Charlie Chaplin w anegdocie

Genialny artysta i reżyser filmowy Charlie Chaplin opowiadał kiedyś:
– Wysiedliśmy pewnego razu z metro, gdy nagle poczułem w kieszeni jakiś cięż­ki przedmiot, który okazał się wspania­łym zegarkiem. Udałem się więc na poli­cję, złożyłem odpowiedni meldunek i od­dałem zegarek. Nie chciano mi wierzyć, przypuszczając, że jest to z mojej strony jakiś kawał reklamowy. Ale już nazajutrz otrzymałem list tej treści:
– Drogi panie Chaplin! Piszący te sło­wa jest zawodowym „doliniarzem”. Wczo­raj „pracowałem” w metro i ledwie zdą­żyłem wyciągnąć złoty zegarek, gdy zo­baczyłem pana. Będąc wielkim wielbicie­lem pańskiego talentu, proszę pana o przyjęcie tego daru z taką samą rado­ścią, z jaką go włożyłem do pańskiej kie­szeni”.
– Przez rok przeleżał zegarek na policji, a ponieważ nikt się po niego nie zgłosił, odesłano mi go z powrotem. Odtąd noszę go stale.

* * *

Chaplin pewnego dnia szedł na prze­chadzkę z ulubionym pieskiem. Po drodze spotkał jedną znajomą, osobę odzna­czającą się niebywałą wprost smukłością. Uradowana ze spotkania dama już z da­leka skinęła na artystę i wołaniem przy­zywała go do siebie. Podrażniony tym gestem pies rzucił się na znajomą. Cha­plin przepraszał:
– Proszę wybaczyć pieskowi, ale po­kusa dla niego była zbyt wielka, on nigdy nie widział na raz tyle kości!

* * *

Gdy Chaplin chciał się rozwieść ze swą pierwszą żoną, z którą pożycie nie należało do najszczęśliwszych, ta powiedziała:
– Jeżeli rozstaniesz się ze mną, na pewno już nigdy drugiej takiej żony nie będziesz miał.
– Już to jedno jest wystarczającym powodem, aby się z tobą rozwieść — odrzekł Chaplin.

* * *

Chaplin lubi chodzić do kina na nieme filmy. Gdy go zapytano, dlaczego nie chodzi na dźwiękowe, odpowiedział:
– Niemy film jest wyjątkową okazją do oglądania cudów, nie spotykanych w życiu. Na przykład, zawsze ogromnie się cieszę, gdy w niemym filmie widzę kobiety, które otwierają usta i… nic nie mówią.

* * *

Gdy angielski premier Mac Donald po skończonej sesji gabinetu, na której prze­prowadzono rozwiązanie parlamentu, opuszczał budynek, spotkał Chaplina.
– Co pan porabia, drogi Charlie? – zapytał Mac Donald.
– Myślę nad nowym filmem! A pan? Podobno pan również przygotowuje na dzisiaj wielkie widowisko? Czy to praw­da?
– Możliwe – odrzekł premier z west­chnieniem – ale cóż, my politycy nie możemy sobie naszych scen i scenariuszy obmyśleć – tak jak wy artyści!
– Dlatego też wasze sztuki nie podo­bają się publiczności – odciął się Chaplin.

* * *

Aktorka zwierzyła się kiedyś Chaplinowi ze swych małżeńskich kłopotów:
– Niedawno uderzyłam męża w głowę butelką od szampana. Sądziłam, że po tym ode mnie odejdzie, on tymczasem jeszcze bardziej za mną szaleje!
– Widocznie uderzyła go pani w takie miejsce głowy, że zgłupiał do reszty.

* * *

Profesor Einstein chętnie oglądał filmy Chaplina i wielką sympatią obdarzał komiczną postać mistrza ekranu. Kiedyś na­pisał do Chaplina: „Podziwiam pańską sztukę, film Gorączka złota zrozumiały jest na całym świecie, a Pan sam będzie sławnym człowiekiem… Einstein”.
Na to odpowiedział Chaplin uczonemu:
– Ja Pana jeszcze więcej podziwiam, Pańskiej teorii względności nikt na świe­cie nie rozumie, niemniej jest pan sław­nym człowiekiem. Pański Chaplin”.

* * *

Na początku swej kariery Charlie Chaplin pracował w podmiejskim teatrzyku w Londynie. Ponieważ budynek roił się od szczurów, właściciel teatru wciąż rozpaczał:
– To straszne! Jak pozbyć się tej plagi?!
Któregoś razu Chaplin słysząc te słowa, odparł:
– Niech pan da im moją gażę, wtedy na pewno szybko zdechną z głodu!

* * *

Pewnego razu Charlie Chaplin brał udział w naradzie filmowej. Dzień był upalny, parny i muchy dokuczały niemożliwie. Jedna szczególnie natrętna brzęczała koło ucha Chaplina. Artysta opędzał się kilka razy, wreszcie ziryto­wany poprosił o klapkę. Dyskusja toczy­ła się dalej, a Chaplin siedział z klapką, śledząc uważnie lot muchy. Trzy razy trzepnął i trzy razy chybił. W końcu mu­cha usiadła tuż przed nim. Chaplin przy­czaił się, ostrożnie podniósł klapkę, wyce­lował… i odłożył klapkę na bok.
– Dlaczego nie zabiłeś jej? – pyta zdziwiony sąsiad.
Chaplin wzruszył ramionami:
– To nie była ta mucha!

* * *

Chaplin bardzo długo pracuje nad swymi filmami, pragnąc, by każdy był „niedości­gniony”.
Gdy jedną z jego partnerek zapytano:
– Jakże posuwa się robota przy nowym arcydziele Chaplina?
Aktorka odpowiedziała:
– Jestem zrozpaczona: nie wiem, czy zostanie ukończony film, zanim się zestarzeję.

* * *

Amerykańska firma produkująca kapelusze, aby zareklamować swój towar, rozlepiła na ulicach Nowego Jorku plakaty z napisem:
„Kapelusze Mac Allistera są najlepsze, czego dowodem jest fakt, iż nosi je sam Chaplin!”.
Następnego dnia konkurencyjna firma na plakacie dopisała: „…i dlatego cały świat się z niego śmieje”.

* * *

Początkująca aktorka zwierzyła się Charliemu Chaplinowi, że do tej pory nie wie, co to jest trema. Aktor wysłuchawszy aktorki, rzekł ze zrozumieniem:
– Mam nadzieję, że kiedyś pani się dowie. Cóż, trema przychodzi wraz z talentem…

* * *

Gdy Charlie Chaplin był bardzo popularny, ogłoszono konkurs na jego sobowtóra. Znany z poczucia humoru aktor, wziął udział w konkursie.
Zajął trzecie miejsce.

* * *

Ilekroć Charlie Chaplin był w Genewie, zawsze mieszkał w tym samym hotelu. Któregoś razu opuszczając hotel, dał portierowi dwadzieścia franków napiwku.
Portier poskarżył się aktorowi:
– W zeszłym miesiącu dał mi pan pięćdziesiąt franków napiwku, żebym wypił za pańskie zdrowie.
– To prawda, ale obecnie czuję się już znacznie lepiej.

* * *

Rollie Totheroth był długoletnim operatorem Chaplina. Podczas kręcenia Paryżanki doszło między nimi do jednej z wielu kłótni. Robinson, opierając się na wspomnieniach Rolliego, tak to opisał:
„Chaplin w przypływie złego humoru, upierał się, że zdjęcia są nieostre, choć najoczywiściej nie były. «Jeżeli uważasz, że są do niczego» – powiedział Totheroth – «lepiej znajdź sobie innego faceta.» «Masz rację» – odpowiedział Chaplin i rozeszli się w furii”. 
Sprawa skończyła się po „chapliniowsku”: „Następnego ranka siedziałem na ławce, gdy Charlie zamiast jak zwykle wjechać przez główną bramę, wszedł do swego biura bocznymi drzwiami. Ja siedziałem na ławce na zewnątrz. Wyszedł dał mi znak, abym się zbliżył, odwrócił się, wypiął tyłek i powiedział: «Kopnij mnie w dupę, Rollie.» I zrobiłem to”.

* * *

Kiedy Chaplin przyjechał do Francji w 1921 roku, zwrócił się do niego z prośbą o wywiad jeden z licznych paryskich reporterów. Reporter bardzo słabo władał językiem Szekspira i nie mogąc prawie nic zrozumieć z tego, co mu opowiadał Chaplin, przepraszał go mocno za swą nieumiejętność językową. Chaplin jednak odpowiedział mu na to z uśmiechem: „Ależ przeciwnie, to ja bardzo pana przepraszam, bo ja widocznie źle mówię po angielsku, skoro rozumiem wszystko, co pan do mnie mówi, a pan nie może zrozumieć tego, co ja mówię!”.

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments