić, że w świecie artystycznym spotkał się ten film z gorącym przyjęciem. Pan A. Włast pisze w «Ekranie i Scenie»: Pp. Turkow – reżyser, Steinwurzel – operator i artyści żydowscy dali lekcję naszym przemysłowcom i realizatorom”.

1918-1939 rok, FINA
Do filmów kręconych w języku jidysz powrócił Steinwurzel w latach 1937–1938: Błazen (Błazen purymowy lub Der Purymszpiler), Mateczka (Mamełe) i List do matki (A Briwełe der Mamen).
W 1924 roku Efes-Film przystąpił do realizacji filmu fabularnego, bardzo ważnego dla historii kina polskiego, ponieważ zadebiutował w nim Eugeniusz Bodo. Jak donosiła „Kinema” z 1925 roku zaangażowanie Antoniego Fertnera i Eugeniusza Bodo do farsy amerykańskiej Rywale było właśnie pomysłem Steinwurzla. Karol Irzykowski w „Wiadomościach Literackich” z 1925 roku pisał: „Jakże radosne uczucie ogarnia krytyka, gdy po tylu lichych płodach polskiej muzy filmowej nareszcie może bez protekcji, bez przymrużenia oczu pochwalić jeden, który nie tylko może zabawić naszą publiczność, ale także śmiało może iść za granicę, nie przynosząc nam wstydu”.
Po tych wszystkich sukcesach dziwi brak przychylności dla Steinwurzla dziennikarza „Ekspressu Filmowego i Teatralnego” (inicjały H.B.) z 1925 roku, który zarzucił operatorowi nieuctwo i amatorstwo przy zrealizowanej z Kazimierzem Czyńskim krótkometrażówce Hrabianka Nina.
Choć to Efes-Film zrealizował Rywali, dystrybucją zajęła się już spółka Leo-Forbert (Steinwurzel zrezygnował ze swojego udziału w Efes-Film), która z czasem została sprzedana Marii Hirszbein i zyskała nazwę Leo-Film.
Od tej pory Seweryn Steinwurzel ściśle współpracował z Leo-Filmem przez wiele kolejnych lat. Pierwszym obrazem, jaki zrealizował dla tej wytwórni, był Czerwony błazen z 1926 roku. Dziennikarz „Kinemy i Nowości Filmowych” zachwycał się filmem i zdjęciami: „Emocjonujący epizod obławy policyjnej i brawurowa bójka w knajpie [kręcona z trzech aparatów jednocześnie – M.T.] – wystawiają mu [reżyserowi Henrykowi Szaro – M.T.] chlubne świadectwo dojrzałości realizatora. Jeżeli jeszcze do tego dodamy wyjątkową technikę zdjęć specjalisty tej miary co inż. Steinwurzel, który w każdym filmie przynosi nam cały szereg nowych i odważnych pomysłów – to możemy śmiało powiedzieć, że Czerwony błazen jest znowu wielkim krokiem naprzód w naszej wytwórni filmowej”. W tym filmie debiutowała przyszła żona Seweryna Steinwurzla – Nora Ney, z którą ożenił się w 1928 roku. Rozwiedli się w 1934 roku. Nie mieli dzieci.

na zdjęciu: Feliks Matuszelański, Eugeniusz Bodo, Oktawian Kaczanowski, Robert Boelke, Juliusz Gardan, Henryk Szaro, Maria Hirszbein, Seweryn Steinwurzel, Henryk Rzętkowski
Nora Ney tak wspomina próbę, która zaważyła na jej zaangażowaniu do Czerwonego błazna: „Próba gry wypadła dobrze, sama się dziś sobie dziwię, jak mogłam ją tak swobodnie odegrać. Jestem z natury nieśmiała, a musiałam odegrać tę scenę przed tak surowymi krytykami jak Szaro i Steinwurzel” („Kino” 1932).
Dziennikarz „Kuriera Warszawskiego” w swoim reportażu z planu zdjęciowego przytoczył anegdotę. Gdy po raz dwudziesty powtarzano scenę z pocałunkiem między Bodo, wykonującym próbę z widoczną przyjemnością, a Norą Ney, która nie narzekała na liczbę dubli, Seweryn Steinwurzel „spoglądał na nich z olimpijskim spokojem. «Wczoraj kręciliśmy do czwartej rano – mówi głosem bezbarwnym – jestem mortus»”.
Prawdopodobnie to właśnie mężowi Nora Ney zawdzięcza swój wizerunek wampa, kobiety wyzwolonej, chodzącej w spodniach i niezależnej od mężczyzn. Seweryn stworzył jej kinowe emploi na wzór amerykańskich gwiazd filmowych. W sierpniu 1934 roku w artykule „Kina” zatytułowanym Nora Ney nienawidzi mężczyzn aktorka tak tłumaczy ów fenomen: „Bo «wampa» stworzyli mężczyźni, oni sami urobili kobietę w ten sposób. Gdy więc kobiety przekonały się, że mężczyznę mniej pociąga, a właściwie pociąga na czas krótszy kobieta szczera, prosta, prawdziwie kochająca, kiedy kobiety przekonały się, że szczerość wobec mężczyzny nie popłaca – wówczas stały się inne: nieszczere, przewrotne, a nawet złe…”.
A jednak Steinwurzel zapytany przez dziennikarza „Wiadomości Filmowych” w 1937 roku o gwiazdy, które wypromował, skromnie odpowiedział: „Nie byłem nigdy odkrywcą gwiazd w ścisłym tego słowa znaczeniu, ale współpracując z reżyserami, miałem często wpływ i na obsadę filmu – robiłem próbne zdjęcia nowym adeptom – poza tym często radzono się mnie szczególnie przy obsadzaniu głównych ról”.
Jak tłumaczył dziennikarzowi w tym samym wywiadzie: „Obecnie, nie będąc już producentem, angażuję się tylko do filmów, w które «wierzę» lub które interesują mnie z punktu widzenia technicznego”.

Władysław Leski, 1933 rok
Dla Leo-Filmu nakręcił jeszcze takie filmy jak: Zew morza (1927), Kochanka Szamoty (1927), Kropka nad i (1928), Policmajster Tagiejew (1929), Uroda życia (1930), Serce na ulicy (1931), Legion ulicy (1932), 10% dla mnie (1933), Tajemnica panny Brinx (1936), Papa się żeni (1936), Kłamstwo Krystyny (1939).
Na początku swojej kariery operatorskiej Steinwurzel musiał korzystać z przestarzałych aparatów filmowych, nadrabiając własną pomysłowością i trikami technicznymi, ale już Zew morza nakręcił zakupionym przez siebie aparatem najnowszego, jak na owe czasy, systemu Eclair.
Ciekawy, pod względem technicznym, był film Kropka nad i, ponieważ w 1928 roku, jeszcze przed przystąpieniem do realizacji tego filmu, Steinwurzel odbył podróż po wszystkich większych ośrodkach filmowych w Europie (łącznie z wystawą kinematograficzną w Paryżu) i zapoznał się z rozmaitymi nowinkami technicznymi. Zakupił również światłoczułe obiektywy i taśmę panchromatyczną. Taśma ta pozwalała na bardziej zrozumiały dla oka zapis kolorów. Tak tę nowinę technologiczną opisywał Steinwurzel: „Taśma ta odznacza się tym, że wszystkie kolory są dla niej fotogeniczne; na normalnej taśmie kolor czerwony wychodzi jak czarny, a granatowy, który jest od czerwonego dla oka ciemniejszy, wychodzi na taśmie jaśniej. Panchromatyczna zaś taśma czuła jest na kolory w tym stosunku, w jakim na te same kolory jest czułe oko ludzkie. Jest to triumf nie tylko techniczny, ale i artystyczny, pozwala bowiem na wydobycie na ekranie efektownej gamy cieni i półcieni” („Nasz Przegląd” 1928).

na zdjęciu: Nora Ney, Feliks Matuszelański, Seweryn Steinwurzel Seweryn, Włodzimierz Metelski, FINA
W 1929 roku operator zrealizował wraz z Antonim Wawrzyniakiem film Kobieta, która grzechu pragnie, którego producentem, scenarzystą i reżyserem był Wiktor Biegański, a główną rolę grała Nora Ney. Ekipa pojechała kręcić film do Zawoi w Beskidach, a dziennikarze pisali z nadzieją o tym filmie, bo przecież czuwał nad nim mistrz Steinwurzel.
Niestety, najważniejszy z filmów zrealizowanych dla Leo-Film Legion ulicy nie zachował się w żadnej kopii. Zebrał entuzjastyczne recenzje, był sensacją 1932 roku i do dzisiaj uchodzi za jeden z najwybitniejszych filmów kina przedwojennego.
W 1931 roku Seweryn Steinwurzel rozpoczął współpracę z wytwórnią Adama Brodzisza, Michała Waszyńskiego i Eugeniusza Bodo, czyli B.W.B Film. Nakręcili razem Bezimiennych bohaterów. Film ten miał uroczystą premierę w obecności Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Ignacego Mościckiego, dyplomatów i dygnitarzy w kinie Majestic w Warszawie. Tadeusz Kończyc w magazynie „Świat” z 1932 roku lakonicznie oceniał film pod względem technicznym: „Plenerów trochę brak, zdjęcia jednak wszystkie są bardzo staranne i czyste techniczne. Film jest wykonany bez zarzutu”.
W 1932 roku Steinwurzel wyjechał wraz z ekipą wytwórni B.W.B Film do Algieru, aby nakręcić egzotyczny Głos pustyni. Film ten był sensacją w branży kinematograficznej i reporterzy chętnie rozpisywali się o nim w prasie. W dniu wyjazdu dziennikarz „Kina” towarzyszył ekipie na dworcu i wypytywał członków ekspedycji o oczekiwania oraz pierwsze wrażenia. Gdy dotarł z pytaniem do Steinwurzla, ten ze stoickim spokojem odrzekł: „Będę miał ze sobą żonę i… trzy aparaty do zdjęć. Czego mi trzeba więcej? A poza tym daj pyska i bądź zdrów”. Film miał zróżnicowane recenzje, ale za profesjonalizm w realizacji nie był chwalony. Stefania Zahorska w „Wiadomościach Literackich” tak oceniła pracę operatorską: „Afryce gorzej jest do twarzy z p. Steinwurzlem; wyszła na jego zdjęciach szaro, nieruchomo – jak na powiększonych pocztówkach, tępo, bez blasku, bez nastroju, bez sensu”.

na zdjęciu: Henryk Rzętkowski, Seweryn Steinwurzel, FINA
Operator stworzył świetny duet z Józefem Lejtesem, z którym nakręcił kilka wybitnych i mniej udanych filmów: Córka generała Pankratowa (1934), Dzień wielkiej przygody (1935), Róża (1936), Barbara Radziwiłłówna (1936), Dziewczęta z Nowolipek (1937), Granica (1938). „Lejtes znalazł w Steinwurzlu znakomitego realizatora swoich pomysłów i wrażliwego współtwórcę plastycznej koncepcji obrazu. Nowatorskie pomysły inscenizacyjne, rytmikę montażu, niebanalne ujęcia kamery – wszystko to zapewniał mu doświadczony i wciąż rozwijający się operator” („Pleograf”).
Sam Steinwurzel tak opisuje tę współpracę we wspomnianym już wielokrotnie wywiadzie dla „Wiadomości Filmowych” z 1937 roku: „Z późniejszych chętnie wspominam Dzień wielkiej przygody. Film kręcony na trudno dostępnych, ale pięknych terenach wysokogórskich. Najadłem się wówczas strachu, ale potem wdzięczny byłem reżyserowi Lejtesowi, że mnie tam wciągnął. Była to jedna z lepszych moich prac. Technicznie ciekawym i trudnym filmem była Róża, również reżysera Lejtesa oraz Pan Twardowski. W ostatnich czasach kręciłem Trędowatą i Ordynata Michorowskiego. Następnie Barbarę Radziwiłłównę i wreszcie Dziewczęta z Nowolipek – film trudny oświetleniowo, gdyż większość scen ulicznych robiona była w atelier”.

na zdjęciu: Seweryn Steinwurzel, Feliks Matuszelański, FINA
Jadwiga Roguska-Cybulska tak relacjonowała w „Kurierze Poznańskim” z 1935 roku kulisy realizacji Dnia wielkiej przygody: „Kłusownik, kudłaty młody góralik, ubrany w serdak, gunię i wysoką czapę futrzaną, skrył się między krzewami. Na sygnał pierwszego gwizdka miał on wypaść i zjeżdżać prosto w dół; na drugi miały ruszyć w pogoń ścigające go gromady skautów. «Uwaga! Wszyscy gotowi?» padł sygnał. Góral zaczął zjeżdżać; operator ujął korbę aparatu… Lecz oto kotłuje się coś w śniegu i toczy się w dół. To kłusownika «prasnęło o ziem» aż się zakurzyło. Operator zatrzymał rękę na korbie; na szczęście jeszcze nie zaczął kręcić i taśmy nie zmarnował. To pociesza strapionego górala, który się jeszcze podnosi, otrzepuje i, odpowiadając na pytanie, że nic mu się nie stało, objaśnia, że śniegu strasznie skąpo, wszędzie pod nim sterczą kamienie i korzenie. Głos jego dochodzi wyraźnie mimo oddalenia. – «No to teraz właźcie na górę i zjedźcie drugi raz» – odkrzykuje mu operator. (…)
– «Psia kość!» – słyszę obok siebie głos operatora. «Taśma zamarzła. Za duży mróz, smary w aparacie twardnieją». Robota się przerywa.
– «Stać! Stać!» – woła operator. – «Już nie trzeba!» – podnosi wzrok od aparatu, który go przykuł w chwili zatrzymania się; teraz dopiero dostrzega gramolących się w śniegu chłopaków.
– «Więc jak? Udało się?» – pytam.
– «Owszem. Wziąłem kawałek zjazdu. Zawsze ze trzydzieści parę metrów taśmy poszło. I tak zaczęli się kropić w śnieg, a tego przecież mi nie potrzeba. Zjazd musi być pierwsza klasa»”.

na zdjęciu: Feliks Matuszelański, Seweryn Steinwurzel, Nora Ney, FINA
Reżyser Córki generała Pankratowa Mieczysław Znamierowski udzielił „Wiadomościom Filmowym” w 1934 roku wywiadu, w którym wypowiedział się na temat współpracy z operatorem: „Przy korbie aparatu mistrz Seweryn Steinwurzel, który zademonstruje w nowym filmie szereg oryginalnych ujęć”.
W latach trzydziestych kręcił kilka filmów w roku, był rozchwytywanym operatorem, ale jednocześnie unikał fleszy dziennikarskich. Nie porzucił marzeń o własnej wytwórni i w 1938 roku złożył Omnia-Film, która wyprodukowała jeden z najpopularniejszych filmów międzywojnia – Zapomnianą melodię – gdzie jednak nie zdjęcia były najważniejsze, a pełen humoru scenariusz. Tak też było z większością filmów, przy których pracował. Wyjątkiem pozostają takie filmy jak: Trędowata („Gazeta Gdańska” z 1936 roku pisała: „trafny dobór sił artystycznych i przewspaniałe zdjęcia plenerowe, których na pewno pozazdroszczą nam Amerykanie, mistrzowie w tych sprawach. Pod względem technicznym, reżyserii i ogólnego wykonania film stoi na poziomie bardzo wysokim”.), Dziewczęta z Nowolipek („Chwila” z 1937 roku zauważyła: „Fotografia wnętrz wykazuje czułą pracę inż. Steinwurzla”), Pan Twardowski czy Ordynat Michorowski.
W 1927 roku Steinwurzel współzałożył Polski Związek Producentów Filmowych, który zorganizował w trzy kolejne soboty sierpnia (16, 23 i 30) 1930 roku pierwszy w Polsce Wielki Festiwal Filmowy w Luna Parku w Warszawie. Seweryn Steinwurzel znalazł się wśród wielu swoich kolegów z branży filmowej w komitecie honorowym tego przedsięwzięcia. Bilet wstępu kosztował 2 zł, a część dochodów przeznaczono na budowę Domu Zdrowia Pracownika Filmowego. Zachował się film dokumentalny z tego festiwalu i można go obejrzeć na stronie internetowej Repozytorium Cyfrowego Filmoteki Narodowej. Warszawiacy przy muzyce i sztucznych ogniach mogli zobaczyć z bliska pracę operatora czy spotkać gwiazdy filmowe. W 1936 roku Steinwurzel zaczął działać w Stowarzyszeniu Realizatorów i Techników Filmowych, które miało na celu walkę o interesy zarówno swoich członków, jak i szybko rozwijającej się całej branży filmowej.
W 1938 roku Seweryn Steinwurzel otrzymał Złoty Krzyż Zasługi z rąk Prezydenta RP Ignacego Mościckiego.

na zdjęciu: niezidentyfikowany, Seweryn Steinwurzel, Henryk Szaro, Dobiesław Damięcki, FINA
Wybuch drugiej wojny światowej zastał go na planie filmu Szatan z siódmej klasy w reżyserii Konrada Toma. Jak pisze Mariusz Urbanek w książce biograficznej o Kornelu Makuszyńskim: „Zdjęcia zrealizowano w całości, ale prace nad montażem przerwała wojna. Janina Makuszyńska wspominała po latach, że oglądali nawet w wytwórni jakąś wersję i Kornelowi film bardzo się podobał: «Niestety, po wybuchu wojny film został spalony»” (Makuszyński Mariusz Urbanek, Czarne 2017). Wydaje się jednak mało prawdopodobne, aby film został ukończony i zmontowany. Ekipa, po zakończeniu zdjęć plenerowych miała wejść do studia 1 sierpnia 1939 roku. Nawet, jeżeli udało się filmowcom zakończyć zdjęcia studyjne, to na montaż na pewno już nie mieli czasu. Kornel Makuszyński oglądać jedynie luźne sceny plenerowe.
Mieczysław Sztycer w artykule Seweryn Steinwurzel operator-artysta w „Filmie” w 1938 roku tak scharakteryzował operatora: „Skromny człowiek, pełen samokrytycyzmu, zawsze czujnie siebie samego kontrolujący, twórcza, zaborcza, agresywna i ekspansywna indywidualność artystyczna, zostawiająca na każdym swym dziele niezatarte piętno oryginalnego kunsztu. W czym kryje się wartość tego wiecznie młodego, wiecznie walczącego o nowy wyraz artystyczny talentu? Steinwurzel jest – wyraziłbym się – matematykiem klatki filmowej. Kompozycja jego zdjęcia nie ma w sobie cienia dowolności. Z inżynierską dokładnością konstruuje Steinwurzel każde zdjęcie, wymierza jego przestrzeń i rozmieszcza harmonijnie filmowaną materię w płaszczyźnie ekranu. Ale wykalkulowaną konstrukcję ożywia szczery ogień przeżycia treści utworu, odczucia jego istotnego nastroju i charakteru. Steinwurzel jest jednym z nielicznych, doskonałym przykładem koordynacji wiedzy technicznej z intuicją artystyczną, na zimno obliczonego rachunku z cudowną przypadkowością improwizacji”.
Pod koniec 1939 roku Steinwurzel znalazł się pod okupacją sowiecką we Lwowie, skąd wyjechał do Stanisławowa, gdzie pracował w warsztatach samochodowych, zajmował się także naprawą sprzętu filmowego.

Feliks Matuszelański, Seweryn Steinwurzel
W grudniu 1941 roku Michał Waszyński i Józef Fryd (dziennikarz) zwrócili się do Wojskowego Biura Propagandy i Oświaty w Buzułuku z propozycją realizacji filmów propagandowych z życia wojska polskiego w ZSRR oraz wykonywania dokumentalnych zdjęć z obozów wojskowych na potrzeby różnych periodyków.
Na skutek układu polsko-radzieckiego podpisanego przez gen. Sikorskiego i działań polskich filmowców został utworzony Referat Fotograficzno-Filmowy przy Oddziale Kultury i Prasy Drugiego Korpusu Armii Polskiej. Pierwszym kierownikiem Czołówki Filmowej został inż. Wiktor Ostrowski, a w skład ekipy chodzili: Michał Waszyński, Konrad Tom, operatorzy Stanisław Lipiński i Seweryn Steinwurzel, oświetlacz Feliks Maliniak, Tadeusz Bortnowski, Ignacy Jeśmian, Stanisław Lewandowski, a także zawodowi fotograficy. Zdjęcia wykonywane przez Czołówkę były częściowo przekazywane do Ministerstwa Informacji i Propagandy w Londynie. Steinwurzel pracował jako szef montażu lub operator, w zależności od potrzeb.
Ostatnim jego filmem wykonanym w ramach Referatu Fotograficzno-Filmowego był fabularny obraz nakręcony we Włoszech w 1946 roku w reżyserii Michała Waszyńskiego Wielka droga z Jadwigą Andrzejewską.
Po zakończeniu wojny Steinwurzel przeniósł się do Argentyny. Pracował tam jako operator przy dwóch filmach, a potem zaczął zajmować się naprawą sprzętu filmowego. Po jakimś czasie wyjechał do Brazylii. W największej wytwórni w Rio de Janeiro – Leader Cinematografic otrzymał pracę jako naczelny inżynier działu mechaniki. Zajmował się tam konstrukcją i konserwacją automatycznego sprzętu do wywoływania filmów.
W roku 1975 opuścił Amerykę Południową i osiedlił się w Izraelu. Zamieszkał w Lod, gdzie zmarł 27 grudnia 1983 roku.