Clark Gable - król Hollywood.

Bezzębne ‘brzydkie kaczątko’ z paradontozą, które okrzyknięto „królem Hollywood”, a ukoronowaniem tego miana była rola w ekranizacji bestsellera wszech czasów… Choć jego życie było jak film… Pięciokrotnie żonaty – swoją wielką miłość miał tylko jedną – po jej tragicznej stracie zaciągnął się do wojska w nadziei, iż pożoga wojenna połączy go z ukochaną. Tak się jednak nie stało i „król” powrócił do fabryki snów… Córkę Judy spotkał raz, nie mogąc ujawnić jej swego biologicznego ojcostwa… Swego jedynego syna nie zdążył ujrzeć…
Shirley Temple - z Hollywood do wielkiej polityki.

Słodka dziewczynka z blond kędziorkami. Uosobienie niewinnego aniołka, łagodzącego największych twardzieli cudną piosenką. W Polsce, jej wielkim fanem był amant naszego kina – Aleksander Żabczyński, który w Shirley widział niewinność i czar, jakiej starszym podlotkom już zaczynało brakować…
I nic dziwnego. Maleńka Shirley Temple rozkochała w swoim dziecięcym wdzięku większość Ameryki, a Europa wzdychała z zazdrością, że oni ją mają. Owszem, Helena Grossówna próbowała swoją rolą w „Pawle i Gawle” nawiązać do postaci słodkiego, dziecięcego aniołka, jednak panienka Temple była tylko jedna i do tej pory nikt nie powtórzył fenomenu uroczego urwisa.
"Tylko we Lwowie" (1939)

To jeden z nielicznych przykładów, kiedy utwór kojarzony jest pod inną nazwą, niż pod właściwym tytułem. Emanuel Schlechter, lwowiak z urodzenia – pogrążony w bezgranicznej miłości do tego miasta – tam się urodził i tam, w tragicznych okolicznościach zakończył życie - napisał słowa do utworu „Lwów jest jeden na świecie”. Muzykę skomponował niezrównany Henryk Wars.
Z kolei Michał Waszyński, wykorzystał utwór w swoim wspaniałym filmie pt. „Włóczęgi” z 1939 roku, i tak w naszej pamięci, utrwalili się batiary lwowskie tj. Szczepcio i Tońko, czyli Kazimierz Wajda i Henryk Vogelfanger, których głosy i interpretacja melodyjnego hymnu Lwowa, utrwaliła pieśń, znana nam dziś jako „Tylko we Lwowie”.
"Przybłęda" (1933)

Dzisiaj pamiętamy Przybłędę przede wszystkim dzięki świetnej kreacji artystycznej Iny Benity i burzy jej niesfornych włosów. Ale nie była ona jedyną, wówczas, gwiazdą Przybłędy. Gazety równie szeroko rozpisywały się o utalentowanym aktorze Zbigniewie Staniewiczu, który był wtedy związany z Jagą Borytą, również aktorką tego filmu.
Uwagę dziennikarzy zwrócił debiutujący w tym filmie również, Feliks Żukowski: Niebanalna męska uroda, miły i głęboki głos, doskonała gra artysty, który przeszedł szkołę teatru Adwentowicza, uczynią zeń z pewnością ulubieńca publiczności. Jego kreacja to człowiek z krwi i kości, mocny, namiętny, umiejący silnie kochać i silnie nienawidzić.