Krótki wykład o sztuce kochania wygłasza Baśka Orwid
„Kino”
3 grudnia 1933, nr 49

„Kino” 1931, nr 21
– Czy nie zechciałaby pani, panno Basiu, podzielić się ze mną swoimi spostrzeżeniami, w jaki sposób należy postępować z mężczyzną, którego się kocha lub na którym kobiecie bardzo zależy?
– Chętnie. Przede wszystkim główna zasada, według starego i mądrego przysłowia: milczeć! Mało mówić, za to dużo słuchać, co on mówi i notować sobie w pamięci swoje uwagi i spostrzeżenia o jego upodobaniach, nawyknieniach, charakterze i inteligencji. Przestudiować go od strony psychologicznej i powziąć plan, w jaki sposób postępować, aby go sobie zjednać. Ale równocześnie nie pozwolić górować nad sobą. Dalej, kobieta nie powinna być zbyt dobra, ani „słodka” dla mężczyzny. To dziś nie popłaca. Niech Bóg broni smarować mu chleb masełkiem lub słodzić herbatę, gdyż może oburknąć, że herbata jest zimna, lub masło nieświeże. A do tego nie wolno dopuścić…
– Do czego? Do zimnej herbaty i nieświeżego masła? Kobieta musi być gospodarna – to jej powinność.
– Ja jestem innego zdania. Dalej: kobieta kochająca nie powinna nigdy narzucać się mężczyźnie, na którym jej zależy, ale nie powinna też swoim zachowaniem zniechęcać І odpychać go, gdyż chłód czy choćby tolerancja jest… zaraźliwa.
– A więc złoty środek?
– Pan mi przerywa. Kobieta powinna interesować się zawodem wybranego mężczyzny i w miarę możności – pomagać mu w pracy.
– A nieporozumienia?

„Przed zwierciadłem” 1932, nr 3
– Jestem raczej zwolenniczką kłótni, niż obojętnego milczenia. Jeśli kobieta nie jest zadowolona z jakiegoś postępku mężczyzny, powinna mu o tym powiedzieć, nawet wykłócić się z tego powodu, ale nie zamykać się w sobie, gdyż to źle wpływa na wzajemny stosunek i oziębia uczucie. Jeśli kobieta spostrzega, że mężczyzna jest egoistą, powinna starać się wykorzenić zło dobrocią i okazywać mu różne, drobne i małe świadczenia, choćby wymagały nawet poświęceń. Niechaj widzi dobroć kobiety. Najgorszego mężczyznę można zamienić w dobrodusznego człowieka, okazując mu dużo serca. Jeśli jednak, mimo wysiłków, mężczyzna nie zmieni się i jest w dalszym ciągu zły i nie dba o kobietę – trzeba odejść, gdyż w przeciwnym razie czeka ją tylko płacz i zgryzoty.
– A jeśli kobieta kocha?
– Gdy mimo to kobieta kocha i nie czuje się na siłach zerwać – niech cierpi, ale niechaj nie obwinia losu…
– Co pani powie o zazdrości?
– Nigdy nie zaszkodzi szczypta zazdrości, Jeśli mężczyzna spostrzeże, że dama jego serca podoba się innym, z pewnością będzie dla niej lepszy i milszy. Bowiem miłość mężczyzny potrzebuje i czasu do czasu bodźca, aby nie przejść w monotonię. Oto hasto: podobaj się innym, bądź przez nich pożądana, a będziesz gorąco kochana przez niego.
– A kwestia zdrady?
– Nie wolno zdradzać! To ohydne i dowodzi tchórzostwa! Kobieta powinna mieć odwagę jasno i szczerze postawić każdą kwestię, a nade wszystko – umieć powiedzieć „żegnaj”. Taką kobietę uszanuje każdy mężczyzna!
– Pędzę do redakcji powtórzyć wszystkim Czytelniczkom cenne wskazówki, jakie przed chwilą usłyszałem od pani, panno Basiu.
(m s.)
Baśka robi mi zawód!
„Kino”
24 grudnia 1933, nr 52

fot. Jerzy Benedykt Dorys
źródło: Polona
– Panno Basiu! śliczna Panno Basiu! Et tu Bruta… contra me! Nie żal ci starego romantyka-idealisty, który był i mimo wszystko jest dalej pewny, że nie tylko urodą, ale Inteligencją, dobrym smakiem, taktem i dystynkcją, stoisz o całe niebo wyżej od tuzina różnych dziewczątek, uważających, że para zgrabnych nóg i bogaty przyjaciel wystarczają, aby zrobić karierę na ekranie.
A tymczasem ten wywiad… Takie właśnie brutalne przebudzenie. Więc i Ty pleciesz trzy po trzy o małżeństwie, o zdradzie, o miłości, z którą trzeba się bawić w kotka i myszkę, – zwykłe smalone duby, które przed Tobą opowiadało już sto innych gwiazd i gwiazdeczek. Myślałem, że powiesz co mądrzejszego, bo stać Cię na to, Baśko Orwid.
Niedawno jedna z Twoich ekranowych siostrzyc powiedziała nam, że ulubione miasto to Warszawa, ulubiony kolor – czarny, niebieski i perłowy (co za bogactwo barwy), ulubiony autor – Galsworthy (ciekawym bardzo dlaczego?!), że bardzo chciałaby mieć dzieci, a w końcu dowiedzieliśmy się, że „miłość przemija, bo powszednieje i dlatego małżeństwa nie powinny mieszkać razem, by sobie nie spowszednieć”.
Psiakość! Jak to, kochać się, być małżeństwem, mieć dzieci i nie mieszkać razem??
Więc ja czekałem, Panno Basiu, że właśnie na to odpowiesz. Mądrze, bezpretensjonalnie i z sensem, że miłość, małżeństwo i macierzyństwo to są rzeczy za poważne, by robić z nich szopkę na wywiadach, że sprawa koloru, psa, miasta i przesądu — to patentowane bzdury, na które człowiek inteligentny nie odpowiada. I w końcu jedno z dwojga: albo powiedziałabyś coś treściwego o grze, o doborze scenariuszy, o stronie duchowej filmu, o psychice artystów, o reżyserii, o innych kwestiach kinowych czy społecznych, wesołych lub smutnych, albo powiedziałabyś Twemu „wywiadowcy”: – Czy pan czytał w 47 numerze „Kina” artykulik pod tytułem Najgłupsze pytania? Jeśli tak, to proszę pytać mądrzej, albo dać mi spokój.
Ale Ty, Panno Basiu złota, zaplątałaś się w sprzecznościach, jak jedna z Twoich koleżanek, co najpierw powiedziała, że stała się modelką, by uwolnić się od natarczywości mężczyzn, a potem, że właśnie zaczyna karierę filmową, a może i teatralną. To tak, jakby ktoś, chcąc uniknąć frontu, przeniósł się z taborów do lotnictwa…

„Kalendarz Wiadomości Filmowych” 1929
Więc uważasz, że nie można mężczyźnie pozwolić górować nad sobą, że można być dlań za dobrą, nie trzeba być gospodarną, ale należy wzbudzać w nim najbrzydszymi drogami zazdrość?! Bo podobno tylko taki sponiewierany i na wodzy trzymany mężczyzna – będzie znał cenę swej miłości…
Brrr! Panno Basiu! Nie chcę być niedyskretny. Ale jeśli prawisz z doświadczenia, to jakich strasznych musiałaś znać mężczyzn! Wstydzę się za nich – ja stary. I pocieszam się, że prawisz o tych rzeczach, jak ślepy o kolorach. Jak pensjonarka, co przeczytała Karin Michaelis i z poważną minką prawi na tematy, o których w praktyce nie ma pojęcia…
No, a potem oczywiście – sama sobie przeczysz, twierdząc, że trzeba okazywać mężczyźnie różne świadczenia, starać się zjednać go dobrocią, posuwać się nawet do poświęceń. Więc cóż u licha? Albo starosta, albo kapucyn!
Gdybyś była moją córką, dałbym ci za ten wywiad baty. Bo, mimo wszystko, wierzę i jestem pewny, że stać Cię było na coś więcej. Na wiele więcej. Musiałaś być tego dnia w złym nastroju i po prostu nie chciało Ci się myśleć. Albo może spieszyło Ci się bardzo.
W każdym jednak razie nie rób mi więcej takiego zawodu i popraw się, Panno Basiu. Ja wierzę, że z młodych gwiazd polskiego filmu Ty właśnie masz wszelkie dane, by wyjść na ludzi. Jesteś inteligentna, taktowna, skromna naprawdę. Nie martw się więc że dość często nie filmujesz. Znam utalentowaną artystkę, z którą w teatrze dzieje się tak samo. Znam niejeden artystyczny scenariusz, którego nikt nie chce realizować. Signum temporis. Ale to minie. Minąć musi! A wówczas będzie i na naszej ulicy święto, Basiu droga.
Przedtem jednak musisz być grzeczna I już nigdy nie dawać takich niemądrych wywiadów.
Jim Poker
Adam Brodzisz w obronie Baśki Orwid
„Kino”
14 stycznia 1934, nr 2

„Kino” 1932 nr 2
– Czytał раn wywiad z Baśką Orwid o sztuce kochania? – zwracam się do Adama Brodzisza.
– Czytałem
– A felieton Jima Pokera?
– Również.
– I?
– Poker nie ma racji. Przede wszystkim coś pokręcił. W wywiadzie była mowa o systemie postępowania z mężczyzną, którego kobieta kocha, o nieporozumieniach między nimi, o zazdrości, o zdradzie, a więc o sprawach najistotniejszych, a nie, jak Poker uszczypliwie wytknął, o ulubionych kolorach, psie, mieście i przesądach. Widocznie nie przeczytał uważnie wywiadu. Zresztą na temat doboru scenariuszów, stronie artystycznej filmu, psychiki artystów łub reżyserii – padło już wiele banałów. Cóż może artysta powiedzieć o doborze scenariusza? Że jest nieciekawy, mdły i banalny? Cóż mu to pomoże? Widocznie pan Poker nie wie o komercjalizacji sztuki, nie wie, że scenariusz wybiera ten, kto daje pieniądze na film. A taki przeważnie tyle ma pojęcia o sztuce, ile ja o hodowli kaktusów. To samo dzieje się ze stroną artystyczną filmu i reżyserią. Reinhardtów i Schillerów filmu jeszcze niema. Rzadko się zdarza, aby reżyser filmowy dyskutował z aktorami o nastawieniu psychicznym każdej postaci. Aktor pracuje fragmentami i często nawet nie zna całej treści scenariusza. Musi się jedynie zadowolić krótką informacją o swojej roli. A czyż jest na to jaka rada? Nie ma! Producent i reżyser są tu wszechwładnymi panami. „Oni wiedzą lepiej”… , więc po co mówić o sprawach nierealnych?
– Proszę mi zatem powiedzieć, jak powinien postępować mężczyzna wobec kobiety, którą kocha?

pocztówka
– Pierwsza zasada: musi być szczery. To nie banał. Niestety, nie wszyscy mężczyźni tak postępują. Fantazjowanie i stosowanie różnych systemów do pozyskania względów kobiety leży często w charakterze mężczyzny. Nie zawsze jednak ze złej woli. Czasem dla „teatralizacji” życia, czasem jako środek przeciw konkurentom. I to i tamto – nie jest szlachetne. Bowiem szczerość jest formą uczciwości. A szlachetny mężczyzna musi być prawdomówny.
– A zazdrość?
– Nie powinien jej okazywać. To jest reguła! Gdy ma kobiecie coś do zarzucenia – winien jej to powiedzieć szczerze. Winien przy tym być wyrozumiały i rycerski.
– Pan mówi o idealnych mężczyznach.
– Każdy z nas winien starać się być nim, w przeciwnym razie „gra nie warta świeczki”. Mężczyzna musi kobiecie imponować, śmiało to twierdzę: winien imponować: rozumem, inteligencją czy szlachetnością. W tym jego siła. A czym że innym jest wyrozumiałość i rycerskość, jak nie siłą ducha?
– A gdy te wszystkie środki zawiodą?
– Znów trzeba okazać siłę. Tym razem inną: rezygnację. Powinien odejść.
– A jeśli kocha?
– Niechaj cierpi w milczeniu. To heroizm, na który mężczyzna musi umieć się zdobyć.
(m. s.)