Grzegorz Rogowski
Od wielu lat krąży informacja o tym, że premiera Czarnych diamentów Jerzego Gabryelskiego odbyła się dopiero 12 grudnia 1981 roku, co nie jest do końca prawdą. Oczywiście, punkt widzenia zależy od tego co mamy na myśli mówiąc „premiera”.
Film Czarne diamenty został ukończony w całości na długo przed wybuchem wojny. Pierwotna premiera obrazu planowana była na 15 marca 1939 roku, ale została podobno zablokowana przez Józefa Lejtesa, który pracował nad konkurencyjnym obrazem Inżynier Szeruda. Z tego powodu dopiero w sierpniu cenzura przy Centralnym Biurze Filmowym dopuściła obraz na ekrany dla widzów powyżej 14 roku życia. Chwilę później wyznaczono nową datę premiery – początek września 1939 roku w warszawskim kinie Colloseum przy ul. Nowy Świat 19.
O filmie było jednak głośno jeszcze przed pierwszym pokazem dla publiczności. Czarne diamenty razem z Robertem i Bertrandem Krawicza oraz krótkometrażówką Polska w Gdańsku Bilażewskiego miały zostać zaprezentowane na pierwszym międzynarodowym festiwalu filmowym we francuskim Cannes. Przygotowania do wydarzenia przerwała jednak wojna, a inauguracja festiwalu miała miejsce dopiero w 1946 roku.
W czasie okupacji niemieckiej film Gabryelskiego nie był pokazywany. Co jednak ważne, przetrwał ją niemal kompletny! Zaraz po zakończeniu działań wojennych w Polsce nie produkowało się praktycznie filmów. Trudno było również sprowadzać je z zagranicy. Z tego powodu wyświetlało się wszystko to co ocalało – w tym Czarne diamenty. Film pokazano pierwszy raz szerokiej publiczności w kinie Oświatowy w Łodzi 12 sierpnia 1946 roku. Chwilę później, 19 września odbył się kolejny pokaz w Sopocie.
Mało prawdopodobna jest także informacja dotycząca wstrzymania filmu przez bierutowską cenzurę. Po napływie nowych filmów do kraju na początku lat 50-tych, o tych przedwojennych zwyczajnie zapomniano. Były traktowana jak „starocie” oraz sanacyjne relikty. W tym procesie wypierania dokonań przedwojennej kinematografii nie uczestniczył jednak urząd cenzury. Czarne diamenty doskonale przecież wpisywały się w socjalistyczną ideologię – spółdzielnia robotników broniąca narodowego kapitału przed zakusami imperialistów. Dlaczego więc miałyby zostać zablokowane?
Film trafił do Filmoteki Narodowej (wówczas jeszcze Centralne Archiwum Filmowe) w 1956 roku. Od tego czasu oryginalna kopia nitro była jeszcze kilkukrotnie pokazywana m. in. w warszawskim kinie Iluzjon w 1957 i 1958 czy w Żarach w 1963 roku. Jak więc łatwo zauważyć, pokazy te były skutkiem stalinowskiej odwilży w Polsce z roku 1956. Na ekrany powróciło wówczas wiele przedwojennych filmów, które nie były pokazywane od końca lat 40-tych.
Bardzo ciekawa jest natomiast sprawa zagranicznej premiery Czarnych diamentów, która odbyła się 30 maja 1975 roku w Toronto, w kinie Brighton. W prasie podkreślano, że pokazana tam kopia będzie tą, którą udało się wywieźć tuż przed wybuchem wojny do Stanów Zjednoczonych. Oznaczałoby to, że przynajmniej do lat 70-tych istniały dwie kopie filmu: polska i amerykańska. Co stało się z tą wyświetlaną w Toronto? Nie wiadomo. Jest jednak możliwe, że informacja była jedynie zwykłą dziennikarską nierzetelnością, a kopia tak naprawdę nadeszła z Polski, co jest jednak o tyle mało prawdopodobne, że powszechną praktyką na pokazach polonijnych w tamtym okresie było korzystanie z taśm dostępnych na terenie Ameryki Północnej.
Na temat „premiery” z 1981 roku milczy jeden z największych dzienników śląskich „Trybuna Robotnicza”. Jedynie z Internetu dowiadujemy się, że miała miejsce 12 grudnia przy udziale żony Gabryelskiego w katowickim kinie Światowid. Najprawdopodobniej, aby uatrakcyjnić pokaz organizatorzy, znając burzliwą historię produkcji ogłosili, że będzie to premiera, której film nie miał przed wojną, pomijając fakt, że był on już wielokrotnie pokazywany. Stąd później mylne przekonanie, że film dziesiątki lat przeleżał nieruszony w archiwum Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego, czy też, że znalazł się na celowniku cenzury, która zrobiła z niego tzw. „pułkownika” (zrealizowany film, niedopuszczony do dystrybucji przez cenzurę).
Jedno pozostaje natomiast pewne – film Gabryelskiego jest jedną z najlepszych polskich produkcji przedwojennych.