Mirela Tomczyk
29 czerwca 2019 roku
Ares pojawił się w filmie Niedorajda z 1937 roku, w którym zagrał towarzysza niedoli głównego bohatera – Florka. Tytułowego niedorajdę zagrał Adolf Dymsza, który chętnie się fotografował z wilczurem i dlatego przez wiele lat był uważany za właściciela psa. Ale okazało się, że prawda jest trochę inna…
Ares należał do Józefa Berezeckiego, który mieszkał z rodziną w Zaleszczykach i był żołnierzem Korpusu Ochrony Pogranicza. Do spotkania obu panów, które potem przemieniło się w wieloletnią przyjaźń, doszło pewnego słonecznego dnia na plaży w Zaleszczykach. Ares był posłusznym i inteligentnym psem, więc Józef Berezecki chętnie wysyłał pupila na „łowy leżakowe”. Gdy jakaś osoba opuszczała swój leżak, by popływać, Ares przynosił zdobycz właścicielowi. Podpatrzył to Dymsza i od tego czasu panowie razem już robili żarty, wysyłając Aresa do wody, aby ratował co ładniejsze plażowiczki.
W jednym z listów wysłanych do Józefa Berezeckiego Dymsza napisał, że Ares „zachowywał się wzorowo” podczas podróży i dodał, że „pies jest kochany przez całą Warszawę”. Aktor zabrał wtedy wilczura na plan filmowy Niedorajdy, a gdy zdjęcia się zakończyły, odwiózł go właścicielowi. Trzeba dodać, że pies-aktor był pełnoprawnym członkiem ekipy filmowej, dostawał nie tylko pełną miskę, ale i dzienną gażę, która przysługiwała każdemu aktorowi. Oznacza to, że Józef Berezecki podpisał z wytwórnią Rex-Film umowę. Szkoda, że się nie zachowała…
Ares miał zagrać w jeszcze jednym filmie z Adolfem Dymszą jesienią 1939 roku. Aktor znowu przyjechał po swojego ulubieńca do Zaleszczyk (najprawdopodobniej spędzając tam kolejny urlop) i przywiózł go do Warszawy, ale wybuchła wojna, film nie powstał, a pies już nie wrócił do domu…
Ares był nietuzinkowym zwierzęciem. Był, wraz ze swoim panem, żołnierzem Korpusu Ochrony Pogranicza i przeszedł odpowiednie przeszkolenie wojskowe. Towarzyszył Józefowi Berezeckiemu w patrolach i ćwiczeniach wojskowych, co widać na wielu zdjęciach.
Wnuczki Józefa Berezeckiego – dzięki uprzejmości których publikujemy te zdjęcia – Pani Maria Berezecki Mårtensson i Pani Dorota Patrycja McGinnis, wspominają, że dziadek uwielbiał Aresa i często go fotografował, a gdy rodzina przenosiła się po wojnie do Wrocławia, to wśród niewielkiego dobytku znalazły się właśnie fotografie z ulubieńcem…
P.S. Roman Dziewoński powiedział nam, na pytanie o Aresa, że nie do końca jest pewny, ale z tego co pamięta, pies spędził całą wojnę z rodziną Dymszów i odszedł z tego świata ze starości.