Zięć Fałata, przyjaciel Dietrich, kochanek Benity. Burzliwe życie Igo Syma. Marek Teler opowiada nam o swojej najnowszej książce!
W październiku 2021 r. nakładem wydawnictwa Skarpa Warszawska ukazała się pierwsza biografia przedwojennego aktora Igo Syma – Upadły amant. Historia Igo Syma autorstwa Marka Telera. W rozmowie ze Starym Kinem Marek Teler opowiada o kulisach pracy nad książką, dzieli się ciekawostkami dotyczącymi aktora oraz wyjaśnia, dlaczego zdecydował się on na współpracę z Niemcami i na jakiej podstawie Polskie Państwo Podziemne dokonało jego likwidacji.

fot. Jan Klima
W swojej książce Upadły amant. Historia Igo Syma opisujesz losy gwiazdora polskiego, austriackiego i niemieckiego kina, który w czasie okupacji współpracował z Niemcami i został zlikwidowany przez polskie podziemie. Dlaczego zdecydowałeś się opisać akurat jego historię?
Czytając publikacje i artykuły na temat przedwojennych polskich artystów, niejednokrotnie natrafiałem na postać Igo Syma, lecz niemal wyłącznie w kontekście jego współpracy z Niemcami i likwidacji przez Polskie Państwo Podziemne. Tymczasem w dwudziestoleciu międzywojennym był on jednym z najpopularniejszych polskich aktorów i jednym z nielicznych, którym udało się zdobyć międzynarodową sławę. Postanowiłem więc zbadać dokładniej jego życiorys, aby pokazać, jak bogate było jego przedwojenne życie i jak uwielbiany był przez publiczność nie tylko polską, ale też m.in. austriacką i niemiecką. Igo Sym nie pojawił się przecież w Warszawie w przededniu wojny, lecz przez niemal dekadę był jedną z największych gwiazd rewii i operetek, w których występował m.in. z Hanką Ordonówną. Nie ukrywam, że wielki wpływ na decyzję o napisaniu biografii aktora miało nawiązanie przeze mnie kontaktu ze śp. profesorem Antonim Symem, bratankiem Igo Syma, który podzielił się ze mną wieloma cennymi informacjami na temat rodziny Symów i nielicznymi rodzinnymi wspomnieniami na temat Igo, który był „czarną owcą” w rodzinie polskich patriotów.
Wspomniałeś o patriotyzmie, który cechował rodzinę Symów, a przede wszystkim jego starszych braci – Ernesta i Alfreda. Czy mógłbyś powiedzieć coś więcej na temat ich patriotycznej działalności?
Starszy brat Igo Syma, biochemik i enzymolog Ernest Sym, był od 1940 r. zaprzysiężonym członkiem Związku Walki Zbrojnej, a następnie Armii Krajowej jako „prof. Antoni Tulski”. Zajmował się między innymi nielegalną produkcją materiałów wybuchowych i toksyn bakteryjnych dla polskich żołnierzy oraz wraz z żoną Marią ps. „Stasia” brał udział w Powstaniu Warszawskim. Drugi z braci, kompozytor Alfred Sym, był z kolei w czasie I wojny światowej żołnierzem I Brygady Legionów Polskich, a następnie brał udział w obronie Lwowa i wojnie polsko-bolszewickiej. Sam Igo Sym, posługujący się wówczas imieniem Karol, brał zaś udział w walkach o Śląsk Cieszyński – walczył m.in. w bitwie pod Skoczowem w styczniu 1919 r. We wrześniu 1939 r. należał z kolei do Straży Obywatelskiej i pomagał wyciągać spod gruzów zbombardowanych kamienic rannych mieszkańców Warszawy.
Dlaczego zatem po kapitulacji stolicy zaczął werbować aktorów do antypolskiego filmu Heimkehr i stał się organizatorem życia artystycznego pod niemiecką okupacją?
Najprawdopodobniej już w 1937 r. Igo Sym rozpoczął współpracę z niemieckim wywiadem Abwehrą, co miało związek z jego powrotem do niemieckiego kina po sześcioletniej nieobecności. Aktor zagrał główną rolę skrzypka Ferdinanda Lohnera w filmie Serenade, a w rządowym dzienniku III Rzeszy „Der Angriff” ukazała się recenzja: Igo Sym – wspaniały. Pod koniec listopada 1937 r. działacze polskiego wywiadu widzieli go, jak po pierwszej projekcji filmu w Szczecinie (wówczas Stettinie) opłotkami udaje się do siedziby szczecińskiej Abwehry, lecz ich raport został odłożony na półkę i zignorowany. Należy sądzić, że Sym podjął współpracę z Abwehrą, aby przypodobać się ministrowi propagandy III Rzeszy Josephowi Goebbelsowi, a jego działalność w okupowanej Warszawie była realizacją złożonych wcześniej zobowiązań współpracy. Sym był zresztą znakomitym łącznikiem między środowiskiem polskim a austriackim i niemieckim, ponieważ miał w Polsce, Austrii i Niemczech liczne grono znajomych. Poza tym reżyser filmu Heimkehr Gustav Ucicky był reżyserem pierwszych austriackich filmów Syma, więc umieli ze sobą współpracować. Niemieckie władze nie mogły znaleźć lepszego współpracownika w okupowanej Polsce, a i Sym chciał wykorzystać okupacyjne realia do realizacji własnych artystycznych ambicji.
Wspomniany Gustav Ucicky był też reżyserem filmu Café Elektric z 1927 r., w którym Sym występował u boku słynnej Marlene Dietrich. Podobno to właśnie on nauczył ją gry na pile.

ze zbiorów prof. Antoniego Syma
Rzeczywiście Igo Sym był wirtuozem gry na pile i grywał na niej także na planie filmu Café Elektric w Wiedniu w 1927 r. To właśnie dzięki swojej grze na nietypowym instrumencie zwrócił na siebie uwagę przyszłej gwiazdy Hollywood, już wówczas mającej opinię skandalistki. Piękna Marlene, która grała w filmie u boku Syma, zainteresowała się jego grą na pile i poprosiła go o kilka lekcji. Igo nie tylko nauczył ją grać, ale też dał jej na pamiątkę piłę z wygrawerowanym fragmentem piosenki i podpisem: Igo, Vienna 1927. Do dziś znajduje się ona w kolekcji pamiątek po Marlene Dietrich w zbiorach Deutsche Kinemathek w Berlinie i stanowi dowód ich bliskiej znajomości. Chociaż w niektórych publikacjach można znaleźć informację, jakoby miał ich połączyć romans, byli zapewne jedynie bliskimi przyjaciółmi.
W Polsce Igo Sym był z kolei związany z aktorką Iną Benitą, krążyły też plotki o jego romansie z Hanką Ordonówną. Jak wyglądały jego relacje z tymi dwiema niezwykłymi kobietami?
Z Iną Benitą Igo Sym miał dosyć burzliwy romans w latach 1933–1934, po tym jak aktorka rozstała się ze swoim pierwszym mężem Jerzym Tesławskim. Igo i Ina byli dwiema silnymi osobowościami, więc co jakiś czas zrywali ze sobą i na nowo godzili. Nawet po ostatecznym rozstaniu pod koniec 1934 r. pozostali przyjaciółmi. W czasie okupacji Ina wykorzystywała zresztą swoją znajomość z Symem, aby zbierać na jego temat informacje i przekazywać je działaczom polskiego podziemia. Ordonka występowała z kolei z Igo w rewiach i operetkach, a w latach 1935–1936 podróżowali razem z koncertami po całej Polsce. Chociaż w środowisku artystycznym i wśród wielbicieli artystów krążyły plotki o romansie pary, były one zapewne podsycane na potrzeby reklamowe, aby przyciągnąć większą publiczność na ich wspólne występy. W rewiach wcielali się często w parę zakochanych i – jak można wywnioskować z zachowanych fotografii – wypadali w tej roli bardzo przekonująco.
Twoja książka pozytywnie zaskakuje bogatą bibliografią i wieloma przypisami. Z jakich źródeł informacji korzystałeś, pracując nad biografią Igo Syma?
Starałem się sięgać do wielu różnych źródeł, aby możliwie dokładnie odtworzyć niezwykłe życie artysty. Tak jak już wspomniałem, w badaniu genealogii Symów bardzo pomógł mi prof. Antoni Sym, jak również spokrewniona z Symami pani Małgorzata Wojdyło. Cenne wiadomości o służbie wojskowej Syma w czasie I wojny światowej znalazłem w Centralnym Archiwum Wojskowym, o jego małżeństwie z Kuką Fałatówną w Muzeum Historycznym w Bielsku-Białej, a o współpracy aktora z Niemcami i jego likwidacji przez polskie podziemie – w Instytucie Pamięci Narodowej. Z kolei w opisie przebiegu jego aktorskiej kariery bardzo cennym źródłem była dla mnie polska, austriacka i niemiecka prasa, której Igo często udzielał wywiadów i która regularnie publikowała na jego temat nowe informacje. W pracy nad książką konsultowałem się również z filmoznawcami i badaczami Polskiego Państwa Podziemnego, od których otrzymałem wiele cennych informacji i materiałów.

NAC 3/1/0/11/9116
Co najbardziej zaskoczyło Cię w życiorysie Igo Syma?
Na pewno dużym zaskoczeniem była dla mnie jego bardzo duża międzynarodowa popularność na przełomie lat 20. i 30. Dziś jest w Austrii i Niemczech niemal zupełnie zapomniany, a w Polsce znany przede wszystkim ze swojej kolaboracji z okupantem. Tymczasem w okresie swojej największej popularności Sym dostawał listy od wielbicielek z całego świata, a w 1933 r. zajmował drugie miejsce w Polsce pod względem otrzymywanej korespondencji, po marszałkowej Aleksandrze Piłsudskiej. Mało mówi się też o jego działalności muzycznej, a w okresie swojej kariery rewiowej wykonywał wiele różnych utworów, w tym między innymi utwór A Ty mnie nie, czyli polską wersję piosenki Love for Sale, którą obecnie śpiewa Lady Gaga z Tonym Bennettem. Sym był zresztą nie tylko wykonawcą, ale i bohaterem piosenek, w których podziwiano jego urodę i wdzięk, m.in. Nikodem i Moja gwiazda. Okupacyjna działalność aktora sprawiła jednak, że nie chciano o nim mówić, a jego obecność w polskiej kulturze międzywojnia była marginalizowana.
Sprawie śmierci aktora z rąk polskiego podziemia poświęcasz kilka rozdziałów, sugerując, że była to likwidacja bez wyroku sądowego. Na jakiej podstawie podjęto więc decyzję o jego zastrzeleniu?
Nie ma wyroku na Igo Syma wśród dokumentów Sądu Kapturowego przy Komendzie Głównej ZWZ, a to właśnie on wydawał wyroki na kolaborantach przed powołaniem Wojskowych Sądów Specjalnych w listopadzie 1941 r. Z listu znającego sprawę Syma pułkownika Jana Rzepeckiego do redakcji „Pamiętnika Teatralnego” z listopada 1963 r. wynika, że do zabicia aktora wystarczyła wyłącznie decyzja komendanta okręgu, czyli pułkownika Zdzisława Zajączkowskiego. Śmierć Igo Syma nie została jednak dobrze przyjęta przez przedstawicieli rządu londyńskiego, którzy uważali, że to nie był odpowiedni moment na jego likwidację, a sama akcja wiązała się ze zbyt dużymi represjami ze strony okupanta. Pułkownik Zajączkowski został zresztą niedługo po śmierci aktora przeniesiony na mniej eksponowane stanowisko, ponieważ krytykował Komendę Główną za uległość wobec generała Władysława Sikorskiego i innych przedstawicieli emigracyjnych władz.
Wspomniałeś o represjach ze strony niemieckich władz po śmierci Igo Syma. Na czym one polegały?
Cztery dni po zabójstwie aktora 21 osób zostało rozstrzelanych w Palmirach, a w kolejnych dniach aresztowano kilkunastu polskich aktorów, z których pięcioro – Zbigniew Sawan, Stefan Jaracz, Leon Schiller, Bronisław Dardziński i Tadeusz Kański – trafiło do obozu koncentracyjnego Auschwitz. Wysłano też list gończy za aktorem Dobiesławem Damięckim i jego ciężarną partnerką Ireną Górską, których niesłusznie posądzano o udział w zabójstwie. Do dziś historycy oraz badacze dziejów teatru i kina zastanawiają się, czy decyzja o likwidacji Syma była słuszna. Wcześniej też likwidowano kolaborantów, ale dyskretniej, zwykle przy pomocy trucizny, żeby uniknąć odwetu ze strony okupanta. Likwidacja Syma miała być pierwszym głośnym świadectwem działalności polskiego podziemia. Czy odbyła się we właściwym momencie i czy była konieczna? To pytanie pozostawiam otwarte dla czytelników książki.
Czy mógłbyś zdradzić swoje plany wydawnicze na najbliższy czas?
Pracuję obecnie nad książką poświęconą uczestniczkom przedwojennych konkursów piękności ze szczególnym uwzględnieniem wyborów Miss Polonia. Nie jest to jedyna rzecz, którą się zajmuję, ale na razie nie zamierzam więcej zdradzać. Mogę tylko dodać, że biografia Igo Syma nie jest moją ostatnią biografią przedwojennej gwiazdy i już zaczynam badać losy kolejnego aktora czasów II Rzeczypospolitej.
Zdjęcia wprowadzające: Igo Sym. NAC sygn. 3/1/0/11/9122