Humorystyczny proces w sądzie grodzkim
„Ilustrowana Republika”
30 grudnia 1934, nr 358
W małej sali sądu grodzkiego w Warszawie odbył się humorystyczny proces, z którego śmieje się cała Warszawa. Oskarżycielem był gorący kinoman, niejaki Piotr Bojanowski, pozwanym właściciel kinoteatru Stella na Żoliborzu, w wyroku zaś sąd potępił… polską produkcję filmową.
Tło sprawy było następujące: kinoteatr Stella zakontraktował znany film Blond Venus i ufny w wdzięki boskiej Marleny Dietrich ogłosił w kolportowanych ulotkach, że przeznacza 500 złotych nagrody dla tego, kto w kinie jego widział kiedykolwiek piękniejszy obraz.
To pięćset złotych to – naturalnie – bujda na resorach. Któżby brał takie zapewnienia na serio? Zresztą, trzeba przyznać, że Blond Venus istotnie mogła być uważana za szczytowy punkt repertuaru Stelli, która na ogół zadawalała się produkcją dalszych kategorii.
Mimo to znalazł się ktoś, kto przyjął historię z pięciuset złotymi na serio, a przy czym wcale nie dał się uwieść czarowi Marleny. Człowiekiem tym był Piotr Bojanowski, który uznał, że Marlena ani się umywa do naszej rodzimej Jadwigi Smosarskiej, a Blond Venus jest filmem znacznie gorszym od Księżnej Łowickiej.
Oczywiście – pięciuset złotych nie otrzymał. Właściciel Stelli wyśmiał go i powiedział, że jedynym filmem, który mógłby iść w zawody z Blond Venus jest grany dwa tygodnie przedtem Człowiek małpa, ale przecież… damy małą pierwszeństwo.
Pan Bojanowski jest jednakże człowiekiem zasad. Skoro raz uznał, że Księżna Łowicka jest filmem piękniejszym od Blond Venus to postanowił dowieść swej słuszności choćby drogą sądową i wystąpił ze skargą, domagając się powołania ekspertów dla ustalenia, który film jest bardziej wartościowy. Jednocześnie zaznaczył, że nie chodzi mu o interes, lecz o zasadę, gdyż zamierza pieniądze przeznaczyć na powodzian.
Ale sąd nie na żarty przeraził się perspektywy oglądnięcia Księżny Łowickiej i postanowił pozew pana Bojanowskiego, jako bezzasadny oddalić.
W ten sposób wyrządzono filmowi polskiemu leszcze jedną wielką krzywdę. Sąd uznał, że nie warto nawet powoływać eksperta celem rozstrzygnięcia problemu i bez dyskusji, nie bacząc na piękny cel, który przyświecał powodowi, postanowił uznać wyższość Blond Venus nad Księżną Łowicką. Podobno Jadwiga Smosarska tak się tym przejęła, że postanowiła sfinansować apelację pana Bojanowskiego.
Sic.
Niebezpieczna reklama kina. Widz żąda od dyrekcji 500 zł.
„Dzień Dobry”
6 lipca 1935, nr 185
P. Michał Snarski wystąpił do sądu z pozwem, nic mającym jeszcze precedensu, skarżąc dyrekcję kina Stella na Żoliborzu o 500 zł z tytułu obietnic, zawartych w ulotce reklamowej.
Kino Stella rozrzucało ulotkę, w której obiecywało 500 zł każdemu, kto udowodni, że na Żoliborzu był wyświetlany takiej artystycznej wartości obraz jak Tańcząca Venus, który jest właśnie w programie tego kina.
P. Snarski pisze w swym pozwie, iż od trzech lat bywa na Żoliborzu w kinie Mars i widywał tam obrazy, które wyżej stawia pod względem artystycznym, niż Tańcząca Venus. Do rzędu tych należą Księżna Łowicka, Każdemu wolno kochać, Pod Twoją obronę, Syn dżungli.
Dla udowodnienia, że istotnie tak jest, p. Snarski wnosił o przesłuchanie ekspertów.
Sąd grodzki pretensje p. Snarskiego oddalił, podając w uzasadnieniu, że w ulotce brak zamiaru wywołania skutku czynionej obietnicy. To nie jest wiążąca oferta, lecz po prostu posunięcie reklamowe i gdyby tego rodzaju obietnice, zawarte w afiszach, a obliczone jedynie na przyciągnięcie uwagi widza, miały być realizowane, wiele firm zostałoby zrujnowanych.
P. Snarski zaapelował, przy czym zaznacza, że wyprocesowaną ewentualnie kwotę przeznacza na powodzian i wywodzi co następuje: obietnice czynione przez kino skłaniają widza do oglądania obrazu i przynoszą przedsiębiorstwu korzyści, a zatem kto wykona warunki w tych obietnicach zawarte, ma prawo do zaoferowanej mu rekompensaty.
W sądzie okresowym, do którego sprawa przeszła, następuje sensacja, bowiem sąd przyznaje słuszność p. Snarskiemu w pierwszym etapie postępowania apelacyjnego. Wniosek o przesłuchanie ekspertów został przez sąd uwzględniony, przy czym powołano w tym charakterze pp. Alfreda Bęczkowskiego i Kończyca.
Zdjęcie wprowadzające: od lewej: Julian Żurowski, Jadwiga Smosarska, Stefan Jaracz i Jan Szymański w filmie Księżna Łowicka (1932). Prawa do zdjęcia: domena publiczna / zasoby Filmoteka Narodowa – Instytut Audiowizualny (FINA).